Zadaniowiec z cieniem „Fryzjera”

Fot. Trafnie.eu

Zgodnie z przewidywaniami, choć tylko z ostatnich dwóch dni, nowym selekcjonerem reprezentacji Polski został w poniedziałek Czesław Michniewicz. 

Jeszcze w sobotni poranek absolutnym pewniakiem, zdaniem rodzimych mediów, był Adam Nawałka. Ale kilka godzin później preferencje się zmieniły i stało się jasne, że selekcjonerem będzie Michniewicz. I rzeczywiście nim został, a trwający ponad miesiąc, po dezercji Paulo Sousy, proces wyboru nowego selekcjonera został ostatecznie zakończony oficjalną prezentacją w Warszawie na stadionie PGE Narodowy. 

Zanim do nie doszło już zrobiło się gorąco w mediach. Michniewiczowi zaczęto wypominać jego kontakty z Ryszardem F., pseudonim „Fryzjer”, czyli domniemanym szefem piłkarskiej mafii, skazanym prawomocnym wyrokiem za ustawianie meczów w gigantycznej aferze korupcyjnej w rodzimym futbolu. W prowadzonym dochodzeniu potwierdzono 711 połączeń trenera z „Fryzjerem”, ale nie postawiono mu żadnych zarzutów. 

Z tych powodów prezentacja Michniewicza jako selekcjonera różniła się od poprzednich. Prezes  PZPN Cezary Kulesza stwierdził, że wybrał trenera, który go przekonał pokazując „obszerny plan na pierwszy baraż” z Rosją. A sam przekonywał, że to jeden z najlepszych fachowców w branży i dlatego należy mu się wspomniane stanowisko.

Potem na prezentacji pojawił się temat, który pojawić się musiał i zrobiło się naprawdę gorąco. Tak bardzo, że Michniewicz zaczął straszyć prokuraturą jednego dziennikarza sugerującego, że prowadził drużynę w ustawionych meczach. W obronie świeżo wybranego selekcjonera stanął wybierający go prezes mówiąc, że „gdyby był wyrok, to by tu nie siedział”. Tak ostrej wymiany zdań przy prezentacji trenera, nie tylko reprezentacji, nie pamiętam. 

Znalazłem już w internecie komentarze, że to „tragifarsa” i „cyrk”. Powiedziałbym raczej, że tragifarsą i cyrkiem jest od lat cała polska piłka, dlatego nie tak łatwo pozbyć się demonów przeszłości. A wtedy często pojawiają się pytania o moralny aspekt sprawy. 

Tego samego dnia, gdy nominację odebrał Michniewicz, z ubiegania się o funkcję asystenta selekcjonera zrezygnował Łukasz Piszczek. To były reprezentant skazany prawomocnym wyrokiem za korupcję. Warto jednak doprecyzować - został w nią uwikłany jako  młody piłkarz Zagłębia Lubin, gdy nie miał w szatni nic do powiedzenia, bo rządziła nią i drużyną „starszyzna”. Kto choć trochę wie jak funkcjonuje piłkarska hierarchia przyzna, że „młody” nie ma prawa nikomu podskoczyć. Piszczek robił, co mu kazano i za to później zapłacił. A Andrzej Woźniak, też skazany prawomocnym wyrokiem za korupcję, który był w reprezentacyjnym sztabie Jerzego Brzęczka? Czy powinien w nim pracować?

Oczywiście głos musiał zabrać mój ulubiony ulubieniec Jan Tomaszewski twierdząc, że to „czarny dzień polskiej piłki” i dodając (za: se.pl):

„Jedna z najważniejszych osób, która ma reprezentować nasz naród musi być jak żona Cezara... poza wszelkimi podejrzeniami”.

To ja dodam, co pan Tomaszewski mówił (precyzyjnie cytując źródło, żeby nie było najmniejszych wątpliwości!) „Super Expressowi” z dnia 27 stycznia 2007 roku w odpowiedzi na sugestię dziennikarza o handlowaniu meczami: 

„Dobra, niech ci będzie. Niech ja stracę. Jeden mecz sprzedałem. A dokładnie, brałem udział w meczu ustawionym i z rozmysłem puściłem bramkę…”.

Oto dowód dlaczego polska piłka jest od lat tragifarsą i cyrkiem. Bo robią w niej za ekspertów właśnie tacy obłudnicy, a innym obłudnikom ich cytujących to nie przeszkadza i wolą mieć „niusa”, zamiast ignorować osobę tak dwuznaczną moralnie.  

Wracając do prezentacji Michniewicza, „ambitnego, pracowitego trenera” – jak go nazwał Kulesza, były podczas niej poruszane także wątki czysto sportowe związane ze zbliżającym się meczem barażowym do mistrzostw świata z Rosją. Nowy selekcjoner, uważany za zadaniowca, czyli speca od przygotowania drużyny do konkretnego meczu, wykazał się sporą już wiedzą o rywalach. Przekonywał, że niektórych zawodników zna jeszcze z rosyjskiej młodzieżówki. To daje nadzieję, że po poniedziałkowej burzy może pod koniec marca w Moskwie zaświeci dla polskiej piłki słońce. Jak ocenił Grzegorz Lato (za: wp.pl):

„Prezes PZPN nie popełnił błędu. Trener Michniewicz ma doświadczenie, pracował w Legii, a co też bardzo ważne, pracował w reprezentacji Polski do lat 21. Dzięki temu zna też kilku piłkarzy, którzy grają obecnie w dorosłej kadrze. Można powiedzieć, że jest „na chodzie”, ciągle pracował. Adam Nawałka na przykład miał dłuższą przerwę, po odejściu z Lecha Poznań miał już wolne”.   

Wiadomo było, że Michniewicz to wybór sporego ryzyka, o czym świadczy choćby przebieg jego oficjalnej prezentacji. Ale skoro już jest selekcjonerem, oby miał jak najpóźniej wolne w reprezentacji i pojechał z nią na mistrzostwa świat do Kataru, czego i sobie życzę.

▬ ▬ ● ▬