Zapomniana jedenastka

Fot. Trafnie.eu

Włączyłem w niedzielę telewizor i przypomniałem sobie o istnieniu jednego polskiego piłkarza. Postanowiłem poszukać jeszcze kolejnych.

Obejrzałem mecz ligi holenderskiej, w którym Feyenoord walczył z Utrechtem. W tej ostatniej drużynie w podstawowym składzie wybiegł Mateusz Klich. Widziałem go już we wcześniejszych spotkaniach w bieżącym sezonie, ale jako wchodzącego na zmiany. Może dlatego, gdy siadałem do oglądania kolejnego występu Utrechtu w niedzielę, nie skojarzyłem od razu, że w składzie jest przecież mój rodak.

Chyba trudno mnie za to winić, bo Klich niestety długo na zapomnienie pracował. Najpierw był dramatyczny wybór Wolfsburga, gdy trafił w ręce trenerskiego kata, jakim jest Felix Magath. Gdy zdołał odbudować się w Holandii, niepotrzebnie wracał do Niemiec albo przeprowadzał się do Anglii.

Ponowny powrót do Holandii na razie nie przyniósł jeszcze równie dobrego efektu, jak poprzednie. W niedzielnym meczu Klich został zmieniony po przerwie, co stanowiło dość logiczną decyzję trenera.

Czy ma szanse pojechać na mistrzostwa świata? Pytanie może wydać się mało poważne, ale dotyczy przecież byłego reprezentanta Polski, który mógłby być jej kluczowym graczem. Mógłby, ale nie jest. Chyba głównie dlatego, że źle pokierował karierą.

Nie on jeden. Postanowiłem trochę poszperać i nawet udało mi się poskładać jedenastkę z zapomnianych zawodników. Przy niektórych musiałem się mocno zastanowić, by wymienić ich aktualny klub. A przecież to wszystko piłkarze, którzy teoretycznie mogliby kandydować do wyjazdu do Rosji. Jedni byli już na wielkiej imprezie, inni grali regularnie w reprezentacji albo uważano ich za utalentowanych kandydatów do kadry dosłownie za chwilę.

Jedenastka wygląda tak: Bartłomiej Drągowski (Fiorentina) - Jan Bednarek (Southampton), Łukasz Szukała (Ankaragücü), Bartosz Salamon (SPAL 2013), Jarosław Jach (Crystal Palace) - Waldemar Sobota (St. Pauli), Mateusz Klich (FC Utrecht), Paweł Dawidowicz (Palermo), Bartosz Kapustka (Freiburg) - Mariusz Stępiński (Chievo Verona), Artur Sobiech (Darmstadt).

Wiedzie im się różnie. Raczej gorzej niż lepiej. Nawet gdy grają regularnie, jak Sobota, to w niższej lidze i mało kto o nich pamięta. Gorzej z tymi, którzy nie grają. Chyba tylko Bednarek może ewentualnie poprawić swój los w najbliższej przyszłości. Właśnie zadebiutował w Premier League czekając na to większość kończącego się sezonu.

Patrząc na zapomnianą jedenastkę można wyciągnąć dwa wnioski. Pierwszy, jak łatwo spaprać sobie karierę idąc do niewłaściwego klubu (Drągowski, Jach, Dawidowicz czy Kapustka), by później oglądać poczynania kolegów z ławki albo nawet trybun. I drugi, że boisko wszystko brutalnie weryfikuje. I nie każdy potrafi sprostać oczekiwaniom, jakie z nimi wiązano (Szukała, Stępiński czy Sobiech).

▬ ▬ ● ▬