Zastanów się co mówisz!

Fot. Trafnie.eu

Jeden z najlepszych polskich piłkarzy w ciągu kilku godzin z ofiary stał się oskarżonym. W tym samym czasie jego bark stał się sprawą narodową.

Od poniedziałkowego popołudnia kontuzja Kamila Glika to najważniejszy temat polskich mediów, nie tylko tych zajmujących się sportem. Występ w piłkarskich finałach mistrzostw świata jest bowiem czymś więcej niż tylko wydarzeniem sportowym. Gdy cały naród zaczyna się czymś interesować, musi się tym zainteresować także władza.

Jeśli na mistrzostwa nie pojedzie drugi obok Roberta Lewandowskiego najważniejszy polski piłkarz, będzie to mniej więcej informacja tej samej wagi, jak na przykład dramatyczny spadek wartości złotówki powodujący panikę na rynkach. Trzeba się pilnie zastanowić, co z tym zrobić. Wskazanie winnego w zaistniałej sytuacji mile widziane, przynajmniej będzie na kim odreagować nerwowe doznania.

Może ten wstrząs spowodował, że od razu znaleźli się chętni, którzy z ofiary zrobili oskarżonego. Okazało się, że Glik zachował się „skrajnie nieodpowiedzialnie”, a jego kontuzja jest wręcz „absurdalna”. Otóż podczas gry w siatko-nogę zdecydował się na zagranie piłki przewrotką.

Cóż w tym nagannego? Podczas wykonywania swego zawodu postanowił wykonać dość trudną ewolucję. Nie wiem czy pomyślnie, wiem za to, że po jej zakończeniu upadł tak nieszczęśliwie, że pogruchotał sobie lewy bark.

Najbardziej mnie zdenerwowała jadowita uwaga, że „przecież Glik nigdy nie był technicznym wirtuozem”. Czyli „nie powinien się decydować na tak ryzykowne zagranie”. A gdyby w ten sam sposób wybił w ostatniej minucie meczu piłkę z linii bramkowej ratując drużynie zwycięstwo, to co? Mógłby wtedy się złamać w pół i byłby bohaterem narodowym? Nikt by nie oceniał jego wyszkolenia technicznego?

Przecież to czysta obłuda polana wazeliną. Wymaganie od zawodników, by podczas treningów nie wykonywali ryzykownych zagrań dowodzi, że autorzy takich postulatów w życiu nie kopnęli piłki, więc nie mają pojęcia jak wygląda trening i rywalizacja z poziomu murawy.

Równie dobrze można zakazać treningów w deszczu, by zawodnicy się nie poślizgnęli i nie zrobili sobie krzywdy. Albo podczas zaimprowizowanych meczów na treningach dopuszczać tylko grę bezkontaktową, by wyeliminować możliwość kontuzji. Bramkarze nie powinni interweniować, gdy piłka leci tuż przy słupku, by nie rozbić sobie głowy, itp., itd.

Głupszych przykładów można jeszcze trochę wymyślić. Ale zamiast wymyślać, lepiej zawsze dokładnie się zastanowić, zanim się otworzy usta. A Glikowi lepiej życzyć szybkiego powrotu do zdrowia, zamiast wymyślać dla niego zarzuty.

▬ ▬ ● ▬