2018-09-29
Żeby tylko nie zabrakło naboi
Od kilku dni trwa prawdziwe szaleństwo związane z Krzysztofem Piątkiem. Niektóre informacje na jego temat coś mi do złudzenia przypominają.
Piątek w pięciu kolejkach Serie A strzelił już sześć bramek dla Genoi. Jeśli dodać do tego cztery gole zdobyte w Pucharze Włocha, jego dotychczasowy bilans jest wręcz imponujący.
Prezes Genoi Enrico Preziosi pochwalił się we włoskich mediach, że kupił Polaka po obejrzeniu jedynie jego kilku występów na wideo. Podobno nikt z klubu nie oglądał go na żywo. To albo pan prezes jest tak bogaty, że w ciemno potrafi wydać cztery milion euro, albo tak próżny, że wymyśla historię, która zbuduje jego wyjątkowy obraz w mediach.
Bo media wręcz oszalały na punkcie Piątka. Te włoskie nazywają go „Il Pistolero” - „Pistolet”, ponieważ po każdym trafieniu Polak wykonuje dłońmi charakterystyczną „cieszynkę”, jakby trzymał w nich pistolety i oddawał kilka strzałów. I bije kolejne klubowe i włoskie rekordy skuteczności. Podobno interesują się nim już największe kluby w Europie. Podobno tę listę otwierają: Barcelona, Juventus, Bayern…
Czy Piątek rzeczywiście „ma cechy charakteru i umiejętności, żeby w przyszłości stać się wielkim napastnikiem” (za: wp.pl) – jak twierdzi jego agent Szymon Pacanowski? Oby tak się stało. Przypomnę, że były trener Piątka w Cracovii, Michał Probierz, twierdził, że posiada potencjał wręcz na miarę Roberta Lewandowskiego.
W związku z tym należy zadać kilka pytań. Jak to możliwe, że 23-letni zawodnik o tak wielkich możliwościach przeszedł do ligi włoskiej prawie jako anonim? Jak to możliwe, że w piłkarskim świecie zdominowanym przez skautów, nikt wcześniej nie dostrzegł tak dobrego napastnika? I wreszcie, jak to możliwe, że Adam Nawałka mieszkający pod Krakowem, w którym przez kilak lat występował Piątek, nie dostrzegł jego umiejętności, nie dał mu nawet zadebiutować w reprezentacji i nie zabrał na mistrzostwa świata do Rosji?
Trochę martwi mnie szum wokół napastnika Genoi. Bo dzieje się wokół niego chyba za dużo. Oczywiście należy się cieszyć, że tak błyskawicznie i tak dobrze zaaklimatyzował się w nowym środowisku. Ale z drugiej strony należy pamiętać, że to zaledwie kilka meczów w Serie A. Z pewnością wyjątkowych i niezwykle udanych dla Polaka, ale jednak tylko kilka.
Trochę za wcześnie na transfer do Barcelony czy Juventusu. Niech spokojnie pogra przynajmniej do końca sezonu. Niech potwierdzi w kolejnych meczach to, po pokazał dotychczas. Wydaje się mentalnie silny, w odróżnieniu od wielu polskich piłkarzy, co powinno mu pomóc. Oby tylko „Pistoletowi” nie zabrakło naboi.
Przypominam, że całkiem niedawno inny polski napastnik też miał podbić świat. Lista klubów, które chciały kupić Łukasza Teodorczyka z Anderlechtu była jeszcze dłuższa od chętnych na Piątka. A jak się skończyło, chyba każdy pamięta.
▬ ▬ ● ▬