Zgubny wpływ zakazów i emocji

Fot. Trafnie.eu

Poza Wyspami Brytyjskimi w okresie świąt niewiele się w piłce dzieje. Dzieje się za to sporo na łamach mediów. Z kilku wypowiedzi warto wyciągnąć wnioski.

Zacznę od największej polskiej gwiazdy Roberta Lewandowskiego. W wywiadzie dla Polsat Sport wypowiedział niezwykle intrygujące zdanie (cytat z pamięci):

„Czym więcej było zakazów w reprezentacji, tym gorzej graliśmy”.

Nie wspomniał o jaki okres chodzi, ale za wielu trenerów w kadrze nie miał, więc chyba łatwo się domyślić, o kim mówił. Niech to będzie przestroga dla tych, którym się wydaje, że zamordyzm jest podstawą osiągania wyników w piłce. Jak widać na przykładzie wypowiedzi Lewandowskiego, wręcz odwrotnie. Jeśli komuś się marzy żołnierski dryl i żelazna dyscyplina w drużynie, niech wstąpi do armii. Gdy piłkarz nie ma dyscypliny w sobie, żadne zakazy mu nie pomogą. Najwyżej jeszcze skuteczniej nauczy się je omijać.

Teraz jeden z moich ulubionych (niestety!) tematów w ostatnim czasie – Lechia Gdańsk. Już pisałem, że do końca nie wiem, co się tam dzieje. To jeszcze pół biedy. Najgorsze, że nie wiedzą też ci, którzy nią rządzą! Tak wynika z deklaracji klubowego menedżera i szefa skautingu Marka Jóźwiaka. Powiedział „Przeglądowi Sportowemu”, że żałuje zwolnienia trenera Jerzego Brzęczka, co tak uzasadnił:

„Niepotrzebnie kierowaliśmy się emocjami".

Akurat mało odkrywcze, bo kierowanie się emocjami przy podejmowaniu decyzji najpewniej prowadzi nie tam, gdzie powinno. Lechia po Brzęczku pogoniła już dwóch kolejnych trenerów. W tym ostatnio Dawida Banaczka, co akurat nie stanowiło zaskoczenia, bo przecież musi mieć kogoś „z nazwiskiem”.

Nowy trener „będzie musiał nie tylko zapanować nad szatnią, co sprawić, aby zespół zaczął regularnie punktować”. To znaczy, że Banaczek nie panował nad szatnią, skoro ostatni warunek spełnił (przynajmniej dla mnie), wygrał dwa z trzech meczów, w jakich prowadził drużynę. Czyli miał, paradoksalnie, najlepszy bilans z trzech pracujących w tym sezonie w Gdańsku szkoleniowców. Nazwisko czwartego poznamy szybko. Może nawet dziś.

A może zamiast zastanawiać się kto nim będzie, lepiej wreszcie zastanowić się nad odpowiednim doborem tych, którzy podejmują w klubie decyzje? Bo nowy trener w Lechii interesuje mnie raczej średnio, skoro ciągle nie wiem co się tam dzieje. Niestety nie tylko ja...

I na koniec niezwykle pouczająca historia dla wszystkich zwolenników szaleństw na Twitterze. Barcelona podpisała kontrakt z Sergi Guardiolą. Pewnie do końca sezonu mało kto by o nim usłyszał, bo chodziło o drużynę rezerw katalońskiego klubu. Zawodnikiem zaczął się niespodziewanie interesować dosłownie cały piłkarski świat, gdy po kilku godzinach rozwiązano z nim kontrakt. Powód? Dogrzebano się jego obraźliwych wpisów na Twitterze sprzed dwóch lat dotyczących Barcelony. Zawodnik stwierdził, że ich autorem był kolega, który zabrał mu komórkę. Tłumaczenie jednak nie pomogło.

Niech to będzie nauczką dla wszystkich (nie tylko!) piłkarzy, by zdali sobie sprawę z odpowiedzialności za słowo. Żyjemy w globalnej wiosce, więc wszystko co gdzieś powiedzą, można zawsze znaleźć i odczytać (odsłuchać) po naciśnięciu kilku klawiszy na klawiaturze. Ja tę świadomość posiadłem już dawno, więc zawsze się zastanowię, zanim coś wrzucę na stronę, którą czytacie...

▬ ▬ ● ▬