Znów ta wstrętna Europa

Fot. Trafnie.eu

Jest dobrze. Liga jeszcze się nie zaczęła, a już informacje o niej są więcej niż obiecujące. Właściwie dwa sukcesy tuż przed startem rozgrywek, ale...

W czwartek najpierw znalazłem obiecującą wiadomość o nowym sponsorze Ekstraklasy. Teraz oficjalnie będzie się nazywała „Lotto Ekstraklasa”.

„To dobra informacja dla klubów, które dostaną do podziału ok. 10 milionów złotych” - doniósł „Przegląd Sportowy”, dodając, że oficjalnie umowa ma zostać podpisana w piątek, w dniu startu nowego sezonu. Ma obowiązywać przez rok z opcją jej przedłużenia. Jak przypomina dziennik:

„Ekstraklasa w sezonie 2015/2016 nie miała sponsora tytularnego. Wcześniej był nim operator sieci komórkowej T-Mobile. Poprzedni kontrakt był dwukrotnie wyższy, jednak bardziej rozległy jeśli chodzi o świadczenia m.in. ekspozycję na bandach reklamowych. Obecny pakiet jest skromniejszy stąd sponsor będzie oficjalnie nazwany Partnerem Tytularnym. Totalizator Sportowy od 2014 wspiera polską ligę. Sponsorem strategicznym ekstraklasy jest inna marka tej spółki – KENO”.

Nawet jak mniej, ważne że pieniądze jednak są. Czyli Ekstraklasa rośnie w siłę. Taki wniosek można też wyciągnąć z opublikowanego właśnie raportu - „Piłkarska liga finansowa”, przygotowanego przez firmę Deloitte. Również dobre informacje. Okazuje się, że przychody szesnastu klubów zbliżają się do pół miliarda złotych (494,2 mln zł). Czyli wzrosły o siedemnaście procent w porównaniu z rokiem ubiegłym.

Sukcesów jest więcej. Oto fragmenty raportu:

„Rekordowe 2,7 miliona osób odwiedziło w zeszłym sezonie stadiony Ekstraklasy. To najlepszy rezultat w historii ligi zawodowej w Polsce. Na stadiony przyszło 226 557 widzów więcej niż w poprzedniej edycji, co dało wzrost w stosunku do poprzedniego sezonu na poziomie 9,19%.

Średnio każdy z meczów obejrzało 9 121 widzów, co również stanowi najlepsze osiągnięcie w historii Ekstraklasy S.A. W samym 2016 roku przeciętnie jedno spotkanie gromadziło ponad 10 000 ludzi”.

A dalej jeszcze dające powód do dumy zdanie o Ekstraklasie, że „z każdym rokiem zmniejsza dystans do lig zachodnioeuropejskich”. W rankingu lig europejskich według wartości praw mediowych zajmuje dwunastą pozycję. Pierwsza piątka ciągle nie do ruszenia (Premier League, La Liga, Serie A, Ligue 1, Bundesliga), ale być może jest szansa, by niedługo przeskoczyć jedenastą w zestawieniu grecką Super Ligę.

Naprawdę wygląda to obiecująco przed startem nowego sezonu. W tym wszystkim jest jednak pewien haczyk. Zwróciłem na niego uwagę w kwietniu i nic się nie zmieniło:

„Ekstraklasa podobno coraz silniejsza, podobno nieustannie się rozwija, podobno coraz atrakcyjniejsza. Dopóki nie trzeba grać w europejskich pucharach choćby ze średniakami. Od razu zaczynają się schody”.

Od razu przypomniał mi się niedawny występ Cracovii w kwalifikacjach Ligi Europejskiej. W rankingu wypada bardzo obiecująco. Wzrosły jej przychody i frekwencja. I co z tego, skoro dwa razy zlała ją przeciętna drużyna z Macedonii?

No i w czwartek dobił mnie jeszcze rezultat Piasta z IFK Göteborg. Właściwie pozamiatane było już do przerwy meczu w Gliwicach – 0:2. W drugiej połowie goście dołożyli jeszcze trzecią bramkę. Na rewanż do Szwecji można jechać na wycieczkę. Nawet nie skończyła się połowa kwalifikacji, a połowy polskich drużyn już w nich nie ma.

Ale po przeanalizowaniu kolejnego finansowego raportu Ekstraklasy za rok pewnie znów się okaże, że jest jeszcze bliżej czołowych lig europejskich...

▬ ▬ ● ▬