Znów te przeklęte puchary

Fot. Trafnie.eu

Po wtorkowej wysokiej porażce Lecha Poznań w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów wróciła dobrze znana narracja, a także kilka moich ulubionych słów. 

Lech przegrał w Baku z azerskim Karabachem Agdam 1:5. Przypomnę tylko, że przed tygodniem pokonał go w Poznaniu 1:0. Ostrzegałem wtedy, żeby się zwycięstwem za bardzo nie podniecać, bo Karabach mimo porażki ciągle jest drużyną o znacznie większym potencjale. 

Rewanż bardzo trafnie skomentował dla portalu azerisport.com Mahir Emreli, czyli azerski piłkarz, który całkiem niedawno występował w Legii Warszawa. A zrobił to jeszcze przed… meczem (za: onet.pl):

„Doświadczenie i klasa są znacznie wyższe w zespole Karabachu. Trzeba to wyraźnie powiedzieć, że mistrz Polski nie ma szans. Myślę, że napastnicy poznali się już na obronie rywali i w rewanżu będzie trochę łatwiej. Rywale mają bardzo niezdarną obronę, którą można pokonać przy tej klasie napastników. W rewanżu będziemy lepsi”.

Niestety Emreli miał rację, choć Lech objął prowadzenie już w 19 sekundzie! Ale jeszcze przed przerwą gospodarze prowadzili 2:1. Trzy kolejne bramki dołożyli w drugiej połowie. I wróciła dobrze znana narracja w rodzimych mediach, czyli moje ulubione słowa w tytułach pomeczowych tekstów (za: onet.pl):  

„Blamaż Lecha Poznań! W fatalnym stylu odpadł z walki o Ligę Mistrzów”. 

Czy (za: wp.pl):

„Wstyd, hańba, kompromitacja w Baku!”

Od razu przypomniało mi się hasło, które kiedyś wymyśliłem i potem wracałem do niego wielokrotnie, czyli – przeklęte puchary! Gdyby nie one, można by wierzyć, że mamy najlepszą ligę na świecie, naprawdę coraz ładniej opakowaną. Zarządzająca nią spółka ciągle chwali się przecież kolejnymi sukcesami. A to oglądalnością w nowych krajach, a to byciem w czołówce w jakimś e-sporcie… Niestety gorzej z czołówką w kopaniu piłki na normalnej murawie. Bo przychodzi lato i wszystko jest w brutalny sposób konfrontowane z drużynami z innych krajów w przeklętych europejskich pucharach. I zaczyna się jazda bez trzymanki w mediach, jak po meczu Lecha.

Oczywiście najłatwiej poznańską drużynę teraz skopać, bo raczej nie odda. Można też próbować szukać przyczyn tak wysokiej porażki. Dwie bramki pomógł rywalom zdobyć świeżo pozyskany ukraiński bramkarz Artur Rudko. Jedną na spółkę z angielskimi sędziami, którzy uznali ją, choć była zdobyta ze spalonego, a nie korzystano z VAR-u. Ekspert telewizyjny Kazimierz Węgrzyn stwierdził, że nowy holenderski trener John van den Brom wprowadził system treningów bazujący na dużej intensywności i zawodnicy zwyczajnie jeszcze się w ten reżim nie wkomponowali, więc, co jego zdaniem było wyraźnie widać w drugiej połowie, mocno cierpieli na boisku, zwyczajnie nie dając rady rywalom.  

A może po wtorkowym meczu należy przyznać, co najtrudniej zaakceptować, że taka właśnie jest różnica w poziomie polskich drużyn w konfrontacji z innymi w europejskich pucharach? Emreli nie miał co do tego wątpliwości już przed rewanżem, a przecież zna obie ligi i obie drużyny. 

▬ ▬ ● ▬