Zwalczanie obłudy obłudą

Fot. Trafnie.eu

Kolejny raz się zarzekałem i znów się nie udało. Ale nie mogło się udać, skoro sam sobie zaprzeczam. A wszystko za sprawą mojego ulubionego ulubieńca.

Z jednej strony próbuję sobie wmówić, że o tym panu już pisał więcej nie będę, bo nie zasługuje na reklamę. Ale przecież jednocześnie przyrzekłem sobie, że będę nagłaśniał ile się da wszystkie wypowiadane przez niego bzdury. Sprzeczność? Jak najbardziej. I na tym patencie właśnie płodzę ten kawałek.

Bo gdy zobaczyłem gdzie i jak Jan Tomaszewski walczy z obłudą, nie mogłem pozostać obojętny. Postanowił rozprawić się z byłym trenerem Wisły Kraków, który niedawno wygrał z klubem sprawę o odszkodowanie. Znalazłem w „Super Expressie” tytuł z końcowym fragmentem zapisanym drukowanymi literami:

„Franciszek Smuda to ZDRAJCA I OBŁUDNIK”

Pan Tomaszewski na szczęście zauważył, co cieszy:

„Pomijając moralną i etyczną stronę postępowania Smudy, to z prawnego punktu widzenia, miał rację”.

Ale następnie zwymyślał go za to, że „zdradził prezesa Cupiała”. Już o burzliwym rozstaniu Smudy z Wisłą wspominałem, więc nie będę się drugi raz rozwodził. Zwrócę za to uwagę na dwa drobiazgi.

Najpierw miejsce akcji, czyli łamy „Super Expressu”. W tej samej gazecie w 2008 roku znalazłem taki wyjątkowo pikantny fragment:

„Czy w przeżartej korupcją polskiej piłce jest choć jeden uczciwy? Jan Tomaszewski (60 l.) twierdzi, że jest. I że jest nim... Jan Tomaszewski. To bzdura! Podobnie jak wszystko, co mówi ostatnio były bramkarz reprezentacji.

Tomaszewski pojawia się w mediach z przerażającą częstotliwością. Kurator wchodzi do PZPN - Tomaszewski chwali. Kurator wychodzi - Tomaszewski gani. Do wrocławskiej prokuratury trafiają podejrzani o korupcję - Tomaszewski triumfuje. Pan Janek wali prosto z mostu, nie oszczędza nikogo. Ani ministrów, ani szefów FIFA i UEFA.

Kim jest człowiek, który z taką łatwością feruje moralne wyroki? Jest... zwykłym sprzedawczykiem z sądowym wyrokiem na koncie i z wyjątkowo niechlubną przeszłością”.

Wniosek nasuwa się prosty – trzeba być nie lada OBŁUDNIKIEM, by walczyć z obłudą na łamach gazety, która (słusznie!) obsmarowała tak wyżej wymienionego. To wręcz kompletny brak dystansu nie tylko do siebie, ale i do czegokolwiek.

I wniosek drugi. Pan Tomaszewski chętnie wspominał w tekście w „Super Expressie” co i kiedy mówił o Smudzie. Zapomniał jednak dodać, że powiedział coś jeszcze. Nazwał go kiedyś, między innymi, „prostakiem” i „padliniarzem”. Ten skierował sprawę do sądu, którą przed dwoma laty wygrał. Tomaszewski, zgodnie z wyrokiem, musiał Smudę przeprosić.

Teraz znalazł okazję, by spróbować się odegrać. Ale chyba najbardziej sam sobie strzela w stopę. Gdyby więc jeszcze raz przymierzyć go do skali obłudy, z pewnością zabrakło by kresek...

▬ ▬ ● ▬