2017-10-31
A ja nadal nie wiem...
W poniedziałkowym meczu Ekstraklasy Lechia przegrała w Gdańsku z Koroną 0:5! Czy to już dno? Obawiam się, że nie i najgorsze dopiero nadejdzie.
Przypomnę tylko, że Lechia to drużyna, która w ubiegłym sezonie prawie załapała się do europejskich pucharów. Gdyby nie sensacyjny triumf w Pucharze Polski sąsiadów z Trójmiasta, czyli gdyńskiej Arki, grałaby w Lidze Europejskiej. To znaczy mogła nawet zostać mistrzem Polski, o co biła się do ostatniej kolejki. Choć akurat w tej ostatniej kolejce bezbramkowo zremisowała z Legią w Warszawie i niestety w tym meczu za bardzo nie biła się o zwycięstwo. Zamiast na pierwszym wylądowała więc na czwartym miejscu w końcowej tabeli, które niczego nie dawało.
Sytuację w Lechii obserwuję z uwagą od dawna. Jeszcze gdy część mediów tworzyła peany na cześć drużyny, a prezes Adam Mandziara robił za gwiazdę w programach telewizyjnych, pozwoliłem sobie pójść nieco pod prąd i zwątpić w budowaną wielkość gdańskiego klubu po ściągnięciu kolejnej partii zawodników (Dusan Kuciak, Ariel Borysiuk, Gino van Kessel):
„Mnie przy okazji ciekawi coś innego, nad czym już dawno się zastanawiałem. Jak w Gdańsku spinają budżet? Bo kolejny raz ściągają piłkarzy za niemałe, jak na polskie warunki pieniądze. Jak to się skończy?”
Sytuacja w obecnym sezonie dostarcza mi wciąż nowych argumentów, że normalnie to raczej w Lechii nie jest. Na początku sierpnia okazało się, że klub ma problemy finansowe i musiał pożyczyć 1,7 miliona złotych na bieżącą działalność.
Równie kiepsko było na boisku. Drużyna co prawda zaczęła sezon ligowy od zwycięstwa, ale później trafiła na schody coraz bardziej strome z każdą kolejną kolejką. Jeszcze pod koniec sierpnia Mandziara zapewniał (za: przegladsportowy.pl):
„Pozycja Piotra Nowaka w klubie nie podlega dyskusji. Nie ma mowy o żadnej zmianie”.
Jak powiedział, tak… zmienił zdanie i miesiąc później Nowak przestał być trenerem, a stał się dyrektorem sportowym klubu. Zastąpił go Walijczyk Adam Owen. Sądząc po wynikach drużyny w kolejnych meczach zmiana nie na wiele się zdała.
W dniu, w którym Korona straszliwie zlała Lechię, ukazał się wywiad z piłkarzem gdańskiego klubu Sławomirem Peszko. Został w nim zapytany o byłego trenera i przejechał się trochę po Nowaku, obecnie sportowym dyrektorze, czyli jednym ze swoich przełożonych (za: przegladsportowy.pl):
„W kadrze było dużo zawodników, 27. Gra 11, trzech ewentualnie wejdzie z ławki. Zostaje 13, którzy nie wchodzą. (...) Trener powinien najbardziej dbać o takich piłkarzy, powiedzieć im, że są potrzebni. A ci, co nie grali, byli pomijani. Tak zaczęło się psuć”.
Zaczęło się psuć i nie wiadomo kiedy się skończy. A ja nadal nie wiem jak w Gdańsku spinają (zepną?) budżet. Obawiam się więc, że najgorsze dopiero nadejdzie...
▬ ▬ ● ▬