Będzie powtórka z Baku?

Raków pokonał w Częstochowie 2:1 Aris Limassol w pierwszym meczu trzeciej rundy kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Zwycięstwo przed rewanżem cenne, ale...

Historia rywalizujących klubów jest bardzo podobna. Oba w tym roku po raz pierwszy zdobyły tytuł mistrzowski. Przed meczem w rodzimych mediach wielokrotnie była powielana opinia, że mistrz Cypru to drużyna słabsza od poprzedniego rywala Rakowa – azerskiego Karabachu FK. Wynik mógłby sugerować co innego, bo obu drużyna z Częstochowy pokonała różnicą jednej bramki. Samym wynikiem nie zawsze jednak należy się sugerować.

Zwycięstwo nad Karabachem było przyjęte wręcz z entuzjazmem, do tego dosłownie wyszarpane w samej końcówce. To z Arisem odwrotnie, w samej końcówce Raków dał sobie strzelić bramkę zmniejszającą jego rozmiar. Dlatego wielkiej radości z niego u piłkarzy mistrza Polski raczej trudno było dostrzec.

Najważniejszym piłkarzem dla Rakowa był we wtorkowy wieczór pochodzący z Burkina Faso obrońca… Arisu, Steeve Yago. To po jego błędzie na samym początku meczu pomknął po skrzydle Fran Tudor podając piłkę w pole karne tak precyzyjnie, że Władysław Koczergin tylko dostawił nogę posyłając ją do siatki, dając prowadzenie gospodarzom. Po przerwie znów Yago sprokurował bramkę dla Rakowa faulując Marcina Cebulę, za co sędzia podyktował rzut karny zamieniony na drugiego gola przez Fabiana Piaseckiego.

Gdy wydawało się, że piłkarze z Częstochowy, grający coraz pewniej, strzelą trzeciego gola, na dwie minuty przed końcem meczu niestety go stracili po pięknym strzale Mihlaliego Mayambeli. Piłka wpadła w „okienko” bramki Vladana Kovacevicia nie mającego najmniejszych szans na jakąkolwiek reakcję.

Zamiast więc wyniku prawie wymarzonego, zrobił się taki, który w rewanżu za tydzień stawia sprawę awansu do kolejnej rundy ciągle otwartą. Aris będzie miał przewagę swojego stadionu i panującego na nim klimatu. W drugiej połowie wtorkowego meczu w Częstochowie była straszna ulewa, niemal oberwanie chmury. W Limassol za tydzień ma być upał, 35 stopni Celsjusza. Nie wiadomo jaka będzie wilgotność wzmagająca jeszcze odczucie ciepła.

Pocieszający może być fakt, Raków już taką konfrontację z trudnym do wytrzymania upałem przeszedł niedawno pomyślnie w Baku wywożąc przy okazji bezcenny remis. Kolejny taki wynik na Cyprze, oznaczałby awans do ostatniej rundy kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Trudno jednak wskazać potencjalnego rywala z dwójki FC København i Sparta Praga, bo ich pierwszy mecz w Kopenhadze zakończył się we wtorek bezbramkowym remisem. 

Może jednak lepiej za bardzo nie wyprzedzać faktów, by później nie poczuć się nagle zdołowanym. Żeby tak nie było, Raków musi zagrać za tydzień w Limassol, jak zagrał w Baku z Karabachem, czego mu życzę wierząc, że potrafi i znów tak zagra, choć łatwo na pewno nie będzie.

▬ ▬ ● ▬