Bez szans na resocjalizację

Fot. Trafnie.eu

Wielki powrót i prestiżowa nagroda – oto dwie intrygujące wiadomości z kończącego się tygodnia. Szkoda, że obie z podwójnym dnem.

Bayern Monachium ma nowego prezesa. Właściwie ma starego prezesa, który znów jest prezesem, bo jakiś czas nim nie był. Nazywa się Uli Hoeness i znajduje się w pierwszej piątce na mojej prywatnej liście najbardziej antypatycznych osobników związanych z futbolem.

Ten pyszałkowaty arogant przed kilkoma laty zaliczył wpadkę, gdy wyszło na jaw, że jest finansowym oszustem. Próbował za pośrednictwem szwajcarskich banków wykpić się z obowiązku płacenia podatków w Niemczech. A że chodziło o milionowe sumy, prawomocnym wyrokiem sądu trafił za kratki.

Właśnie wrócił do klubu na stołek prezesa po przerwie związanej z więziennym wątkiem w życiorysie. Spośród ponad siedmiu tysięcy członków Bayernu aż 98,5 procent znów wybrało go na to stanowisko. Dowodzi to niezbicie, że niemieckie hasło „Ordnung muss sein” (porządek musi być), w wersji bawarskiej, gdzie pan Uli pomieszkuje, sprowadza się przede wszystkim do porządnego przymykania oczu na przekręty kumpli i znajomych. W tym wypadku z ulubionego klubu. Relatywizm moralny sposobem na spokojne, obłudne życie!

Zanim Hoenessa przyłapano na przekrętach, w swojej bezgranicznej bezczelności nieustannie pouczał innych. Miałem nadzieję, że pobyt za kratami nauczy go pokory. Pewnie by nauczył, gdyby to było normalne więzienie. Jednak maksymalnie złagodzono mu sposób odbywania kary. Pracował w Bayernie, tylko na noce wracając do celi.

Dlatego w moim odczuciu nie było najmniejszych szans na jakąkolwiek resocjalizacje. Efekt? Uli H. wrócił do futbolowego świata jeszcze bardziej butny (jeśli to w ogóle możliwe?) niż był. I na dzień dobry wskazał nowego głównego wroga (obok Borussii Dortmund) Bayernu - RB Lipsk! Zbliża się koniec roku, więc niech lepiej zajmie się UCZCIWYM zliczaniem dochodów, byś nie zrobił KOLEJNEJ skuchy w swoim zeznaniu podatkowym...

I drugi intrygujący temat. PZPN dostał nagrodę za najlepszy marketing w Europie. Brawo, jakby powiedział jego prezes. W imieniu związku nagrodę na specjalnej gali odebrał sekretarz generalny Maciej Sawicki. Na tę okoliczność udzielił wywiadu i wytłumaczył za co ta nagroda (za: przegladsportowy.pl):

„Za opracowanie i wdrożenie autorskiego programu licencyjnego, który polegał na stworzeniu unikatowej kolekcji gadżetów skierowanych dla kibiców reprezentacji Polski. Chodzi o te wszystkie rzeczy typu, zeszyty, kredki, kubki, kolorowanki, itp. Jest to przede wszystkim wspaniała promocja federacji, drużyny narodowej i jej piłkarzy skierowana głównie do naszych najmłodszych kibiców a także bardzo dobry projekt komercyjny”.

To ja mam dla PZPN swoją nagrodę, bez żadnej kolorowanki – największy wstyd roku! W lutym Dolcan Ząbki, najbliżej położony od siedziby związku klub pierwszoligowy, potrzebował trzystu tysięcy złotych, by przystąpić do rundy wiosennej. Zwrócił się do PZPN z prośbą o pożyczką. POŻYCZKĘ, nie DAROWIZNĘ, którą z całą pewnością, by spłacił. Ryzyko jej udzielenia było wręcz zerowe. Jednak związek, mający najlepszy marketing w Europie, odmówił. Chyba tym razem pan prezes nie powiedział – „brawo”?

▬ ▬ ● ▬