Bierhoff!

Fot. Trafnie.eu

Grzegorz Krychowiak oficjalnie ogłosił, że rezygnuje z dalszych występów w reprezentacji Polski. Jego decyzja nie powinna być zaskoczeniem, ponieważ...

Żyjemy w czasach, gdy takie informacje przekazuje się najczęściej w mediach społecznościowych. Krychowiak wpisał się w ów trend pisząc na swoim profilu na Instagramie:

„Rozegranie 100 meczów z orłem na piersi do końca życia będzie dla mnie największym zaszczytem zarówno dla człowieka jak i dla sportowca. Sportowo, nie ma piękniejszej chwili niż śpiewanie hymnu przed meczem kadry na Stadionie Narodowym. Jednak przyszedł czas, żeby powiedzieć „dziękuję”. W dniu dzisiejszym rezygnuje z występów w Reprezentacji Polski. Dziękuję kibicom którzy byli z nami na dobre i na złe, w każdym meczu dawałem z siebie tyle ile mogłem, żebyście byli z nas dumni. Dziękuję mojej Żonie, rodzinie, trenerom, członkom sztabu i każdemu kogo spotkałem na mojej reprezentacyjnej drodze. Trzymam kciuki za każdy kolejny mecz i do zobaczenia na trybunach!”

Biorąc pod uwagę liczbę występów w reprezentacji, to jeden z najwybitniejszych polskich piłkarzy. Więcej od niego mają tylko Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski, Kamil Glik i Michał Żewłakow, a tyle samo Grzegorz Lato. Daj Boże wszystkim taką karierę, choć jej koniec, przynajmniej w tym reprezentacyjnym wydaniu, związany był z mocno krytyczną oceną jego występów. Krychowiaka uznano za głównego winowajcę wyników drużyny mocno odbiegających od oczekiwań mediów i kibiców.

Wyżywanie się na nim stało się dla niektórych wręcz sportem narodowym. Naśmiewanie się było głównie raczej efekciarskie, bo zawsze uważałem, że zdecydowanie ponad miarę. Nie był i nie jest jedynym złem polskiej piłki, o czym świadczy choćby mecz w Kiszyniowie, w którym przecież nie zagrał, bo nie został powołany. Fernando Santos powołał go ponownie na ostatnie dwa i dzięki temu zaliczył w Tiranie setny występ w reprezentacji.

Przekroczenie tej granicy stanowiło jeden z głównych czynników pomocnych w podjęciu, z pewnością nie najłatwiejszej decyzji. Choć tym najważniejszym był fakt, że (za: meczyki.pl) „Michał Probierz nie umieścił Grzegorza Krychowiaka na szerokiej liście powołanych na najbliższe zgrupowanie".

Nowy selekcjoner stwierdził jedynie dyplomatycznie (za: polsatsport.pl):

„Rozmawiałem z Grzegorzem kilka dni temu. Nie będę ujawniał jej treści. Bardzo go szanuję, gratuluję mu 100 meczów. To decyzja suwerenna Grzegorza i ją szanuję”.

Dziś mówi się o Krychowiaku głównie w kontekście reprezentacji, zapominając o jego karierze klubowej. A ta, w porównaniu z większością polskich piłkarzy, jest wręcz imponująca. Dwa razy zdobył Puchar UEFA za triumf w Lidze Europy. Ilu jeszcze jego rodaków było wybieranych do jedenastki sezonu Primera Division, jak on w sezonie 2014/15? Zdobywał też krajowe puchary z Paris Saint-Germain i Lokomotiwem Moskwa. Został wybrany również do najlepszej drużyny mistrzostw Europy w 2016 roku przez magazyn „France Football”. A lista sukcesów jest znacznie dłuższa...

Widziałem wiele jego ważnych meczów. Triumf z Sevillą w Warszawie w finale Ligi Europy w 2015 roku. Mecz o Superpuchar Europy, niestety przegrany z Barceloną, w tym samym roku w Tbilisi. Widziałem wykorzystanego karnego decydującego o awansie do ćwierćfinału mistrzostw Europy w 2016 roku po remisowym meczu ze Szwajcarią we francuskim Saint-Etienne.

Ale najbardziej zapamiętałem Krychowiaka ze… szczeniackiego wygłupu. Bo tak należy opisać wydarzenia z konferencji prasowej przed meczem eliminacyjnym do mistrzostw Europy w Niemcami w Warszawie w 2014 roku. Razem ze swoim świetnym kumplem Wojciechem Szczęsnym dali wtedy popis na przedmeczowej konferencji prasowej, podczas której...:

„...nie wiadomo po co powiedział:

„Bierhoff”.

Później kontynuował swój wywód:

„Ale zdajemy sobie sprawę, że gramy przed własną publicznością...”

Szczęsnego rozbawił tym do łez. Dosłownie! Bramkarz Arsenalu już do końca konferencji nie mógł opanować śmiechu.

Nie wiem dlaczego Krychowiak wymienił między zdaniami Olivera Bierhoffa, menedżera reprezentacji Niemiec. Przynajmniej ja tak usłyszałem. Może się tak umówili? A może tylko zaczął od tego nazwiska nowe zdanie, którego nie dokończył?”

Oczywiście się umówili, chodziło o zakład. Trzeba mieć wyobraźnię, by w takim momencie pozwolić sobie na taki numer. To świadczy najlepiej jak barwną i wielowymiarową postacią jest Krychowiak. Dlatego będzie mi go brakowało na meczach i konferencjach prasowych (!) reprezentacji.

▬ ▬ ● ▬