Chwilo trwaj

Fot. Trafnie.eu

Okres świąteczno – noworoczny to tradycyjny czas podsumowań kończącego się roku. Podsumowania dotyczące piłki zacznę od najważniejszych lig europejskich.

I od razu przestroga – jeśli liczycie, że przeczytacie kolejną laurkę dotyczącą Realu Madryt czy Bayernu Monachium, ten tekst nie jest dla was. To mocno subiektywne podsumowanie tego, co działo się w najważniejszych ligach europejskich, bazujące na wieloletnim niegrożnym „skrzywieniu”.

By je zrozumieć, trzeba poznać moją odpowiedź na pytanie, pojawiające się automatycznie przy okazji kolejnego Gran Derbi – komu kibicujesz, Realowi czy Barcelonie? Gdy je zadawano bez zastanowienia odpowiadałem – Rayo Vallecano, co potrafiło wprawić putających w osłupienie. Niektórzy nie wiedzieli o co mi chodzi, nie znając nawet nazwy wspomnianego klubu. Bo grywał przecież też w drugiej czy trzeciej lidze hiszpańskiej.

Dziś jest rewelacją Primera Division i czytam zachwyty na temat jego występów w obecnym sezonie jako beniaminka. Śledzę występy tej drużyny od lat, czego dowód łatwo znaleźć w kilku tekstach. Z wielką radością przyjąłem więc jej awans do Primera Division w ubiegłym sezonie równie nieoczywisty jak obecne w niej wyniki.

Rayo Vallecano z trudem zapewniło sobie prawo gry w barażach zajmując dopiero szóste, ostatnie premiowane w nich miejsce. Wywalczyło awans, miało się bronić przed spadkiem, a jest w czołówce tabeli. To przede wszystkim efekt punktów zdobywanych na własnym kameralnym stadionie w robotniczej, peryferyjnej dzielnicy Vallecas.

Tu czas płynie inaczej niż w centrum hiszpańskiej stolicy. Sympatyzowanie z Rayo Vallecano jest wręcz stylem życia w cieniu dwóch gigantów Realu i Atletico. Jego kibice, wiernie wspierający swoją drużynę, stanowią wyjątkowo barwną grupę o ściśle określonych poglądach, czego dowodem są choćby republikańskie flagi wywieszane przez nich na meczach.

Jeszcze lepiej spisywał się w kończącym się roku 1.FC Union Berlin, kolejny mój ulubiony klub. Po wymarzonym awansie do Bundesligi finiszował na siódmym miejscu, uzyskując prawo gry w nowych europejskich rozgrywkach – Lidze Konferencji! W obecnym sezonie znów jest w górnej połówce tabeli. Miał stanowić co najwyżej tło dla Herthy, bogatych sąsiadów z zachodniej części miasta, a to oni pozostają kolejny sezon w jego cieniu.

Na stadionie Unionu na wschodzie Berlina w dzielnicy Köpenick, a noszącym uroczą nazwę - Przy Starej Leśniczówce (jego biura mieszczą się w dawnej leśniczówce, a obiekt położony jest przy lesie!), zawsze panuje fantastyczna atmosfera. Miałem okazję przekonać się o tym, gdy byłem tam na meczu jeszcze w trzeciej lidze. 

I na koniec o jeszcze jednym niemieckim klubie uchodzącym wręcz za kultowy. Po rundzie jesiennej FC St. Pauli jest liderem 2. Bundesligi! A jego wielki sąsiad z Hamburga – HSV, zajmuje dopiero trzecie miejsce. St. Pauli to kolejny klub, w życiu którego kibice odgrywają fundamentalną rolę. Są z reguły zaangażowani politycznie, preferując skłonności lewicowe i popierając różne subkultury. Ale przede wszystkim oddają serce ukochanej drużynie. Dodatkowego kolorytu dodaje klubowi fakt, że jego Millerntor-Stadion położony jest zaledwie kilkaset metrów od Reeperbahn, głównej ulicy hamburskiej dzielnicy... czerwonych latarni.

Rayo Vallecano, 1.FC Union Berlin czy FC St. Pauli to prawdziwa esencja futbolu. Mecze tych drużyn bardziej mnie „kręcą” niż ich słynnych sąsiadów. Dlatego tak się cieszę, że 2021 rok był dla nich wyjątkowo udany. I mogę tylko prosić – patrz tytuł…

▬ ▬ ● ▬