2019-01-09
Coś ważniejszego od inwestora
Najnowsze odcinki krakowskiej telenoweli zdominowały wątki kryminalne. Sporo się dzieje. Trudno nadążyć z czytaniem wszystkim komunikatów i oświadczeń.
Wreszcie doczekałem się tego, na które czekałem od kilku tygodni. Bo wreszcie głos zabrała spółka Ekstraklasa S.A. Po spotkaniu jej prezesa Marcina Animuckiego z nowym prezesem Wisły Kraków Rafałem Wisłockim okazało się, że jest źle, ale nie jest beznadziejnie, czyli istnieje jeszcze szansa na uratowanie klubu, o czym poinformował ten pierwszy:
„Staraliśmy się na bazie naszego doświadczenia podpowiedzieć kroki, których realizacja pozwoli Wiśle na utrzymanie się w najwyższej klasie rozgrywkowej. Uważamy, że jest na to szansa. Podstawą jest oczywiście spełnienie wymogów licencyjnych PZPN, co jest w naszym przekonaniu możliwe. Na pewno będziemy też służyć dalszym wsparciem, jeśli tylko będzie taka potrzeba”.
Miło, że spółka zarządzająca „ósmą ligą w Europie pod względem wartości praw mediowych” wreszcie wykonała jakiś ruch. Rozbawiła mnie jednak deklaracja dalszego wsparcia „jeśli tylko będzie taka potrzeba”. Gdy klub jest o włos od upadku, Animucki przemawia językiem dyplomacji. Może spółka powinna jeszcze wymienić się z klubem ambasadorami?
Swoje oświadczenie wydała też prokuratura, która zajęła się Wisłą, a policjanci we wtorek wczesnym rankiem wkroczyli do siedziby klubu dokonując przeszukań, taj jak w kilkunastu innych miejscach z nim związanych. Z jakim skutkiem? Sam jestem ciekawy po przeczytaniu tej wypowiedzi (za: interia.pl):
„Jeśli chodzi o policjantów, to osobiście znam przypadki, kiedy składane były zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, a następnie po kilku dniach ci policjanci przekazywali informacje o tym, kto składał zawiadomienie tym różnym gangsterom, którzy odwiedzali takie osoby. Pojawili się między innymi u mojej koleżanki... - ujawnia w rozmowie z Interią adwokat Michał Piech, który jako pierwszy oficjalnie złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia szeregu przestępstw przez byłą prezes Marzenę Sarapatę i innych osób zarządzających do niedawna klubem piłkarskim Wisła Kraków SA”.
Czy tym razem opisany układ uda się rozbić? Mam nadzieję, bo to ważniejsze niż znalezienie inwestora dla klubu doszczętnie przeżartego rakiem. Jeśli się go całkowicie nie wypali rozgrzanym żelazem, jakie znaczenie ma znalezienie inwestora lub nie? Kto wyda ciężkie miliony na klub, na których łapę położą bandyci mniej lub bardziej oficjalnie funkcjonujący w jego strukturach? Nieważne w której będzie lidze!
Nowy prezes Wisły potwierdził oficjalnie w jednym z wywiadów, że pod koniec roku, gdy głośno i rozpaczliwie szukano pieniędzy, Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków otrzymało bez rozgłosu w gotówce kilkadziesiąt tysięcy złotych. Czterdzieści tysięcy, jeśli wierzyć medialnym doniesieniom! Czyli kibole bardzo konkretnie wycenili swą miłość do klubu.
W tej dramatycznej sytuacji nasuwa się jeden w miarę... optymistyczny wniosek. Flirt z bandytami nigdy się nie opłaca. Bo zawsze skończy się katastrofą. Gdy telewizja TVN pokazała w ubiegłym roku reportaż o powiązaniach grup przestępczych z Wisłą, na jej najbliższym meczu z Legią pojawiła się sektorówka – patrz zdjęcie.
W zamierzeniu twórców miała być drwiną z autora reportażu Szymona Jadczaka. Paradoksalnie hasło „Kasa, kłamstwa i afera” wręcz idealni pasuje do bandyckiego układu i okradania dzięki niemu krakowskiego klubu.
▬ ▬ ● ▬