Czego nie wolno mylić?

Fot. Trafnie.eu

Mistrzostwa Europy rozgrywane w Niemczech dotarły do ćwierćfinałów kreując jednego wielkiego bohatera. Niestety jest to bohater co najmniej ambiwalentny.

Chodzi o Cristiano Ronaldo i jego zachowanie w meczu Portugalii ze Słowenią. Sędzia przyznał pierwszej reprezentacji rzut karny, którego nie wykorzystał, dlatego do wyłonienia ćwierćfinalisty potrzebna była dogrywka, a wtedy zalał się łzami.

Ta scena kolejny dzień wzbudza dyskusje, czego dowodem wywiad ze sportową psycholożką Julią Chomską-Kuffel. Już sam tytuł mnie zszokował (za: przegladsportowy.onet.pl): „Płacz Cristiano Ronaldo otworzy wielu oczy. Przełom”. Postanowiłem sprawdzić na co te oczy miały się otworzyć i znalazłem taki fragment:

„Na pewno okazywanie emocji nie jest żenujące. To największa siła sportowców, choć pewnie często chcemy na nich patrzeć, jak na herosów, a nawet chodzące roboty. Cristiano Ronaldo ma wyjść na boisko, strzelać bramki i uśmiechać się do zdjęć. Tymczasem Portugalczyk pokazał wszystko to, co w nim przez lata się kumulowało. Proszę się przyjrzeć jego karierze i ogromu pracy, jaki w nią włożył. A także w to, żeby trzymać emocje na wodzy”.

I jeszcze jeden fragment, stanowiący odpowiedź na pytanie, czy wybuch płaczu Ronaldo może dać coś pozytywnego:

„Na pewno przyniesie pozytywne skutki. Mnóstwo ludzi dostało przykład z samego topu. My, psychologowie będziemy go wykorzystywali w pracy. Wielu rodziców zwraca się z prośbą o pomoc, bo ich dzieci przed czymś ważnym nagle zaczynają płakać i nie radzą sobie z emocjami. Teraz mogą spojrzeć na Ronaldo, który też pękł, do tego na oczach milionów widzów, ale wstał i nie zawiódł, bo wykorzystał kolejnego karnego. To otworzy wielu oczu. Widziałam też wiele innych przykładów sportowców, którzy pokazywali, że im także zdarza się nie radzić sobie. I dobrze, bardzo potrzeba w sporcie i w ogóle w życiu, takiej akceptacji”.

Na pewno Ronaldo warto wskazywać jako przykład tytana pracy. Wspiął się na szczyt dzięki wybitnie profesjonalnemu podejściu do wykonywanego zawodu. W wieku już mocno zaawansowanym dla profesjonalnego piłkarza ciągle utrzymuje świetną formę fizyczną. Pod tym względem rzeczywiście wzór absolutny!

Jednak Ronaldo ma też wady, które zauważyłem już dawno. Stanowi dla mnie encyklopedyczne ucieleśnienie narcyzmu. Przy okazji mistrzostw świata w Katarze napisałem, że gdyby narcyzm potrafił latać, lądowałby już na Marsie. Wielokrotnie nie trawiłem jego ciągłych dąsów i pląsów, toksycznej atmosfery nieustannie wokół siebie wytwarzanej, a przed dwoma laty zdobyłem się na wniosek, który okazał się teraz wyjątkowo aktualny:

„I dlatego Ronaldo może zalewać się łzami nawet do końca świata. Nie robi to na mnie najmniejszego wrażenia…”

Pozwolę więc zdecydowanie nie zgodzić się z panią Chomską-Kuffel i doradzić, by wbrew jej deklaracji psychologowie nie wykorzystywali przykładu płaczącego Ronaldo w swej pracy. Jako argument zacytuję już ostatni fragment z wywiadu z nią:

„Nie mylmy płaczu z histerią, bo to dwie różne rzeczy”.

Święte słowa. Mam nadzieję, że psychologowie, nawet nie do końca rozeznani w piłkarskich realiach, potrafią odróżnić płacz od histerii, szczególnie ten w narcystycznym wydaniu.

▬ ▬ ● ▬