Czy można oszukać samego siebie?

Fot. Trafnie.eu

Na postawione w tytule pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Moim zdaniem idealnie pasuje do tematu wznawienia ligowych rozgrywek.
 
Pierwszy przykład z brzegu – maseczki. Zaordynowano je polskim sędziom podczas meczów po wznowieniu sezonu, jeśli oczywiście do wznowienia dojdzie. Obśmiałem ten pomysł ile się tylko dało, bo jest po prostu absurdalny, na poparcie czego zacytowałem jeszcze odpowiedniego fachowca z dziedziny medycyny.
 
Ale kto by mnie tam słuchał? W tej kwestii wypowiedział się Zbigniew Przesmycki, czyli szef sędziów PZPN. Jego słuchać trzeba, nawet jakby ktoś nie miał ochoty, choćby z racji podejmowania wiążących decyzji. A pan Przesmycki miał na ten temat zupełnie inne zdanie (za: wp.pl):
 
„Jak będziemy mieli biegać w maseczkach, to będziemy w maseczkach. Oczywiście, muszą być wtedy w nich odpowiednie przepustowości i tak dalej”.
 
No, brawo! Mam nadzieję, że sam też spróbuje pobiegać. Czyli generalnie obowiązuje zasada - damy radę. Zdrowy rozsądek może się na chwilę zdrzemnąć.
 
Ten sam pomysł, tylko w rozszerzonej formie, zaproponowano w Niemczech. Po ewentualnym powrocie na boiska w maseczkach mieli grać piłkarze! To musiał wymyślić już jakiś geniusz. Edward Kowalczuk, polski trener przygotowania fizycznego klubu Hannover 96, na szczęście nie przestał logicznie myśleć w jakimś oszołomieniu spowodowanym wizją powrotu Bundesligi do gry (za: przegladsportowy.pl):
 
„To dziwny pomysł. Nie wyobrażam sobie tego. To absurd. Kiedy podczas meczu toczy się walka o zwycięstwo, punkty, to maseczka po prostu przeszkadza. Ta propozycja nie powinna się pojawić. Ostatnio w niemieckich mediach ukazało się zdjęcie Dennisa Aogo, piłkarza, który do stycznia był w naszym klubie. Testował granie w maseczce: uderzał piłkę głową, wykonywał dryblingi, strzelał na bramkę. Ocenił to bardzo krytycznie. Stwierdził, że to duże utrudnienie, wręcz nieporozumienie. Nie wierzę zatem, by ten pomysł przeszedł. W projekcie uwzględniono po prostu wszystkie możliwe rozwiązania, ale na pewno niektóre z nich nie zostaną wprowadzone”.
 
Z niecierpliwością czekam na piłkarzy Bundesligi wybiegających na pierwszy mecz wznowionego sezonu, jeśli do tego dojdzie. Bardziej niż piłcw będę się przyglądał ich twarzom lub temu, co je zakrywa.
 
W sprawie potencjalnego wznowienia sezonu głos zabrał człowiek, którego opinia powinna być w tej kwestii absolutnie kluczowa. Nazywa się  Michel D'Hooghe i jest szefem komitetu medycznego FIFA. Czyli teoretycznie najważniejszym człowiekiem uprawnionym do wypowiadania się na temat koronawirusa w piłkarskim świecie z racji piastowanej funkcji w najważniejszej w branży organizacji.  
 
D'Hooghe powiedział angielskiemu dziennikowi „Daily Telegraph”, że bezpieczne wznowienie rozgrywek powinno nastąpić „najwcześniej w sierpniu”. I zauważył:

„To nie kwestia pieniędzy, ale życia lub śmierci".
 
Wyjątkowo mocny argument. Dlaczego więc nikt go nie słucha przygotowując się intensywnie do gry już w maju? Ponieważ niektórzy woleli dać odpocząć rozumowi, zastępując go hasłem – damy radę, jakoś to będzie. A życie zweryfikuje tezę, czy samego siebie da się oszukać.
 ▬ ▬ ● ▬