2020-07-14
Czy to się może udać?
Manchester City nie zostanie jednak wykluczony z Ligi Mistrzów. Zapłaci tylko karą finansową. Czy słuszne są głosy oburzenia słyszane po tej decyzji?
Angielski klub został w lutym ukarany przez UEFA wykluczeniem na dwa lata z Ligi Mistrzów. Musiał też zapłacić trzydzieści milionów euro. Kara wiązała się z naruszeniem zasad finansowego fair play, zawyżania przychodów ze sponsoringu, a jej surowość miała działać odstraszająco na innych, którzy też nie za bardzo się przejmowali wytycznymi UEFA. Czyli stanowić bat na bogaczy w tym biznesie.
Zasady finansowe fair play są dość proste – możesz wydać tylko tyle, ile wcześniej zarobisz. Wprowadzono je po to, by przeciwdziałać nadmiernemu zadłużaniu się klubów, czyli uchronić je przed potencjalnymi bankructwami.
Założenie moim zdaniem jest słuszne. Być może kilka klubów uniknęło dzięki temu katastrofy, nie żyjąc przez pewien czas ponad stan. Ale jak wytłumaczyć tym najbogatszym, na przykład naftowym szejkom, którzy kupili sobie klub piłkarski niczym zabawkę dla dużych chłopców, że nie mogą wydawać więcej, niż mają na to ochotę? No bo kto bogatemu zabroni? UEFA jednak postanowiła zabronić.
Choć inicjatywę popieram, nie dawałem wiary w jej powodzenie, gdy tylko zaczęto wdrażać zasady finansowego fair play. Uważałem, że to się nie może udać. Pokusa szastania pieniędzmi i związana z nią chęć dowartościowania się piłkarskimi sukcesami własnego klubu wydawała się większa, niż straszenie jakimiś karami za nieprzestrzeganie narzuconych przepisów.
Dlatego niezwykle surowa kara nałożona w lutym na Manchester City stanowiła dla mnie wielkie zaskoczenie. Angielski klub odwołał się od wyroku do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w szwajcarskiej Lozannie, który karę bardzo złagodził. Będzie więc mógł w przyszłym sezonie normalnie zagrać w Lidze Mistrzów, a musi tylko zapłacić grzywnę w wysokości dziesięciu milionów euro. To dla piłkarskich bogaczy z Manchesteru, jakby powiedziała bohaterka filmu „Killer”, jakieś drobne na waciki…
Natknąłem się już na głosy oburzenia komentujące opisaną decyzję CAS, ale nie sądzę, by były słuszne w odniesieniu do samego wyroku trybunału. Rozpatruje on bowiem sprawy jak sąd, szczegółowo analizując fakty i związane z tym dowody. Doszedł do wniosku, że te obciążające Manchester City nie są wystarczające, by przyłożyć mu aż tak drakońską karę.
Chyba najbardziej oburzeni są kibice innych klubów, którzy nie wierzą, by szefowie Manchesteru City rzeczywiście grali fair. Być może głównie oburzeni działaniami bogatszych rywali, na które ich ukochany klub niestety nie stać. Bo przecież w piłce każdy kombinuje jak może. Dlatego należy postawić pytanie – czy zasady finansowego fair play są w praktyce wykonalne? Czyli – czy UEFA jest w stanie je wyegzekwować?
Uważam, że nie i tu jest największy problem. Bo jeśli kogoś stać na kupowanie piłkarzy za sto mionów euro, będzie go też stać na cwanego księgowego i prawnika, którzy tak rozpiszą na kontach przychody, że nikt się nie przyczepi. A jeśli nawet się przyczepi, jak pokazuje ostatni przykład, przegra przed trybunałem w Lozannie. UEFA nie zabroni więc bogaczom wpompowywać w ich kluby milionów bez ograniczeń. Choć może się mylę, więc z niecierpliwością czekam na jej kolejny ruch.
▬ ▬ ● ▬