Czyli jednak nie geniusz?

Fot. Trafnie.eu

Zinedine Zidane ma coraz bardziej pod górkę po powrocie na trenerski stołek w Realu Madryt. Specjalnie mnie to nie dziwi, raczej dziwi, że dopiero teraz.

Właśnie strasznie się po nim przejechał były prezes madryckiego klubu Ramon Calderon twierdząc, że Francuz zdobywał kolejne trofea podczepiony pod Cristiano Ronaldo (za: wp.pl):

„On był ważny, bo tuszował mankamenty trenera, który przyszedł z trzecioligowej zespołu i nie miał żadnego pomysłu na grę”.

Opinia absolutnie druzgocąca, nie pozostawiająca złudzeń co do faktycznych umiejętności szkoleniowych Zidane. Jerzy Dudek tak podsumował aktualny stan przygotowań drużyny do nowego sezonu (za: przegladsportowy.pl):

„Nawet się nie rozpoczął, a w Realu wybuchł już kryzys. Kompromitująca porażka 3:7 z Atletico doprowadziła do wstrząsu. Nie wiem, jak jest z kibicami, ale ja kompletnie nie kupuję tłumaczeń Zinedine’a Zidane’a czy Sergio Ramosa, że »oni potraktowali to spotkanie jak finał, a my jak sparing«”.

Ten sam Dudek przed rokiem, gdy trener postanowił odejść, przekonywał:

„Jestem pewny jednego. Z perspektywy Zidane’a to najlepszy moment na odejście z Realu. Być może czuł, że ten zespół osiągnął już swój szczyt, że kolejnej bariery nie przeskoczy. Pamiętajmy o dwóch sprawach. Po pierwsze, w tym sezonie Królewscy już tak nie dominowali. Mieli sporo szczęścia w tym sezonie Ligi Mistrzów, a w LaLiga spisali się po prostu słabo. Od jednego z byłych zawodników klubu usłyszałem zdanie, że „najważniejszym piłkarzem Realu w tych rozgrywkach było szczęście”. Ono, oczywiście, sprzyja lepszym. Po drugie, wydaje mi się, że w drużynie nadszedł czas na zmiany”.

Uwaga o najlepszym momencie na pożegnanie z klubem wydawała się logiczna. Należy więc zapytać – po co był Zidane powrót w trakcie ostatniego sezonu zaledwie po kilku miesiącach od rozstania?

Należałoby też zadać kolejne pytanie – ile naprawdę warte są opinie sprzed roku na temat Zidene’a? Choćby taka (za: przegladsportowy.pl):

„Trenerski geniusz napisał wspaniałą historię i wiedział, że kolejnych rozdziałów nie będzie w stanie dopisać. Przynajmniej na razie”.

Przynajmniej na razie, czekając na kolejne rozdziały jego geniuszu, przypomnę, co sam pisałem, gdy na jesieni 2015 roku miał zostać trenerem Realu:

„Jeśli informacja się potwierdzi, z pewnością nie będę się nią zachłystywał. Ani później pastwił nad Francuzem, gdy nie spełni oczekiwań. Uważam bowiem, że Zidane zupełnie się nie nadaje na trenera Realu. I mam odwagę o tym pisać jeszcze zanim objął (obejmie?) stanowisko, a nie udawać mądrego dopiero w momencie, kiedy będzie z niego przeganiany”.

I gdy odchodził przed rokiem:

„Przyznaję - nie wierzyłem, że osiągnie to, co osiągnął, czyli zdobędzie trzy razy z rzędu Puchar Mistrzów. Nie uważam go bowiem za wielkiego trenera. Ale sztuką jest znaleźć się w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu. Zidane się znalazł, bo wcześniej ciężko zapracował na swoją markę jako piłkarz i dlatego powierzono mu drużynę w klubie, z którym się identyfikuje i o którym mówi, że »dał mu wszystko«.

Jego największą zasługą było to, że nie przeszkadzał grajkom w Realu, by pokazywali na murawie co potrafią. Nie sądzę, by w każdym innym klubie potrafił odnosić podobne sukcesy. Ale pewnie jest wielu prezesów posiadających dokładnie odmienne zdanie i gotowych słono zapłacić, by się o tym przekonać. Ich wybór, ich pieniądze”.

Chyba więc generalnie wychodzi na moje, choćby w porównaniu z opiniami namaszczającymi Zidane’a na geniusza, czym specjalnie się nie podniecam. Życie już dawno mnie nauczyło, że trzeba dać mu czas, by mogło wszystko zweryfikować.

▬ ▬ ● ▬