Gorący stołek prezesa

Fot. Trafnie.eu

Po meczu ze Szkocją Zbigniew Boniek powiedział, że coś kłuje go pod wątrobą. W najbliższym czasie dolegliwości mogą się nasilić, choć z zupełnie innego powodu.

Wspomnianą refleksją pan prezes podzielił się w wywiadzie dla PAP. Kłucie spowodowane było świadomością, że we wtorkowym meczu eliminacyjnym ze Szkotami Polacy zaprezentowali się, zdaniem Bońka, lepiej od rywali. Dlatego czuł „lekki niedosyt”.

Próbuję sobie wyobrazić co by się działo, gdyby na przykład piłka po strzale Kamila Grosickiego w końcówce wpadła do siatki zamiast odbić się od słupka. Jeden z moich kolegów zauważył, że wspomniany Grosicki zrobił wielką przysługę pozostałym reprezentantom.

„Gdyby wygrali, pewnie helikopter poleciał by za nimi nawet do kibla, żeby nadać stamtąd relację” - może niezbyt apetyczny cytat, ale za to wyjątkowo realistycznie oddający stan szaleństwa jakie zapanowało po zwycięstwie nad Niemcami.

Próbuję sobie też wyobrazić, jak odmalowywany byłby w większości polskich mediów prezes Boniek. Niczym geniusz, za panowania którego reprezentacja weszła wreszcie na właściwe tory i mknie w świetlaną przyszłość. Powstałby pewnie komitet budowy jego pomnika. Akurat zbliża się świetny pretekst do jego zawiązania – druga rocznica panowania wyżej wspomnianego w polskiej piłce. Za kilkanaście dni minie przecież dwa lata od zjazdu PZPN, na którym Boniek przejął stery.

Komitet rzeczywiście powstaje. Jednak intencje ma zgoła odmienne. Z pewnością nie przez przypadek pojawiła się właśnie informacja, że nowy udziałowiec Legii Warszawa, Maciej Wandzel, szykuje się już do walki o fotel prezesa PZPN, choć wybory dopiero za dwa lata. Nie wiem tylko dlaczego tę informację komentuje się jako sensacyjną? Sensacyjna na pewno nie dla mnie. Na początku roku pisząc o PZPN wspomniałem, „że już niedługo zacznie się dziać”.

Jeden ze znaczących graczy w piłkarskim biznesie odgrażał się, że jak prezes sam się nie wykończy, on mu pomoże. Oczywiście tyko w zaufanym gronie. Oficjalnie wszyscy jeszcze udawali, że się kochają. Na razie nie pomógł, to wiem. Ale może właśnie nadchodzi ten moment? Wiem przecież, że nie wszyscy kochają Bońka jak jego niegdysiejszy największy wróg, a dziś miłośnik – Jan Tomaszewski.

Choć media są fantastycznie sterowane w jedynym słusznym kierunku przez odpowiednią komórkę PZPN, to jednak nie wszystkie. Jedna „czarna owca” w tym gronie zbiera właśnie kwity na prezesa. Kiedyś też była w gronie klakierów, gdy dopuszczano ją do koryta. Niestety później poszła w odstawkę, nie mogła już się pożywić informacjami z pierwszej ręki, więc radykalnie zmienił się jej punkt widzenia. Dlatego intensywnie zwiera szyki, sonduje nastroje opozycjonistów, szuka wśród nich wsparcia, by ruszyć do ataku. Wiem mniej więcej jakich użyje argumentów, więc czekam z niecierpliwością na te rewelacje.

Jeśli kogoś drażni brak konkretów, mogę tylko powiedzieć, że na pewno nie są to informacje z magla. W tak zwanym środowisku mówią o tym coraz głośniej. Jeszcze trochę cierpliwości, a może dowiemy się ciekawych rzeczy. Czy już z okazji drugiej rocznicy wyboru Bońka na prezesa?

▬ ▬ ● ▬