Ile kosztował spokój na meczach?

Fot. Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA

Krakowska telenowela staje się poważnym serialem. Aktorzy podpisują nowe kontrakty, choć nie wiadomo, czy wystarczy środków na kolejne odcinki.

W ostatnich dniach pojawiło się kilka informacji pozytywnie nastrajających co do przyszłości Wisły Kraków. Przede wszystkim, co z pozoru najmniej ważne, wiadomości z nią związane przestały być najważniejsze w danym dniu, a stały się najwyżej dopełnieniem innych. Dla mnie wyraźny dowód, że sytuacja normalnieje.

Odtrąbiono kolejny sukces Wisły. Za taki uznano podpisanie nowego kontraktu z Chorwatem Marko Kolarem. Postanowił związać się z klubem na kolejne półtora roku. Rozumując logicznie, nikt nie przedłuża umowy z bankrutem. Tym bardziej, że nie jest to wychowanek Wisły, który wychował się kilkaset metrów od stadionu na Reymonta i od dziecka chodził na mecze grającej tam drużyny. Czyli w Krakowie czuć już zmiany na lepsze, także na kontach piłkarzy, którzy dostali zaległe należności, więc nie boją się pozostać w klubie.  

I jeszcze „wydarzył się cud”. Takim ma być wyjazd drużyny na obóz do Turcji. I to nie do hotelu Vanny Ly, jak z przekąsem stwierdził trener Maciej Stolarczyk. Koszty obozu wynoszące kilkadziesiąt tysięcy złotych pokrył jeden ze sponsorów.

Trochę się więc dzieje, ale  Wisła nadal jest lata świetlne od odzyskania licencji na grę w Ekstraklasie na rundę wiosenną. I jeśli zostanie potraktowana zgodnie z wymogami licencyjnymi, spełnienie wszelkich związanych z tym warunków na pewno nie będzie łatwe i takie oczywiste.

Podobno zainteresowanie potencjalnych inwestorów jest bardzo duże. Jednak konkretów na razie nie widać, więc byłbym ostrożny w świętowaniu zwycięstwa przed czasem. Choć trzeba z satysfakcją stwierdzić, że przynajmniej wyczuwalna jest nadzieja na pozytywne rozwiązanie problemów klubu, co nie pozostaje bez znaczenia...

Jeśli w pierwszej lutowej kolejce Wisła rzeczywiście pojedzie na mecz do Zabrza z Górnikiem, wtedy zdarzy się prawdziwy cud. Szczególnie biorąc pod uwagę, co działo się niedawno, bo na przełomie grudnia i stycznia.

Za jeszcze większy cud będzie można uznać doprowadzenie do rzeczywistego zakończenia wpływów kiboli w Wiśle. Nadal uważam, że „to ważniejsze niż znalezienie inwestora dla klubu doszczętnie przeżartego rakiem”.

Głos zabrał honorowy prezes Wisły, Ludwik Miętta-Mikołajewicz, który potwierdził, że Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków dostawało pieniądze za sprzedawane na mecze bilety. I tak się do tego odniósł (za: onet.pl):

„Oddawanie złotówki z każdej wejściówki (z wyjątkiem karnetów) miało swoje uzasadnienie. Pieniądze były wpłacane legalnie na konto SKWK, które w zamian gwarantowało spokój na meczach”.

Gdy dziennikarz stwierdził, że „klub płacił haracz”,  Miętta-Mikołajewicz zaoponował:

„Nie nazywajmy tego haraczem, tylko porozumieniem. Po drugie, pieniądze szły na oprawę meczów, które najczęściej były do przyjęcia. Poza tym SKWK podejmowało wiele charytatywnych akcji”.

Skoro pan honorowy prezes tak to widział, lepiej, żeby już nigdy nie brał się za rządzenie Wisłą.

  ▬ ▬ ● ▬