Jak się można rozstać?

Fot. Trafnie.eu

Specyficznego znaczenia zaczyna nabierać określenie „wypełnianie kontraktu”. Nie po raz pierwszy i pewnie nie ostatni zawodnik zostaje przez swój klub...

Mateusz Wdowiak od pewnego czasu nie gra w piłkę. To znaczy gra, ale nie tam, gdzie by mógł, czy nawet powinien. Ekstraklasa już nie dla niego, została więc czwarta liga, zwana trzecią. W tej pierwszej w barwach Cracovii po raz ostatni wystąpił we wrześniu w trzeciej kolejce w meczu ze Stalą Mielec. Potem krakowski klub zesłał go do drużyny rezerw, co nazywa się „wypełnieniem kontraktu” obowiązującego do końca sezonu.

A przecież jeszcze w lipcu Wdowiak był jego bohaterem i na zawsze zapisał się w historii. Zdobył zwycięską bramkę w dogrywce finału Pucharu Polski z Lechią Gdańsk w Lublinie, który Cracovia wywalczyła po raz pierwszy. Co się więc stało pomiędzy lipcem a wrześniem? Wyjaśnił prezes klubu Janusz Filipiak (za: onet.pl):

„Moja osobista pretensja do Wdowiaka polega na tym, że z jego powodu klub znowuż został opluty. On jest kolejnym piłkarzem, któremu pieniądze przewróciły w głowie. W sierpniu osobiście prosiłem, żeby zaproponować Wdowiakowi dwukrotną podwyżkę kontraktu i znaczącą sumę za przedłużenie umowy”.

I wyjaśnił jeszcze jaka była reakcja piłkarza, który miał powiedzieć:

„»Tak, bardzo fajnie, cieszę się, podpiszę. Ale proszę rozmawiać z moim menedżerem«. Za dwa dni dostajemy pismo od menedżera, że zgadzają się na proponowaną podwyżkę i pieniądze za podpis, ale kwotę odstępnego chcą znacznie niższą. A nie była to kwota, za którą sprzedaliśmy Piątka czy Kapustkę, tylko znacznie niższa. Zaczęły się negocjacje. Wdowiak utrzymywał, że chce zostać, ale jednocześnie prosił, by rozmawiać z menedżerem. W końcu nas to zmęczyło i cztery dni temu poprosiłem kolegów wiceprezesów, żeby powiedzieli Wdowiakowi: »Dobrze, człowieku, chcesz odejść, to rozwiązujemy kontrakt. Nie chcemy nic, idź sobie«. Co mogliśmy zrobić więcej?”

Podpowiem, co Cracovia mogła zrobić. Mogła nic nie robić! Oczywiście rozumiem, że klub, a szczególnie jego prezes, poczuł się urażony odsyłaniem do agenta. Zachowanie mogło wydać się lekko aroganckie, skoro pracownik nie chce sam rozmawiać z pracodawcą o przedłużeniu kontraktu, tylko wskazuje pośrednika. Ale z drugiej strony nie stanowiło jednak pod żadnym względem złamania tego kontraktu.

Prezes Filipiak narzekał, że Wdowiak najpierw chciał rozwiązać umowę, a następnie zmienił zdanie:

„Wczoraj dostaliśmy pismo od prawnika jego menedżera, w którym jest napisane, że musimy zapłacić prawnikowi, menedżerowi i Wdowiakowi. I to większe pieniądze dla piłkarza, niż gdyby został do końca kontraktu. Widać tutaj pazerność menedżera i postawę zawodnika. To brutalny skok na kasę. Tylko kasa, kasa, kasa”.

I wyciągnął wniosek:

„Agenci żerują na wszystkim, to brutalna walka o kasę. Powiem panu, z czego to wynika. W Cracovii pieniądze mają właściciela. Nie są bezimienne, nie spadają z nieba. Nie mam zamiaru być frajerem i płacić piłkarzom czy menedżerom dowolne kwoty”.

Kibicuję panu prezesowi w tym względzie! To oddzielny temat nawet na książkę, którego choćby z tego powodu nie będę próbował dla potrzeb tego tekstu rozwijać. Nie rozumiem jednak, dlaczego ktoś nie może normalnie grać w jednym klubie do końca kontraktu, gdy już zdecydował, że umowy z nim nie przedłuży? Dlaczego ma się godzić na subtelną propozycję – albo przyjmujesz nasze warunki, albo spadaj? I obiecana podwyżka nie stanowi tu żadnej okoliczności łagodzącej dla klubu. Tak samo jak uwaga, że piłkarzowi pieniądze przewróciły w głowie, zakładając, że istotnie mogły przewrócić.

Cracovia w pewnym sensie sama strzeliła sobie w stopę. No bo skoro Wdowiak jest taki chciwy, czyli generalnie nie wart za wiele jako człowiek, to jak można było przez tyle lat jego obecności w klubie nie poznać się na nim i dosłownie chwilę wcześniej oferować dwukrotną podwyżkę kontraktu?

Na początku roku był podobny przypadek, rozwiązany jednak zupełnie inaczej. Alan Czerwiński postanowił, że z końcem sezonu opuści Zagłębie Lubin i nawet zdążył podpisać kontrakt z Lechem Poznań. Dotychczasowy pracodawca złożył jasną deklarację – wypełni swój kontrakt i do końca sezonu będzie dalej dla nas grał. I grał, czyli można się jednak rozstać w cywilizowany sposób.

▬ ▬ ● ▬