Już się trochę gubię...

Fot. Trafnie.eu

W mocno subiektywnym podsumowaniu tygodnia o wynikach polskiej reprezentacji w Lidze Narodów. Jej mecze koncentrują najwięcej uwagi mediów.

W ciągu kilkunastu dni rozegrano aż cztery, a ten ostatni we wtorek. Po nim nastąpił prawdziwy wysyp komentarzy. Włodzimierz Lubański, jeden z najwybitniejszych polskich piłkarzy, zauważył (za: wp.pl):

„Widać niestety, że poziom europejskiej czołówki jest dla nas za wysoki. Musimy jeszcze popracować, żeby mu dorównać. Nie ma wytłumaczenia takiej porażki jak 1:6 z Belgią. To się nigdy nie powinno zdarzyć. Tam rywal obnażył wszystkie nasze słabe strony”.

Czy naprawdę trzeba było czekać aż do 1:6 w Brukseli, by dojść do wniosku, że poziom europejskiej czołówki jest za wysoki? Myślę, że od lat jest to łatwe do zauważenia dla każdego, kto nie próbuje pompować balonika i opowiadać bzdur o wielkich możliwościach drużyny.

I nie zgodzę się, że nie ma wytłumaczenia takiej porażki. Wręcz przeciwnie, łatwo ją wytłumaczyć. Właśnie tym, że reprezentacja próbowała grać jak równy z równym z drużyną z dużo wyższej półki. Do pewnego momentu jeszcze jakoś sobie radziła. Potem ambitny plan („nie przyjechaliśmy tutaj wybijać piłki po autach i tylko się bronić”), został brutalnie zweryfikowany przez dużo silniejszego rywala, który, tu trudno się nie zgodzić, „obnażył wszystkie nasze słabe strony”.

Teraz mój ulubiony ulubieniec, Jan Tomaszewski, którego nie mógłbym pominąć. Choć potrzebuję lekkiej podpowiedzi, by zrozumieć jego wywody. Bo najpierw stwierdził (za: se.pl):

„Gramy archaiczną piłkę. Legia miała kapitalnych piłkarzy, a broniła się przed spadkiem. To są eksperymenty. To samo dzieje się teraz z reprezentacją”.

A potem dodał:

„My nie umiemy grać w piłkę! Ta drużyna wygląda jakby była z łapanki. Trzeba jechać na mistrzostwa świata. Prezes Kulesza musi zdać sobie sprawę, że jeśli, nie daj Boże, nie wyjdziemy z grupy to on będzie głównym winowajcą. Wyciągnął z kapelusza człowieka... Belgijskie media podały informację, że to człowiek "futbolowej mafii". Kibice wtedy pojadą z polską piłką i będą mieli rację”.

Jeśli dobrze pojąłem – reprezentacja (jak wcześniej Legia) ma „kapitalnych piłkarzy”, nie ma tylko odpowiedniego trenera i prezesa, który go wybrał? To już się trochę gubię, bo w marcu, po zwycięstwie nad Szwecją, gadał tak (za: se.pl):

„Teraz jest ostatnia szansa dla tego pokolenia, żeby coś osiągnąć. Półfinał mundialu jest w zasięgu tej drużyny, jeśli będzie prowadzona”.

Niestety nie wyjaśnił wtedy, co oznacza „jeśli będzie prowadzona”, więc już nie wiem – „nie umiemy grać w piłkę” czy jednak „półfinał mundialu jest w zasięgu”?

I na koniec, by trochę odetchnąć po tradycyjnie toksycznych oparach unoszących się nad przyciężkawymi wynurzeniami Jana T, dowcip, jaki dostałem SMS-em od znajomego:

„W gospodzie siedzą trzej mężczyźni i płaczą, popijając wódkę.

Nagle zjawia się Pan Bóg i pyta pierwszego:

- Czemu płaczesz?

- O, ja nieszczęśliwy! Żona mi umarła!

- Nie rozpaczaj, jest na świecie tyle pięknych kobiet... wkrótce twój smutek minie.
Bóg zwraca się do drugiego:

- A Ty czemu płaczesz?

- Dom mi się spalił.

- Nie martw się, pomogę ci. Nie minie miesiąc, jak będziesz miał drugi dom.

- A ty? - Bóg pyta trzeciego - czym się martwisz ?

- Panie Boże, jestem trenerem polskiej reprezentacji piłkarskiej.

Bóg załamał ręce, usiadł obok mężczyzny i wraz z nim zapłakał…”

Poszperałem trochę i znalazłem bez trudu ten dowcip, którego nie znałem, w internecie. Okazało się, że jest stary jak świat, ale okazało się, że ciągle aktualny i obawiam się, że takim pozostanie na kolejne lata.

▬ ▬ ● ▬