Kasa i jeszcze raz kasa

Fot. Trafnie.eu

Dwie istotne informacje dla ligowej piłki. Jedna wydaje się nawet niezwykle korzystna. Teoretycznie. W praktyce obie złe. Moim zdaniem oczywiście.

W Warszawie odbyło się Walne Zgromadzenie Sprawozdawcze PZPN, w skrócie zwane zjazdem piłkarskiego związku. To taka nasiadówa, z rodzaju najnudniejszych imprez, która jednak ze względów formalnych odbywać się musi, choć na szczęście rzadko. I czasami coś istotnego jednak się podczas niej dzieje. 

Zjazd podjął między innymi decyzję umożliwiającą powiększenie ligi z szesnastu do osiemnastu drużyn. Żadna niespodzianka, bo temat pojawiał się od bardzo dawna (za: przegladsportowy.pl):

„Do tej pory największym problemem w dyskusjach o 18-zespołowej lidze – oprócz niechęci do dzielenia się pieniędzmi ze sprzedaży praw telewizyjnych z większą liczbą klubów – był nowy podział zjazdowych mandatów przysługujących ligowcom. Mandaty dla klubów są ważne, bo Zjazd PZPN to w końcu najwyższa piłkarska władza w Polsce, przez tę jedną chwilę działacze czują się bardzo potrzebni, mogą przecież zawierać sojusze i koalicje, a w konsekwencji wpływać m.in. na wybór prezesa PZPN i skład zarządu. Przy 16-zespołowej ekstraklasie każdemu klubowi przypadają dwa zjazdowe mandaty, a klubom I ligi po jednym (60 głosów mają wojewódzkie ZPN i 8 inne środowiska piłkarskie). W poprawionym w czwartek statucie znalazł się się zapis, że jeśli ekstraklasa zostanie powiększona, to klubom z miejsc 1–14 przypadną po dwa mandaty, a z miejsc 15–18 tylko po jednym”.

Ten fragment zacytowałem specjalnie dla naiwnych, jeśli jeszcze tacy są i uważają, że wspomniana zmiana w klubowej piłce podyktowana jest jakimiś logicznymi przesłankami typu - „chęć podniesienia poziomu rozgrywek”. Jak widać najważniejsza jest kasa i jeszcze raz kasa, a także liczba zjazdowych mandatów. Jako puenta idealnie pasuje spłodzona całkiem niedawno uwaga: „liczy się tylko to, co w naszym ogródku, resztę można zaorać”.

I druga informacja. Spółka zarządzająca Ekstraklasą poinformowała w piątek z dumą: „PKN ORLEN został Oficjalnym Partnerem Ekstraklasy”, a jej prezes Marcin Animucki stwierdził (za: ekstraklasa.org):

„Witamy kolejną potężną polską firmę wśród Oficjalnych Partnerów Ekstraklasy. Piłka nożna i rozgrywki klubowe są doskonałym obszarem do wzmacniania swojej marki i budowania silnych więzi z klientami dzięki emocjom towarzyszącym rozgrywkom sportowym. W ramach współpracy nie będziemy skupiać się wyłącznie na świadczeniach promocyjnych, ale chcemy tworzyć dla Orlenu szereg możliwości, by zbliżyć tę markę do kibiców i budować ich zaangażowanie wokół ważnych dla naszego partnera obszarów. Zamierzamy także wspólnie z zespołem Orlenu wykorzystywać możliwości marketingowe istniejące po obu stronach, tak by prowadzić działania nastawione na wzajemny rozwój biznesu”.

Problem polega na tym, że biznes pod nazwą „ligowa piłka” w ostatnich latach raczej się zwija, niż rozwija. Świadczą o tym dobitnie wyniki uzyskiwane w europejskich pucharach. A tylko one SĄ JEDYNYM RZECZYWISTYM MIERNIKIEM WARTOŚCI TEGO PRODUKTU. Czyli jeśli do jednej z najbardziej przepłacanych lig w Europie wpompuje się kolejne pieniądze, trudno liczyć, że jej poziom sportowy się podniesie. Ale to najmniej ważne. Ważne, że kasa do podziału będzie jeszcze większa.

▬ ▬ ● ▬