Kogo nie powoła Michniewicz?

Fot. Trafnie.eu

Reprezentacja Polski do lat 21 pokonała w Łodzi Rosję 1:0 i ma spore szanse na awans do przyszłorocznych finałów mistrzostw Europy. Trzeba się cieszyć, ale…

Zawsze na pochwałę zasługuje drużyna wygrywająca mecz, który niekoniecznie mogła, czy nawet powinna wygrać. A tak właśnie było z reprezentacją Polski prowadzoną przez Czesława Michniewicza. Pokonała 1:0 Rosję - lidera grupy, który liderem pozostał (z punktem przewagi), ale ma jeden mecz rozegrany więcej. Jest więc spora nadzieja, że Polska może zakończyć eliminacje na pierwszym miejscu dającym automatyczny awans do przyszłorocznych finałów, które odbędą się (jeśli się odbędą z wiadomych powodów!?) w Słowenii i na Węgrzech.

Polacy zwycięską bramkę zdobyli po rzucie rożnym. Trzeba ich pochwalić za idealne rozciągnięcie rywali w ich polu karnym tak, że stworzyli sobie wolny korytarz na samym jego środku, w który wbiegł Patryk Dziczek i mógł precyzyjnie uderzyć głową piłkę. A zrobił to z taką siłą, że rosyjski bramkarz nie miał najmniejszych szans na skuteczną interwencję.

I chyba na tym za razie chwalenie trzeba zakończyć. Na pochwałę zasługuje jeszcze jeden zawodnik, ale do tego trzeba najpierw przygotować odpowiednie tło krótko przedstawiając przebieg meczu. Przypominał on fragmentami niedawne starcie reprezentacji seniorów Polski i Holandii w Amsterdamie. I niestety rywale znów zdominowali naszych na boisku.

Z trzech najgroźniejszych sytuacji do strzelenia bramki jakie mieli Rosjanie, dwie stworzyli im Polacy! Wspomniane dwie wynikały z niecelnych podań w kierunku własnego pola karnego. To pawie cud, że goście nie zdobyli żadnej bramki i pewnie dlatego wyjechali z Łodzi mocno sfrustrowani.

I teraz pora na ostatnią pochwałę. Zasłużył na nią bramkarz Radosław Majecki. Jego dwie świetne interwencje uratowały drużynę przed utratą gola. Należy się cieszyć, że polska piłka doczekała ma kolejnego bramkarza, który za chwilę będzie w stanie z powodzeniem grać w reprezentacji seniorów, albo przynajmniej dostawać do niej powołania, bo wygrać rywalizację nie będzie łatwo.

Optymizm w spojrzeniu na dalszą karierę Majeckiego wzmacnia jeszcze zasłyszana informacja, że nie ma za bardzo ochoty udzielać wywiadów po przejściu do Monaco, bo musi najpierw coś osiągnąć. Czyli głowa trzyma poziom boiskowych umiejętności.
Na reprezentację do lat 21 patrzę przede wszystkim jako zaplecze kadry seniorów.

Dlatego ważniejsze od wyniku meczu z Rosją były umiejętności zaprezentowane przez poszczególnych zawodników. I wiążąca się z tym odpowiedź na pytanie – kto mógłby jeszcze w stanie wskoczyć od razu do kadry Jerzego Brzęczka? Oczywiście wiem, że część już wskoczyła, bo została powołana na mecze z Holandią oraz Bośnią i Hercegowiną. Nie przeszkadza to jednak szukać następnych. I znaleźć takich na stadionie Widzewa w Łodzi było, poza Majeckim, naprawdę trudno.

Statyczna gra, głównie podania do boku i do tyłu, prawie żadnej kreatywności w kreowaniu akcji. Do tego wspomniane wcześniej rażące błędy, więc poza wynikiem i paradami polskiego bramkarza trudno było na kogoś zwrócić uwagę.

Choć jeden zawodnik na pewno przykuł moją uwagę. Zepchnięty do samej bocznej linii zdecydował się na zagranie piłki piętką zakładając w ten sposób „siatkę” rywalowi, popędził do roku boiska i zdołał idealnie podać piłkę, stwarzając dogodną sytuację do strzelenia bramki.

Nazywa się Maksym Głuszenkow, jest zawodnikiem Spartaka Moskwa, więc trener Michniewicz nie będzie miał z niego pożytku, może najwyżej „Sborna” w przyszłości. Dobrze dla Polaków, że już w przerwie z powodu kontuzji musiał zejść z boiska.

▬ ▬ ● ▬