Lepiej zapomnieć o… awansie

Fot. Trafnie,eu

Polska pokonała w Rydze Łotwę 3:0 w meczu eliminacyjnym do EURO 2020. Wszystkie bramki zdobył ten, którego próbowano zirytować dziwnymi pytaniami.

Choć rywale mieli przed meczem zerowe konto punktowe, podchodziłem do niego z pewną ostrożnością. Ponieważ każda seria musi się kiedyś skończyć, miałem nadzieję, że nie skończy się akurat w starciu z Polakami. A obawy brały się stąd, że w marcowym meczu Łotysze zaprezentowali się w Warszawie naprawdę nieźle. Jeszcze kwadrans przed końcem utrzymywał się bezbramkowy remis, a goście mogli, czy nawet powinni, prowadzić jedną albo dwoma golami. 

Trener Łotyszy Slaviša Stojanović stwierdził, że to był najlepszy mecz jego drużyny w eliminacjach. Już pierwsze minuty spotkania w Rydze pokazały, że niewątpliwie miał rację. Gospodarze byli tylko cieniem drużyny z marca, trudnej do ogrania, choć straciła w końcówce dwie bramki.

W czwartkowy wieczór nie minął nawet kwadrans, gdy też straciła dwie, a pod koniec meczu trzecią. To był z cała pewnością najłatwiejszy mecz reprezentacji Polski w eliminacjach do mistrzostw Europy, w czym znacznie pomogli gospodarze. Nie stanowili praktycznie żadnego zagrożenia pod bramką niemal bezrobotnego Wojciecha Szczęsnego.

Hat-trickiem popisał się Robert Lewandowski dopisując przekorną puentę do pytań próbujących go zirytować. Na jednej z konferencji podczas zgrupowania reprezentacji w Warszawie dziennikarze chcieli się dowiedzieć, czy nie frustruje go brak skuteczności podczas ostatnich meczów reprezentacji. Sfrustrowało go chyba samo pytanie, bo odpowiedział pytaniem:

„Co to jest skuteczność?”

I wyjaśnił coś, czego wyjaśnianie jest stratą czasu, choć widać wolał, by nikt nie miał najmniejszych wątpliwości. By pytać napastnika o brak skuteczności trzeba mu najpierw stwarzać sytuacje do zdobywania bramek.

Teoretyczny wykład z konferencji prasowej zamienił się w Rydze w praktyczną lekcję poglądową. Lewandowski trzy razy trafił do siatki dzięki trzem klarownym sytuacjom stworzonym przez kolegów. Wykańczał je niczym automat, z wielką swobodą i pewnością, jak przystało na zawodnika, który w tym sezonie jest przecież automatem do zdobywania goli. Tyle, że do czwartku w tylko Bayernie, a teraz także w reprezentacji.

To był jego 109. w niej występ i 60. strzelona w niej bramka. W obu klasyfikacjach jest liderem i chyba nikt nie powinien mieć już wątpliwości, że najlepszym piłkarzem w historii polskiego futbolu. Tak jak chyba nikt nie ma już wątpliwości, po jego wykładzie i prezentacji, czym jest w piłce skuteczność.

Polska po zwycięstwie w Rydze umocniła się na czele eliminacyjnej grupy G. W niedzielę spotka się w Warszawie z Macedonią Północną, która w czwartej pokonała w Skopje Słowenię 2:1. Tą samą, która przed miesiącem zlała w Lublanie drużynę Jerzego Brzęczka.

Z pewnością starcie z nią nie będzie tak łatwe jak to w czwartkowy wieczór na Łotwie. Żeby niepotrzebnie nie zwiększać przed nim ciśnienia, lepiej zapomnieć o awansie, a postarać się po prostu wygrać. W listopadzie są przecież jeszcze dwa mecze eliminacyjne, więc nie ma sensu dodatkowo się stresować.

▬ ▬ ● ▬