Ligowe (nie)szczęście

Fot. Trafnie.eu

Wrócił temat, który powraca z podziwu godną regularnością. Niby wszyscy wszystko wiedzą, ale nikt nic nie zrobi, by cokolwiek zmienić, więc…

Tomasz Hajto, były reprezentant Polski, a dziś ekspert telewizyjny, powiedział w programie „Cafe Futbol” w telewizji Polsat (za: wp.pl):

„Na Słowacji czy w Czechach są po dwa kluby, w których są wysokie zarobki, ale w innych klubach średnia jest na poziomie 1,5-2,5 tys. euro. A u nas dostają 8-10 tys. euro i to jest wariacja”.

Wariacją jest, jak rozumiem, że piłkarze w lidze zarabiają za dużo. To żaden odkrywczy wniosek, prowadzący do kolejnego, równie oczywistego, że skoro w Polsce lepiej płacą, dlatego chce u nas grać tylu obcokrajowców, także z sąsiednich krajów. Gdy niedawno oglądałem mecz czeskiej ligi, której rywalizacji za bardzo nie śledzę, dowiedziałem się od komentatora, że występuje w niej jeden polski zawodnik! A Czechów grających u nas aż trudno zliczyć. Działa więc prosty mechanizm rynkowy i od razu widać gdzie się bardziej opłaca zarabiać na życie kopaniem piłki.

Obcokrajowcy nie tylko chętnie grają w Polsce, ale i wracają po z reguły nie do końca udanych zagranicznych wojażach (tylko w tym zimowym oknie transferowym - Zdeněk Ondrášek, Zvonimir Kožulj czy Jasmin Burić).

Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że nie jest winą piłkarzy, także tych z innych krajów, że zarabiają stosunkowo dużo w Ekstraklasie. Każdy bowiem zarabia tylko i wyłącznie tyle, ile ktoś che mu płacić!

Dlatego zostawmy piłkarzy w spokoju. Grzechem byłoby nie skorzystać z okazji, gdy ktoś proponuje pensje zdecydowanie powyżej średniej krajowej. Przed kilkoma laty, przy ogłaszaniu kolejnego sukcesu w związku ze sprzedażą praw medialnych do pokazywania meczów rodzimej ligi, zauważyłem:

„Ekstraklasa jest przeinwestowana, a grający w niej piłkarze totalnie przepłacani. Oczywiście biorąc pod uwagę osiągane efekty, czyli wyniki w europejskich pucharach. Czyli rozumując logicznie więcej pieniędzy z kontraktów telewizyjnych najpewniej niczego nie zmieni. Najwyżej jeszcze pogorszy sytuację”.

I tak właśnie jest od lat. My mamy świetnie pokazywane w telewizji krajowe rozgrywki, a Czesi mają drużyny regularnie grające w fazie grupowej europejskich pucharów. Największy paradoks polskiej ligi polega na tym, że zbyt duże pieniądze wpompowywane do niej za prawa do pokazywania meczów, są zawsze przedstawiane jako wielki marketingowy sukces. A to właśnie one stanowią największe nieszczęście! Nie są bowiem proporcjonalne do jakości towaru, który kupujący dostają w zamian.

Dlatego przy następnej sprzedaży praw telewizyjnych Ekstraklasa S.A. znów ogłosi wielki sukces, a potem jakiś kolejny ekspert nie będzie mógł pojąć dlaczego ligowi piłkarze uprawiający ten zawód w Polsce zarabiają aż tyle.

▬ ▬ ● ▬