Naprawdę trudno się bać...

Fot. Trafnie.eu

W ciągu dwudziestu czterech godzin miały miejsce dwa najważniejsze wydarzenia w polskiej piłce w tym roku. Choć na razie tylko w teorii.

W czwartek oficjalnie potwierdzono przejście Piotra Zielińskiego do Napoli, o czym spekulowano od wielu dni. Nie potwierdzono tylko sumy, za jaką kupiono go z Udinese. Włochy to nie Holandia (Ajax oficjalnie poinformował, że sprzedał do Napoli Arkadiusza Milika za 32 miliony euro!), więc media zgadują, że było to od 14 do 22 milionów euro.

Pierwsza liczba zbliżona jest do rynkowej wartości zawodnika (12 mln), za to druga pasowałaby idealnie do wieku, bo Zieliński niedawno skończył 22 lata. Być może to najważniejszy moment w jego karierze. Jest jeszcze dość młody, a już został sprowadzony do wielkiego klubu jako ten, który może odegrać w nim znaczącą rolę, a nie tylko stanowić uzupełnienie kadry.

Mam nadzieję, że transfer Zielińskiego okaże się najważniejszym w polskiej piłce tego lata. Jeśli zdoła wywalczyć stałe miejsce w podstawowym składzie Napoli i dzięki temu nabierze pewności siebie, najbardziej skorzysta na tym… Adam Nawałka. Oby skorzystał, bo polskiej reprezentacji potrzebny jest prawdziwy rozgrywający. To brakujące ogniwo z powodu którego grę drużyny na EURO 2016 oglądało się chwilami z bólem - ciągłe podania do boku i do tyłu, zamiast tego prostopadłego kreującego ofensywną akcję.

W Zielińskim nadzieja na odczuwalną zmianę. Czy Polska będzie wreszcie miała po wielu latach posuchy prawdziwego rozgrywającego? Na razie w reprezentacji zupełnie się nie sprawdził. Napoli może w tym wymiernie pomóc. Oby regularnie grał i tu, i tu. Jeśli okaże się, że nie, trzeba chyba przeszacować oczekiwania związane z jego potencjalnymi możliwościami...

Drugie ważne wydarzenia dla polskiej piłki miało miejsce w piątkowe południe. W Nyonie odbyło się losowanie par ostatniej rundy kwalifikacyjnej do Ligi Mistrzów i Legia poznała rywala. Będzie nim irlandzki Dundalk FC. Dla mnie to świeży temat, bo o rewelacyjnie spisującej się drużynie pisałem zaledwie dzień wcześniej.

Teoretycznie mistrz Polski nie mógł lepiej trafić. Nawet układ meczów jest dla Legii korzystny. Rewanż zagra w Warszawie. Ten pierwszy mecz w Dublinie na stadionie Tallaght, na którym ograła przed dwoma laty St. Patrick's 5:0. Dundalk nie ma nawet stadionu spełniającego normy UEFA. Zresztą inne kluby też nie, to grają w amatorskiej lidze. Dlatego mecze w europejskich pucharach rozgrywają na kameralnym obiekcie położonym na południu irlandzkiej stolicy, na którym miałem okazję w zeszłym roku oglądać derby Dublina Shamrock Rovers – Bohemians (patrz zdjęcie).

Mam nadzieję, że jednak nikt w Warszawie nie zlekceważy rywali. Białoruski BATE Borysów został przez nich wręcz upokorzony w ostatniej rundzie, co daje sporo do myślenia. Ale jak się chce grać w Lidze Mistrzów, naprawdę trudno się bać Dundalk FC!

▬ ▬ ● ▬