2016-09-07
Nawet porażka mistrzów nie dziwi
Zakończyła się pierwsza kolejka eliminacji do mistrzostw świata. Niektóre wyniki nawet ciekawie w kontekście histerii jaka wybuchła po meczu w Astanie.
Najsolidniejsze maszyny ruszyły w trasę w typowy dla siebie sposób, rozjeżdżając pierwszych rywali jak walec. Niemcy nie pozostawili wątpliwości Norwegom gdzie jest ich miejsce, pewnie wygrywając w Oslo 3:0. A przecież nie pokonali jakiś pierwszych lepszych połamańców. Dla nich jednak nie ma to większego znaczenia. Robią swoje. Tak samo Hiszpanie, zdemolowali Liechtenstein 8:0.
Wspomniałbym jeszcze słowo o Włochach, którzy wygrali w typowy dla siebie sposób - cwaniactwo w połączeniu z dramaturgią. Ale przecież trudno wymagać, by drużyna z kraju, który wymyślił catenaccio grała pięknie. Najważniejsze, że jest do bólu skuteczna i to na gorącym terenie w Izraelu.
Włosi zwyciężyli 3:1, choć ponad pół godziny grali w osłabieniu, po wyrzuceniu z boiska Chielliniego. Czy drugą żółtą kartkę dostał niesłusznie, bo tylko przypadkowo wpadł na rywala, czy zrobił to z perfekcyjnym cwaniactwem? Sędzia uznał, że to drugie. Jego koledzy potrafili jednak dobić rywali grając w dziesiątkę, gdy strzelili im ostatnią bramkę.
Z niespodziewanych wyników na pewno rzuca się w oczy bezbramkowy remis Francji na Białorusi. Nie nazwałbym go sensacją. Raczej niespodzianką. Poziom się tak wyrównał, że podobne rezultaty powinny dziwić coraz mniej. Tak samo traktowałbym remis Węgrów na Wyspach Owczych, których reprezentacja w poprzednich eliminacjach dwa razy ograła przecież Grecję.
Te dwa wyniki pokazują jak śmieszna była cała histeria związana z remisem Polaków w Astanie. Czyli sprawdziło się napisane przy tej okazji przeze mnie zdanie - takie wyniki się zdarzały i zdarzać będą.
Dlatego ze spokojem przyjąłem też porażkę Portugalii 0:2 ze Szwajcarią w Bazylei. Nie byłem nią nawet specjalnie zaskoczony. Obstawiałem, że mistrzowie Europy mocno spuszczą z tonu po takim sukcesie. Może nie tak, jak Grecy w 2004 roku, ale na pewno nie będą wszystkich lać w stylu Niemców czy Hiszpanów.
Muszę Portugalczyków też trochę… pochwalić. Patrzyłem na ich grę na pewno z większą przyjemnością niż na to, co pokazywali w lecie we Francji podczas EURO. Niestety z miłego dla oka otwartego i ofensywnego stylu niewiele wynikało, skoro nie strzelili bramek. Czy tylko dlatego, że nie było w ich szeregach kontuzjowanego Cristiano Ronaldo? Ze względu na moją zdeklarowaną „sympatię” do portugalskiego gwiazdora, pozwolę sobie nie rozstrzygnąć tej kwestii…
I na koniec jeszcze o meczu w polskiej grupie. Rumunii tylko zremisowali z Czarnogórą u siebie 1:1. Ale czy „tylko”? Uważam, że z Czarnogórą jest jak z Kazachstanem. Głupotą byłoby uważanie ich wyłącznie za dostarczycieli punktów we grupie E. Polacy i Rumunii już się o tym przekonali. Ciekawe, czy potrafią wyciągnąć odpowiednie wnioski?
▬ ▬ ● ▬