Ograniczenia tylko w głowach

Fot. Trafnie.eu

Co pewien czas proponuję temat związany ze sportem, ale nie związany z piłką. Zawsze jednak przy okazji znajduję jakieś piłkarskie odnośniki.

Dyscyplina wydaje się z pozoru absurdalna - rugby na wózkach. Jedyna gra zespołowa dla osób z porażeniem czterokończynowym. Jak można rywalizować w tak kontaktowym sporcie będąc niepełnosprawnym ruchowo, przez co zmuszonym do poruszania się na wózkach inwalidzkich? A jednak można. I to jak!

Wybrałem się na turniej Mazovia Cup, który odbył się w Legionowie. Oglądałem w życiu różne sporty, ale ten wydał mi się niezwykle intrygujący. Po raz pierwszy mogłem zobaczyć na żywo mecze w dyscyplinie, o której istnieniu (tak podejrzewam!) większość społeczeństwa nie ma pojęcia.

Spróbujcie wyobrazić sobie dwa wózki inwalidzkie. Kierujący jednym rozpędza go maksymalnie i z całym impetem uderza w drugi tak, że ten potrafi się nawet wywrócić. Wtedy na boisko wbiega serwisant, stawia wózek na kołach i gra toczy się dalej. To nie piłka nożna, w której zawodnicy oszukują na potęgę, że zostali poturbowani przez rywala, choć nic im się nie stało. To jest rugby na wózkach, tu nikt się nad nikim nie lituje, nikt nie udaje. Tu się gra na poważnie. Panie walczą ramię w ramię z panami...

Rywalizują ze sobą dwie drużyny w czteroosobowych składach na specjalnie skonstruowanych wózkach - mają skośnie ustawione koła i wzmocnioną metalową konstrukcję [patrz galeria na końcu tekstu]. Dzięki niej wytrzymują ciągłe stłuczki. Co chwila słychać na boisku: „Łuuuup”! Nie dochodzi jednak do bezpośredniego kontaktu między zawodnikami, jak w normalnym rugby. Cały impet starć biorą na siebie metalowe konstrukcje.

Gra polega na dostarczeniu piłki do strefy punktowej (wjechaniu przednimi kółkami wózka, trzymając ją na kolanach) znajdującej się za końcową linią. Zawodnik może być w jej posiadaniu tylko przez dziesięć sekund. Gdy czas upłynie musi podać piłkę lub odbić ją od boiska. To najważniejsze zasady tej dyscypliny, niezwykle widowiskowej i dynamicznej. Uczestniczący w niej gracze są ludźmi ciężko doświadczonymi przez los, a mimo to się nie poddali. Bo nie ma dla nich ograniczeń. Ograniczeni są tylko w głowach, ale nie w ich.

Turniej Mazovia Cup odbył się już po raz szósty z udziałem drużyn z kilku krajów. Nie będę jednak pisał kto wygrał, bo dla mnie nie miało to większego znaczenia. Wygrali wszyscy, którzy w turnieju startowali! To banał tylko z pozoru. Wybierzcie się na mecz, a z pewnością przyznacie, że mam rację. W Polsce działa już liga rugby na wózkach. Rozejrzyjcie się trochę wokół siebie, a na pewno znajdziecie możliwość obejrzenia jakiegoś meczu. Naprawdę warto.

Rugby na wózkach skojarzyło mi się z ampfutbolem. Gdy przed trzema laty oglądałem turniej w tej dyscyplinie uprawianej również przez twardzieli pokrzywdzonych przez los, zdobyłem się na taką puentę:

„Mam propozycję dla szefów wszystkich korporacji. Często organizują dla swoich pracowników zajęcia motywacyjne. Zamiast tego niech wyślą ich na mecze ampfutbolu. Wyjdzie taniej, a efekt gwarantowany!”

Teraz mogę ich też zaprosić na mecze rugby na wózkach, a swój apel skierowałbym również do wszystkich piłkarskich trenerów. Zabierzcie na nie swoich zawodników, od trampkarzy po seniorów. Na pewno taka pouczająca lekcja się przyda.

▬ ▬ ● ▬

Galeria