Pochwały ponad miarę?

Fot. Trafnie.eu

Wrócił temat sprzed kilku miesięcy. Podobno polska piłka ostatecznie straciła wielki talent. To ja pytam - czy można stracić coś, czego się nie ma?

Powracającym tematem jest Matt Miazga. Mateusz dla tych, którzy widzieli go w reprezentacji Polski, ale już raczej nie zobaczą. Media, te nad Wisłą, odnotowały z żalem, że został właśnie powołany do dorosłej reprezentacji Stanów Zjednoczonych na mecz eliminacyjny do mistrzostw świata, co ostatecznie powinno wyjaśnić jego sytuację. Jeśli w nim wystąpi, dla Polski już nie zagra.

W maju zająłem się pierwszy raz chłopakiem, wyjątkowo poukładanym, mimo dopiero dwudziestu lat. Jest obrońcą drużyny New York Red Bulls występującej w profesjonalnej lidze MLS. Mówi płynnie po polsku, bo ma polskich rodziców. Ale urodził się i wychował w Stanach Zjednoczonych. Muszę napisać, czego inni napisać nie chcą, próbując oszukać rzeczywistość - Miazga to AMERYKANIN polskiego pochodzenia.

Nie można więc stracić talentu, którego się nie ma. Dlatego robienie z niego na siłę reprezentanta Polski jest nonsensem i obłudą. Choć akurat obłuda w piłce nie stanowi niczego niezwykłego. Niech ten Miazga już zagra dla Stanów Zjednoczonych i będzie spokój. Dokonał logicznego wyboru i trudno mieć do niego pretensje.

Jeśli już zająłem się dywagacjami kto gdzie może (nie?) zagrać, pochylę się jeszcze nad dwoma piłkarzami. Pierwszym jest Arkadiusz Milik, ostatnio bez powodzenia „sprzedawany” do Barcelony. Teraz ma przejść do Leicester City. Miejsce potencjalnego zatrudnienia znacznie bardziej realistyczne.

Niech tam idzie! Będzie można rozstrzygnąć kolejne pytanie – czy Milik rzeczywiście jest tak wielkim talentem, jak niektórzy uważają w jego ojczyźnie, czy jednak nie? Na razie występuje w... drugiej lidze europejskiej. Taką jest bez wątpienia holenderska ekstraklasa. Błyszczeć tam znacznie łatwiej niż choćby w Bundeslidze, w której Milik sobie niestety nie poradził.

Premier League stanowi wyzwanie tego samego rodzaju. Nawet jeśli miałby trafić do ligowego średniaka, który akurat w tym sezonie spisuje się (na razie?) rewelacyjnie. Wtedy szybko się przekonamy, czy Polak zasługuje na tyle komplementów za występy w barwach Ajaksu Amsterdam, czy są jednak trochę na wyrost?

Te same uwagi, z grubsza, odnoszą się do Karola Linetty'ego. Też go podobno chce Leicester City. I jeśli do niego teraz trafi, też szybko się przekonamy, czy zachwyty nad jego ostatnim występem („oczarował Włochów”) są na miarę umiejętności zawodnika, czy wyobraźni chwalących.

I jeszcze na dokładkę prawie „nasz”, czyli Słowak z Legii Ondrej Duda. Przeczytałem, że od wielu miesięcy obserwuje go Olympique Marsylia. Akurat w tę informację skłonny jestem uwierzyć i oddzielić ją od mnóstwa różnych transferowych bajek pojawiających się systematycznie w mediach.

Uważam, że Duda jest zawodnikiem z wyższej półki w porównaniu z tymi, którzy na co dzień biegają wokół niego. Być może moja opinia nawet kogoś rozśmieszy, bo Słowak (z różnych powodów) ostatnio nie błyszczy. Ale potencjał ma naprawdę spory. Na pewno większy niż ten, potrzebny, by zostać gwiazdą Ekstraklasy. A czy go wykorzysta i zrobi karierę w lepszej lidze? To już zupełnie inny temat...

▬ ▬ ● ▬