Przesłanie ciągle aktualne

Fot. Trafnie.eu

W poniedziałek wszyscy komentowali Gran Derbi. I trudno się dziwić. Niedzielne starcie hiszpańskich gigantów miało dwóch bohaterów.

Mecz Realu z Barceloną był z gatunku tych, które chce się oglądać zawsze. Prawdziwe emocje, wiele bramkowych sytuacji z obu stron i zakończenie godne prawdziwego dramatu. W piłce dramat jednych jest najczęściej radością innych. Barcelona zdobyła Santiago Bernabeu dzięki zwycięskiej bramce Leo Messiego w doliczonym czasie gry. Jej wygrana 3:2 wróży końcówkę sezonu z Primera Division więcej niż pasjonującą.

W pomeczowych komentarzach często pojawiało się słowo „szalony”. Daj Boże takie szaleństwa jak najczęściej. Nie tylko w czysto hiszpańskim wydaniu. Z tego szaleństwa wyłoniło się dwóch bohaterów. Jeden pozytywny, drugi negatywny.

Zacznę od drugiego. Mądre głowy dokonały już analizy błędów popełnionych przez trenera Realu Zinedine Zidane. Okazuje się, że nie tego co trzeba wstawił do składu i że nie tego co od składu odstawił. Po meczu przyznał, że jak się remisuje i gra w dziesiątkę (Sergio Ramos został wyrzucony z boiska za faul na Messim), to trzeba grać z głową. Brawo! Bardzo mądre spostrzeżenie. Szkoda, że nie potrafił z ławki wyegzekwować tego trener, który teoretycznie powinien panować nad głowami biegającymi po boisku. Tym bardziej, że rezultat remisowy był dla Realu naprawdę korzystny.

I drugi bohater, gwiazdor Barcelony Leo Messi. Od niedzielnego wieczoru znów robi za piłkarskiego geniusza. Znów, bo miał przerwę. Różne cuda wygadywano i wypisywano na jego temat. Chyba niektórzy trochę przeginali, co Argentyńczyk potraktował mocno ambicjonalnie. Gdy zdobył zwycięską bramkę, zdjął koszulkę i pokazał swoje nazwisko na plecach. Bo to jest przecież pan Messi. Teraz nie ma umiaru w komplementach dla niego. Nazywany jest piłkarzem z innej planety, a jego grę oceniano wyłącznie u użyciem maksymalnych not – dziesięć na dziesięć!

No to mogę powiedzieć, że takie komentarze na temat obu panów zafundowałem czytelnikom już rok i dwa lata temu. Zatrudnienie Zidane nazwałem „normalnym szaleństwem”. Dlatego nie będę nawet próbował wytykać mu błędów. Raczej pochwalę za wyniki ponad miarę. Osiągnął dotąd zdecydowanie więcej, niż się spodziewałem. I raczej się nie spodziewałem, że aż tyle wytrzyma na tym stołku.

A co do Messiego zdanie mam niezmienne od lat. I miałem odwagę je formułować, gdy inni zachwycali się bezgranicznie Cristiano Ronaldo przy okazji przyznawania mu kolejnych nagród. Messi to najlepszy współczesny piłkarz, więc przypomnę przesłanie adresowane do młodych zawodników marzących o wielkiej karierze: „Jeśli nie możesz zostać Messim, zostań Ronaldo”! Po niedzielnym meczu na Santiago Bernabeu wciąż aktualne.

▬ ▬ ● ▬