2017-06-23
Przynajmniej rywale są wdzięczni
Reprezentacja Polski zakończyła swój udział w młodzieżowych mistrzostwach Europy. Zakończyła w stylu odwrotnie proporcjonalnym do oczekiwań.
Jeśli przed meczem z Anglią czytałem apele do piłkarzy, by się obudzili, mam nadzieję, że w czwartkowy wieczór wreszcie obudzili się ci pytający. Bo niby z czego zawodnicy Marcina Dorny mieli się budzić? Przecież w inauguracyjnym meczu strzelili bramkę już w pierwszej minucie, w drugim w piątej. To raczej rywale trochę się zdrzemnęli, nie Polacy.
Nikt tak szybko jak oni bramek na mistrzostwach nie strzelał. Wyszli z szatni odpowiednio naładowani. Tylko że później główną rolę zaczęły odgrywać umiejętności. Sama motywacja raczej do wygrywania meczów nie wystarczy. Stąd rezultaty Polaków. Po raz kolejny powtarzam – rezultaty na miarę ich możliwości. Niestety...
Więc pytam tych pytających – gdzie byliście przed meczem z Anglią? Czy naprawdę sądziliście, że można powiedzieć i napisać każdą bzdurę? Łącznie z tą o walce o złoty medal młodzieżowych mistrzostw?
No to teraz nadszedł czas leczenia kaca. Naprawdę bolesny, bo rozstanie z mistrzostwami nastąpiło w wyjątkowo kiepskim stylu. Nie wątpię, że piłkarze przystąpili do meczu z Anglikami niezwykle zmotywowani. Może za bardzo.
Angielski trener Aldy Boothroyd chwalił fantastyczny doping polskich kibiców. Na zawodnikach rywali się nie skupiał, bo nie było na kim. Tego dnia nie wychodziło im dosłownie nic. Prawdziwa masakra.
Anglicy ograli gospodarzy mistrzostw w Kielcach lekko, łatwo i przyjemnie - 3:0. Miarą upadku był rzut karny podyktowany w końcówce po faulu Jana Bednarka, za który wyleciał z boiska. Choć jeden mniej czy więcej na boisku tego dnia i tak niewiele znaczył.
Trener Dorna został na konferencji prasowej po meczu ostro zaatakowany i zapytany, czy poda się do dymisji. Ponieważ sztukę odpowiedzi na pytania, by nie odpowiedzieć za wiele opanował już lepiej od Adama Nawałki, więc nikt się nie dowiedział jaki ma zamiar.
Z nieco bardziej konkretnych jego wypowiedzi na zacytowanie zasługuje stwierdzenie, że to był najgorszy mecz Polaków, a rywale byli zdecydowanie lepsi. Przyznał także, że „drużyna została przygotowana do mistrzostw najlepiej, jak było możliwe”.
Zapytałem po meczu kapitana polskiej reprezentacji Tomasza Kędziorę, czy nie należało przed turniejem zdecydowanie stonować rozhuśtanych ponad miarę nastrojów (wiara w złoty medal!!!). Oto co odpowiedział:
„Chcieliśmy grać o wszystko. Patrząc na nasze wyniki w sparingach i przygotowania – dobrze to wyglądało. Wygrywaliśmy mecze. Można powiedzieć, że balonik został napompowany. Teraz pękł. Ale graliśmy u siebie, musieliśmy dawać z siebie wszystko. Niestety nie wyszło. Szkoda bardzo, bo taka impreza jest raz w życiu i to boli”.
Mam wielki apel do UEFA. Nie przyznawajcie więcej Polsce organizacji żadnych imprez piłkarskich! Niestety kończą się katastrofą gospodarzy, ostatnim miejscem w grupie, po wcześniejszym pompowanie oczekiwań ponad wszelkie rozsądne granice. Na EURO 2012 był dramat. Pięć lat później jest jeszcze większy.
Przynajmniej rywale są wdzięczni za gościnność….
▬ ▬ ● ▬