Spodziewana katastrofa

Fot. Trafnie.eu

Jose Mourinho nie jest już menedżerem Manchesteru United. To nie powinno być zaskoczeniem. Czyli kolejny raz sprawdziła się stara dziennikarska zasada, że...

Trudno udawać zaskoczonego jego dymisją. Zwalniany był regularnie od wielu miesięcy. Paradoksalnie po niedzielnym przegranym meczu z Liverpoolem „The Guardin” napisał, że na pewno teraz nie zostanie zwolniony. I we wtorek rano przestał być menedżerem Manchestery United. Czyli kolejny raz sprawdziła się stara dziennikarska zasada - wierz tylko w informacje dementowane!

Mourinho to nie jest pierwszy lepszy trener. To jest „The Special One”, jak sam siebie ochrzcił. Jeśli więc został pogoniony z klubu, o pracy w którym marzył, nie jest to pierwsza lepsza wiadomość, ale z pewnością szczególna. I dlatego tak mocno komentowana w światowych mediach.

Można śmiało stwierdził, że widmo spodziewanej katastrofy unosiło się nad Old Trafford od dawna. Czy może raczej nad Carrington pod Manchesterem, gdzie znajduje się klubowy kompleks treningowy. Migawki, które coraz częściej z niego docierały nie pozostawiały wątpliwości, że często używany piłkarski banał pasuje do nich jak ulał, pod warunkiem drobnych przeróbek – w drużynie NA PEWNO NIE panuje wspaniała atmosfera.  

Konflikt Mourinho z Paulem Pogbą, czyli jedną z największych gwiazd drużyny, stanowił najlepszy i najbardziej jaskrawy dowód owej tezy. Jeśli dodać do tego otwarty konflikt z władzami klubu głuchymi na głośne apele o zakup nowych piłkarzy, stanie się jasne, że nadciągająca katastrofa była tylko kwestią czasu.

Ktoś, kto uważa się za kogoś wyjątkowego, musi mieć też wyjątkowe grono szyderców, mające teraz swój moment, by pastwić się nad Portugalczykiem. Ale czy robienie z niego kompletnego nieudacznika rzeczywiście ma sens? Czy zatrudnienie w Manchesterze United było istotnie jedną wielką porażką?

Chyba niektórzy zapominają, że po pierwszym sezonie oceniany był dokładnie odwrotnie. Bo żaden menedżer przed nim w tym klubie nie mógł się pochwalić po roku pracy jakimkolwiek trofeum. A Mourinho zdobył aż trzy (Tarczę Wspólnoty, Puchar Ligi Angielskiej i Puchar UEFA za triumf w Lidze Europejskiej). I to było jego największe nieszczęście, bo oczekiwania przed kolejnym sezonem musiały wzrosnąć. Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej.

Należy sobie zadać pytanie, czy były możliwe do spełnienia? W sierpniu 2017 roku miałem okazję oglądać Manchester United w meczu o Superpuchar Europy. Na jego tle Real Madryt wyglądał jak drużyna z innej galaktyki. A przecież był to oficjalny początek nowego sezonu po tym ze zdobytymi przez Mourinho trzema trofeami.

Musiał zdawać sobie sprawę ze słabości swej drużyny. W sierpniu tego roku napisałem, że nie wierzę, by odegrała jakąkolwiek rolę w walce o mistrzostwo Anglii. Dla mnie wniosek był oczywisty. Nie jestem jednak pewny czy dla szefów klubu też. Bo jak ktoś panował na krajowym podwórku nawet nie przez lata, ale całe dekady, ambicje musi mieć na najwyższym poziomie.

Tylko, że czasy się zmieniły. Manchester United ma teraz całą armię poważnych rywali. Najpoważniejszego za miedzą – Manchester City, nazwanego kiedyś przez Aleksa Fergusona „hałaśliwymi sąsiadami”. A jest jeszcze Liverpool, Chelsea, Tottenham Hotspur, Arsenal… Dlatego trudni się nie zgodzić z Mourinho, że tytuł wicemistrzowski w ostatnim sezonie należy ocenić jako spory sukces jego drużyny. Tym bardziej, że po pięciu latach ponownie znalazła się w pierwszej trójce Premier League.

Należy jednak zapytać – czy ta drużyna nie powinna być znacznie lepsza? Najbardziej intrygujące pytanie po zwolnieniu Mourinho. Bo człowiek, który jawnie krytykował swoich szefów za skąpstwo i domagał się nowych piłkarzy, wydał w Manchesterze na ich zakup około 400 milionów funtów!!!

A teraz klub wyda kolejne na Mourinho. Jak twierdzi „Daily Mail” otrzyma po zwolnieniu odprawę w wysokości 22,5 miliona funtów…

▬ ▬ ● ▬