Sześć punktów w jednym meczu!

Czym bliżej wrześniowych meczów reprezentacji Polski, tym wyraźniej dają się zauważyć pewne tendencje. Do takiego wniosku doszedłem czytając dwa teksty.

Na jeden trafiłem z kilkudniowym opóźnieniem, ale za to tego samego dnia, co na drugi. I po lekturze obu doszedłem właśnie do wspomnianego wniosku. Otóż przykre działanie kaca po rozczarowującym występie na Euro 2020 chyba już zupełnie straciło moc. Nie wiem, czy to dobrze, bo odrodziła się wiara w nieograniczone wręcz możliwości polskiej reprezentacji.
Wywiadu udzielił Jakub Moder, młody polski pomocnik, który przez ostatni rok coraz śmielej dopomina się o miejsce w kadrze. I zabrał głos na temat jej możliwości. Pierwsze pytanie dotyczyło właśnie kaca po Euro 2020, czy już minął. Piłkarz odpowiedział (za: wp.pl):
„Tak, ale... wkurzenie było ogromne. Przede wszystkim złość i rozczarowanie wynikiem, bo jakby na Euro nie patrzeć - skończyliśmy je na ostatnim miejscu w grupie. Niestety - był to słaby turniej w naszym wykonaniu, ale nie możemy tego długo rozpamiętywać”.

Słusznie, nie ma się co dołować ponad miarę. Trzeba koniecznie wyciągnąć wnioski po przykrych doświadczeniach i próbować realizować następne cele. Oby były jednak realne. Bo Moder poszedł ostro, wręcz po bandzie, odnosząc się do zbliżającego się meczu eliminacyjnego z Anglią. Pewności siebie mu nie brakuje, bo sam przecież strzelił Anglikom gola. Nie wiem jednak czy nie ma jej za dużo, gdy mówi:

W marcowym meczu na Wembley (1:2) pokazaliśmy, że można Anglikom zagrozić. Wcale nie musi być tak, że nas zdominują. My się ich nie boimy, bo pokazaliśmy, że potrafimy z nimi walczyć, a nawet strzelić im gola. Mecz w Polsce na pewno będzie wyglądał inaczej. Odbędzie się z naszymi kibicami, na naszym terenie. Kwestia naszego dobrego podejścia i przygotowania. Gramy o zwycięstwo - to gwarantuję”.

Cieszę się, że Polacy Anglików się nie boją, że zagrają o zwycięstwo. Choć chyba słowa wyraźnie staniały, bo za bardzo mnie nie przekonują. Przypomina raczej mierzenie sił na zamiary, a ja jednak wolę bardziej realistyczny zamiar podług sił. Zwyczajnie brakuje mi argumentów, żebym w gwarancje Modera uwierzył, bo bardzo bym chciał wierzyć. Niestety stwierdzenie, że nasi potrafią „nawet strzelić im gola”, lekko zalatuje kompleksami. Szczerze mówiąc podziałało na mnie raczej dołująco. Wierzę w dobre intencje Modera, ale zamiast czytać takie teksty wolałbym choć kilka logicznych argumentów przemawiających za tym, że Anglicy powinni we wrześniu bać się wysiadać z samolotu w Warszawie.

W umiejętność sformułowania kilku logicznych argumentów drugiego przepytywanego na okoliczność reprezentacji Polski nie wierzę absolutnie. To mój ulubiony ulubieniec Jan Tomaszewski. Właśnie zagrzmiał (za: se.pl):

„Ja nie mam żadnej obawy przed Anglią, ale stawiam Sousie jeden cel. W tej chwili żądam od Paulo Sousy, żeby w tych trzech nadchodzących meczach [oprócz Anglii jeszcze z Albanią i San Marino] zdobył dziewięć punktów. Nie jest dla mnie ważne, czy Anglicy na Euro grali dobrze, czy bardzo dobrze. My musimy ich pokonać, żeby wrócić do gry”.

Brawo! No to ja ŻĄDAM od Sousy sześciu punktów tylko w jednym meczu z Anglią!!! Kto mi zabroni? Niech w jednym meczu odrobi jeszcze straty z marca z Wembley. I też nie jest dla mnie ważne, czy „Anglicy na Euro grali dobrze, czy bardzo dobrze”. Żądam i już! Skoro inni od lat wygadują bzdury i są bezrefleksyjnie cytowani, czyż ja też nie mogę?

▬ ▬ ● ▬