Tarcie nie zawsze jest złe?

Fot. Trafnie.eu

Po wygranej Legii w Moskwie ze Spartakiem najwięcej w mediach nie o jej piłkarzach, ale trenerze. Ma przedłużać kontrakt, co wróży mu jak... najgorzej.

Czesław Michniewicz został uznany za głównego autora zwycięstwa warszawskiej drużyny. Zdobyła zwycięską bramkę po akcji dwóch rezerwowych, Ernesta Muciego i Lirima Kastratiego, których wprowadził na boisko w drugiej połowie.

Przypomnę tylko, że Michniewicz w trybie pilnym objął przed rokiem Legię pozostając wtedy trenerem reprezentacji młodzieżowej Polski. Niestety terminy meczów obu drużyn się nałożyły i jednego dnia obie przegrały – reprezentacja z Serbią, a Legia z Cracovią na karne rywalizację o Superpuchar Polski.

W tym drugim Michniewicza na ławce zastąpili asystenci, bo przecież nie mógł się rozdwoić zanim zakończył pracę z młodzieżówką. Ale nie zapomnieli o nim kibice w Warszawie organizując protest przeciwko jego zatrudnieniu. Przed rozpoczęciem meczu o Superpuchar na „Żylecie” pojawiła się sektrówka z napisem „Czas Apokalipsy. Dramat w reżyserii Dariusza Mioduskiego”, a trybuny skandowały mało dla prezesa przyjemne hasła, stanowiące dowód dezaprobaty dla zwolnienia trenera Aleksandara Vukovicia, który tych trybun pozostawał przecież ulubieńcem.

Były prezes PZPN Michał Listkiewicz napisał wtedy w swym felietonie w „Super Expressie”:

„To był zły piątek dla Czesława Michniewicza, przegrał dwa mecze jednego dnia. Sprawdziła się teza Jerzego Kuleja, że nie ma bokserów odpornych na ciosy, są tylko źle trafieni. Akurat Serbia i Cracovia trafiły, ale pan Czesław jeszcze zaśpiewa. Wie dobrze, że najważniejszy mecz to ten kolejny do rozegrania”.

Mniej wyrozumiałości dla trenera miał były zawodnik Legii Wojciech Kowalczyk, pisząc na Twitterze:

„Jest przed 23 i mam nadzieje, że więcej drużyn Czesława Michniewicza dziś już nie gra”.

Dziś ten sam Kowalczyk wręcz nie może się go nachwalić (za: wp.pl):

„Na kwadrans przed końcem Michniewicz zobaczył, że Spartak popełnia błędy w defensywie i wpuścił dwóch ofensywnych zawodników. To dało sukces. Zaryzykował, zagrał odważnie, to był znakomity manewr. Większość trenerów postawiłaby autobus i cieszyła się z remisu. I byłby to dobry wynik. A Michniewicza nie interesował dobry wynik, zagrał o wszystko i wygrał”.

Jeszcze przed meczem w Moskwie prezes Mioduski udzielił wywiadu, w którym znalazł się taki fragment (za: sport.tvp.pl):

„W piłce jest obecnie tak, że zmiany trenerów są nieuniknione. Szczególnie dzieje się to w klubach, które aspirują do najwyższych celów. Ewentualny brak wyniku nakłada tak wielką presję… Od jakiegoś czasu chcemy budować filozofię i strukturę kadry tak, by dopasowywać do tego trenera. To bardzo trudne, bo każdy ma silne i słabe strony. Znalezienie ideału jest wyzwaniem. Tarcie nie zawsze jest złe, bo może polepszać klub, trenera i jego sztab. Wszystko zależy od momentu. Wyniki determinują bardzo dużo. Trudno powiedzieć, co będzie za rok. Dzisiaj działamy, walczymy i musimy odbić się od trzech porażek w lidze”.

Czyli, jeśli dobrze zrozumiałem intencje pana prezesa, pracujący u niego trenerzy muszą sobie zdawać sprawę, że siedzą na wyjątkowo gorącym stołku. Na temat ewentualnego przedłużenia kontraktu z Michniewiczem, wygasającego wraz z końcem sezonu, powiedział tak:

„Rozpoczniemy rozmowy w najbliższym czasie. Tak umawiałem się z Mariuszem Piekarskim [agent Michniewicza]. Na razie nie znamy nawet oczekiwań trenera. Kolejne tygodnie wiele nam powiedzą. Jest plan, by podyskutować. Trener osiągnął sukces, awansowaliśmy do Ligi Europy i założenia zostały wykonane. Szczegóły? Czy się dogadamy? Nie wiem, bo nie znam też myśli drugiej strony”.

Wypowiedź z wyjątkowo wielką rezerwą, jeśli mowa o trenerze, który osiągnął sukces. Biorąc pod uwagę wydarzenia w Legii w ostatnich latach zaryzykuję twierdzenie, że Michniewicz bliżej jest dymisji niż kolejnych lat pracy, z której strony na jego sytuację nie spojrzeć. Szczególnie jeśli... przedłuży kontrakt. Mioduski w lipcu ubiegłego roku deklarował:

„Jesteśmy w środku naszego projektu sportowego. Trener Vuković i cały sztab są jego integralną częścią. To nie jest przypadek, że przedłużyliśmy z trenerem kontrakt na kolejne dwa lata”.

I we wrześniu go zwolnił. Bo w Legii z prezesem Mioduskim każdy trener musi być gotowy na swoistą jazdę bez trzymanki…

▬ ▬ ● ▬