To naprawdę poważna sprawa

Fot. Trafnie.eu

Robert Lewandowski znów jest bohaterem mediów. Żadna niespodzianka. Nie jest też niespodzianką, że uwagę wzbudza tylko jeden z dwóch tematów z nim związany.  

Po zaliczeniu hat-tricka w sobotnim meczu Bayernu Monachium z Borussią Dortmund, rodzime media próbują znaleźć jeszcze nowe rodzaje komplementów z nim związane, które nie zostały wcześniej użyte. Bo trzeba dbać o czytelników i nie faszerować ich wciąż tymi samymi. Ile można pisać i mówić o kimś, że jest genialny, fantastyczny, nieziemski, itp., itd? Nowatorskich pochwał nie dostrzegam, bo ich znalezienie stanowi znacznie trudniejsze zadanie od zdobywania bramek przez polskiego napastnika. 

Ale jeszcze zanim Lewandowski dołożył kolejne trzy trafienia do swego dorobku, w niemieckich mediach pojawił się duży tekst na jego temat. I bynajmniej nie w tych zajmujących się piłką nożną. Otóż magazyn „Der Spiegel” zainteresował się jego sprawami biznesowymi. Tekst stanowi nawiązanie do głośnej sprawy z byłym agentem Cezarym Kucharskim. Stawiane w nim tezy są odważne i poważne, między innymi dotyczą „wielu wątpliwych sztuczek” do jakich miał się uciekać Lewandowski, by nie płacić podatków (za: onet.pl):

„Jedną z nich miała być konstrukcja spółki RL Management, która była stworzona w taki sposób, iż zyski osiągnięte przez nią początkowo nie musiały być opodatkowane. Obowiązek ten pojawiał się dopiero wtedy, gdy zysk był dzielony na wszystkich jej akcjonariuszy. Polski rząd zmienił w tej kwestii prawo w 2013 r. po czym nastąpił okres przejściowy, który umożliwił płacenie podatków dopiero od początku nowego roku podatkowego. Prawnik RL Management, Kamil Gorzelnik skorzystał z tej luki tworząc konstrukcję, która pozwoliła rozszerzyć rok obrotowy do końca października 2015 r. „Der Spiegel” podkreśla, że dla spółki „Lewego” było to równoznaczne z 23. miesiącami bez konieczności płacenia podatku.

Dziennikarze magazynu dodają, że po tym okresie nadal jednak nie zdecydowano się na uregulowanie kwestii podatkowych. Gdy czas zwalniający od płacenia dobiegał końca firma mogła pochwalić się zyskiem wynoszącym około 2,4 miliona euro. Jak pisze „Der Spiegel”, były to pieniądze, które „zniknęły za pomocą magicznej sztuczki”. Jakiej? Według niemieckich dziennikarzy chodzi o transakcję ze spółką Blue Oyster, w której 1000 udziałów po 12 euro każdy posiadała Anna Lewandowska. 12 października 2015 r. zarząd udzielił żonie piłkarza pożyczki w wysokości 2,5 miliona euro, która wystawiła z tego tytułu weksel. Zaledwie dwa dni później RL Management pozyskało dwa udziały w Blue Oyster należące do Lewandowskiej płacąc za nie… 2,5 mln euro wspomnianym wekslem”. 

Po opublikowaniu tekstu biuro prasowe wydało oświadczenie. Można w nim znaleźć między innymi taki fragment (za: wp.pl):

„Der Spiegel pisząc o sprawie szantażu stwierdza, że obecnie nie wiadomo kto w trwającym śledztwie, jest sprawcą, a kto ofiarą. Jest to teza całkowicie fałszywa. Faktem jest, że toczy się tylko jedno postępowanie karne, w którym Robert Lewandowski ma status pokrzywdzonego, a Cezary Kucharski jest podejrzany o szantaż wobec Roberta Lewandowskiego. Jakiekolwiek inne przedstawianie tej sytuacji jest niedozwoloną manipulacją. (…)

W świetle tych faktów istnieją poważne powody, aby mieć uzasadnione wątpliwości co do bezstronności i intencji Pana Rafaela Buschmanna [autora tekstu]. Poinformowaliśmy o tym redaktora naczelnego tygodnika Der Spiegel, do którego przesłaliśmy pismo tłumaczące, że do zakończenia toczącego się postępowania sądowego nie będziemy komentować spraw związanych z relacjami biznesowymi pomiędzy Robertem Lewandowskim i Cezarym Kucharski. Przypomnieliśmy także, że polska prokuratura analizuje obecnie, czy Rafael Buschmann odegrał jakąś rolę w sprawie o szantaż, w której podejrzany jest Cezary Kucharski”.

Pora na wnioski, nawet kilka. W oświadczeniu nie pojawiają się niestety argumenty w sposób jednoznaczny odpierający postawione w tekście zarzuty. Analizując od kilku dni reakcje rodzimych mediów odnoszę wrażenie, że choć sprawa została w nich zrelacjonowana, chyba niekoniecznie przez wszystkich z zainteresowaniem, bo nie wzbudza praktycznie żadnych emocji i nie stała się zachętą do drążenia tematu. Dokładnie odwrotnie niż w przypadku ujawnienia taśm sugerujących możliwość szantażowania Lewandowskiego przez Kucharskiego. Tak jakby nikt nie miał ochoty burzyć wizerunku gwiazdy, który świetnie się sprzedaje w mediach. 

Chyba zupełnie zbagatelizowano fakt, że „Der Spiegel” nie jest żadnym brukowcem czy innym szmatławcem, a jego dziennikarze nie są samobójcami. Nikt pochopnie nie podejmuje decyzji o publikacji artykułów, w których pojawiają się poważne zarzuty. Powstają tylko i wyłącznie w oparciu o mocne fakty, możliwe do zweryfikowania.   

Należy też pamiętać, że tekst ukazał się w Niemczech, gdzie niezwykle poważnie traktuje się zarzuty związane z uchylaniem się od płacenia podatków. Przekonał się o tym choćby szef Lewandowskiego w Bayernie Uli Hoeneß, który z tego powodu trafił do więzienia. Co prawda o wyjątkowo złagodzony rygorze, ale jednak... 

Od października, gdy pochylałem się nad tym samym tematem, aktualna pozostaje puenta: 

„Nie ma wątpliwości, że ta wojna piłkarza z agentem stanowi prawdziwe starcie wagi ciężkiej. I, jak z każdej wojny, z pewnością obaj wyjdą z niej okaleczenie. Pytanie – jak bardzo?”

▬ ▬ ● ▬