Wybitny teoretyk z zanikami pamięci

Fot. Trafnie.eu

Co ja bym zrobił bez mojego ulubionego ulubieńca??? Już kilka razy uratował mi… No, może nie życie, ale na pewno dobre samopoczucie. Tak jak i teraz.

Bo znów mam i co komentować, i z czego się pośmiać. Co prawda kilka razy zarumieniłem się za niego ze wstydu, bo nie sądzę, by kiedyś sam się zarumienił. Ale przecież wszystko ma swoją cenę. Dlatego uroczyście cofam, co kiedyś mu doradzałem, żeby najlepiej milczał.

Tym razem też okazał się bezcenny i niezastąpiony. Niby krótki wywiad, a tyle w nim nawywijał, że jest o czym pisać. Oczywiście mowa o Janie Tomaszewskim, wybitnym specjaliście od wygadywania różnych bzdur.  

Najpierw fragment o Piotrze Zielińskim (za: se.pl):

„Od czterech lat mówię, że Zieliński nie ma prawa grać w pomocy. Miejsce dla niego jest tuż za Lewandowskim. Mam nadzieję, że Brzęczek zabroni Zielińskiemu wbiegać na naszą połowę! On jest wspaniały jako rozgrywający, ale na połowie przeciwnika. Na własnej połowie jego gra to katastrofa, zagrożenie dla bramki Szczęsnego”.

Jeśli ktoś jeszcze nie pojął, pragnę donieść, że jesteśmy świadkami ważnego wydarzenia. Otóż pan Jan dokonał nowego podziału na formacje w piłce nożnej. Zanim odważyłem się na zdefiniowanie tego odkrycia, sam postanowiłem podeprzeć się definicją. Oto ona (za: pl.wikipedia.org):

Pomocnicy ofensywni (ang. attacking midfielder – AM): zwani niekiedy rozgrywającymi, grają bliżej napastnika/ów. Ich głównym zadaniem jest rozegranie akcji, najczęściej zakończonej podaniem do napastników, bądź oddaniem bezpośredniego strzału na bramkę”.

Wynika z tego niezbicie, że jakby nie mierzył, przykładał czy kombinował – rozgrywający to pomocnik. Czyli mój ulubiony ulubieniec jako pierwszy wprowadził nowy podział na formacje w futbolu: bramkarze, obrońcy, pomocnicy, rozgrywający i napastnicy. Nie zapisał się niczym jako trener, przynajmniej zapisze się w historii futbolu jako wybitny teoretyk. Brawo!

Teraz drugi fragment:

„Gratuluję Michniewiczowi awansu, ale mam do niego wielkie pretensje, że Kownackiemu, Szymańskiemu i Żurkowskiemu zahamował kariery o pół roku”.

I dalej:

„Michniewicz jest po to, żeby dawać świeży towar do kadry A, a nie od robienia wyników. Nie ma prawa zabierać zawodników, którzy są w gronie zainteresowań trenera dorosłej reprezentacji”.

To „zahamowanie kariery o pół roku” jest istotnie poważną zbrodnią. Szczególnie w przypadku jednego piłkarza. Bo jeśli dobrze pojąłem, błąd Michniewicza z Kownackim polegał na tym, że dał mu grać. Chłopak siedzi spokojnie w klubie na ławie, wchodzi na końcówki, mają go lada chwila gdzieś wypożyczyć. W pierwszej reprezentacji też oczywiście by siedział, choć może bardziej na trybunach, więc zachowałby stabilizację.

A ten Michniewicz puszcza go w reprezentacji młodzieżowej od pierwszej minuty burząc kompletnie rytm zawodnika. Trener zupełnie bez serca! Efekt? Teraz biedny Kownacki, który szczególnie w meczu z Portugalią w Zabrzu był pierwszym do zmiany, przez pół roku będzie musiał dochodzić do siebie po takim wstrząsie.    

Szkoda tylko, że pan Tomaszewski po raz kolejny zapomniał wspomnieć o swoim wielkim przyjacielu Zbigniewie Bońku, z którego kiedyś drwił, a potem zadeklarował, że będzie do jego dyspozycji „dwadzieścia pięć godzina na dobę”. Bo czy Brzęczek oddałby kogoś Michniewiczowi do młodzieżówki bez przyzwolenia prezesa PZPN? Gdyby Jan T. miał wątpliwości niech przeczyta tę wypowiedź Bońka (za: „Gazeta Wyborcza”):

„Powiedziałem Jurkowi: na pewne rzeczy, które mogłeś robić jesienią, wiosną, my, jako właściciele drużyny, ci nie pozwolimy. Oczywiście ma pełną wolność selekcji, bo kadra narodowa to jest zbiór nie tylko najlepszych polskich piłkarzy w najlepszej formie, ale też pasujących do koncepcji. Nie może być jednak tak, że powołujemy tych, którzy w ogóle nie grają w piłkę. To profanacja reprezentacji”.

I jeszcze cytat z Tomaszewskiego, który nie wiedział (za: se.pl):

„Co za mędrzec albo głupek wymyślił, że kto nie gra w klubie, nie powinien być powoływany”.

Teraz już wie?

▬ ▬ ● ▬