Co jest normalne w normalnej piłce?

Fot. Trafnie.eu

Kilku kolesi z Niemiec jeździ na mecze, by dopingować… sędziów. Czyli wariaci w najczystszej formie. A może jednak właśnie w tym szaleństwie jest metoda?

Grupa nazywa się Brigade Hartmut Strampe, od nazwiska byłego niemieckiego arbitra piłkarskiego. Jeżdżą na mecze i naprawdę wspierają z trybun sędziów różnymi okrzykami. Wszyscy oczywiście traktują ich jak wariatów. Pewnie też sędziowie zszokowani zachowaniem kilku osób, które wyjątkowo ich nie wyzywają i nie chcą wieszać na najbliższej gałęzi.

Gdy przeczytałem o Brigade Hartmut Strampe, pierwsze skojarzenie było oczywiste. Normalni nie są na pewno. Jak można jeździć na mecze w takim celu? Jednak po chwili przyszła refleksja – a co w tej normalnej piłce jest normalne? Wystarczyło mi w poniedziałek kilka najnowszych informacji, by dojść do wniosku, że może najnormalniejsza jest właśnie grupa wariatów z Brigade Hartmut Strampe.

W tych samych Niemczech do dymisji podał się szef miejscowej federacji DFB, Wolfgang Niersbach. Jego decyzja związana jest oczywiście z dochodzeniem prokuratorskim prowadzonym w firmie, którą jeszcze niedawno zarządzał. DFB zostało posądzone o wręczenie wielkiej łapówy, by dostać organizację finałów mistrzostw świata w 2006 roku. I dostało, ale pan Niersbach jeszcze w ubiegłym miesiącu twierdził:

„Nie było żadnego przekupstwa!”

Skoro nie było i wszystko odbyło się normalnie, czy to normalne, że podał się teraz do dymisji?

Czytam dalej. Trafiłem na wypowiedź byłego agenta pomocnika Legii Ondreja Dudy. Nazywa się Karol Csontó i w słowackich mediach, takie odniosłem wrażenie, ma status gwiazdy. Czy to normalne? We współczesnej piłce chyba niestety coraz bardziej, choć na pewno nie dla mnie. Jeśli dobrze zrozumiałem język słowacki czytając tekst na stronie cas.sk, Csontó właśnie kupił drugoligowy austraicki... klub LASK Linz.

Przy okazji poskarżył się na Dudę. Analizując jego wynurzenia do końca nie wiadomo o co chodzi. Czyli może chodzic tylko o jedno. Duda to kawał piłkarza, przynajmniej jak na polską ligę. Dlatego wiadomo, że długo w niej raczej nie pogra. Wie też o tym były już agent zawodnika. I to, że Słowak będzie gdzieś wytransferowany, i to, że on nic z tego mieć nie będzie. Bo interesów Dudy pilnuje teraz ojciec, a nie agent Csontó. Więc agent Csontó, gwiazda słowackich mediów, dobiera okrągłe słowa, by powiedzieć to, co go boli, a co normalnym tekstem nie powie.

I jeszcze na koniec streszczę rozmowę, jaką akurat odbyłem ze znajomym redaktorem z innego kraju. Zaczął mnie wypytywać o Czerczesowa i jego pracę w Legii. No to mu powiedziałem, że na razie jest wesoło. Pan trener potrafi rozbawić piłkarzy, a już na pewno dziennikarzy na konferencjach prasowych. Wtedy znajomy zapytał jak sobie radzi trener bramkarzy Gintaras Staučė? Odpowiedziałem mu, że nie jest trenerem bramkarzy. Nie uwierzył:

"Jak nie jest, skoro pracuje w Legii? Przecież on nic innego nie umie robić".

Przesłałem mu linka na oficjalną stronę klubu, na której znalazł informację, że bramkarzy trenuje Krzysztof Dowhań. Wtedy uwierzył, ale dalej nie mógł się nadziwić, że to prawda.

Wnioski płyną z tego dwa. Pierwszy, że Czerczesow jest lojalny wobec swoich współpracowników. Wszędzie, gdzie pracował od 2007 roku, zabierał ze sobą Staučė. Zabrał więc i do Warszawy. I wniosek drugi – Legia ma w tej chwili dwóch trenerów bramkarzy. Tylko czy to normalne, że jeden nim jest, a drugi udaje, że nie jest?

▬ ▬ ● ▬