Jaka liga, taka telenowela

Polska jest chyba jedynym krajem, w którym przeprowadza się relacje na żywo z (nie?)dokonywania przelewu bankowego. Bo właśnie taką w sobotę znalazłem.

Informacje z ostatnich godzin dotyczące teoretycznego przejęcia Wisły Kraków to już nie komedia, ale tragifarsa. Bo niby jest się z czego pośmiać, ale z drugiej strony to śmiech przez łzy. Na zaległe pieniądze czekają przecież nie tylko ligowi piłkarze, ale też różni pracownicy klubu, którzy milionerami nie są, a muszą z czegoś żyć. A od miesięcy nie mają z czego.

Doskonale potrafię zrozumieć ich nadzieję, gdy dowiedzieli się, że jednak znaleźli się chętni na przejęcie Wisły. I raczej nie jest im do śmiechu gdy obserwują kolejne odsłony  parodii toczącej się na ich oczach. Ciągle ktoś coś dementuje, ktoś coś wyjaśnia, choć z tych wyjaśnień nie wynika absolutnie nic.

W sobotę przeprowadzano nawet w internecie relacje na żywo dotyczące aktualnych wydarzeń w Wiśle, czy raczej ich braku. Bo w najważniejszej kwestii, przelania na konto sumy ponad dwunastu milionów złotych gwarantującej prawne przejęcie klubu, nie dzieło się nic. Działo się za to mnóstwo wokół. Zgodnie z przewidywaniami główni aktorzy przygotowali kolejne odcinki telenoweli.   

Okazało się, że pieniądze na koncie do północy 28 grudnia się nie pojawiły. Ale szybko się okazało, że podobno miały się pojawić do północy 29 grudnia. I tego 29 grudnia, czyli w sobotę,  ktoś w internecie poinformował, że jednak na koncie są! Czyli cios dla niedowiarków wątpiących w rzetelność dwóch nowych, potencjalnych właścicieli Wisły. Ale na krótko, bo z kolei jeden z pracowników klubu poinformował, że prezentowana w sieci kopia przelewu to fałszywka.

I jeszcze oświadczenie wydał Mats Hartling, jeden z potencjalnych nowych właścicieli. Oto jego fragment (za: gazetakrakowska.pl) :

„W czwartek, 27 grudnia, Alelega Luxembourg reprezentowana przez Pana Vanna Ly [potencjalny większościowy udziałowiec Wisły] poinformowała swoich wspólników: NCP i Pana Pietrowskiego [agent piłkarski pomagający w przejęciu Wisły], że przelew zostanie wytransferowany z jego rachunku bankowego dnia 28 grudnia. Zarówno NCP, jak i Pan Pietrowski nie mają powodów, by wątpić, że wspomniany przelew zostanie potwierdzony najbliższego dnia pracy banku, tj. 31 grudnia”.

Czyli teraz wszyscy muszą z wypiekami poczekać do poniedziałku, by zobaczyć dowód przelewu, już prawdziwy, nie fałszywkę. No, pięknie, tylko że sam miałem podobną sprawę, mniejsza o szczegóły, przed miesiącem. Nie chodziło o miliony, ale o drobną  kwotę. Musiałem ją wpłacić, by firma zaczęła świadczyć dla mnie pewną usługę. Otrzymałem wtedy maila:

„Proszę o przesłanie potwierdzenia w formacie .pdf, które można wygenerować ze strony banku”.

Okazało się, że można bez problemu, co zajęło mi moment. Potwierdzanie wysłałem i natychmiast usługa zastała włączona. Skoro ja potrafiłem łatwo udowodnić dokonanie przelewu, trudno uwierzyć, by ktoś mógł mieć z tym problem jeśli lokuje pieniądze w cywilizowanym banku.

I dalszy fragment oświadczenia Hartlinga:

„Biorąc pod uwagę zaniepokojenie wszystkich zaangażowanych stron, NCP i Pan Pietrowski oczekują jednak potwierdzenia i wyjaśnień od Pana Ly, który ze względu na okres świąteczny przebywa w podróży i kontakt z nim jest utrudniony”.

Po pierwsze, skoro wcześniej napisał, że „nie mają powodów, by wątpić”, po co więc sam potrzebuje „potwierdzenia i wyjaśnień od Pana Ly”? Po drugie, zakładam, że kontakt z kimś rzeczywiście może być utrudniony, jeśli leci samolotem z jednego końca świata na drugi, co zabiera nawet kilkanaście godzin. Ale gdy już wyląduje, przez następne godziny i kolejne dni kontakt z nim już utrudniony nie jest, jeśli oczywiście mamy do czynienia z osobą zachowującą się racjonalnie. Po co więc autor oświadczenia wypisuje podobne dyrdymały? Czy naprawdę myśli, że wokół ma samych głupków, którzy kupią bez zastrzeżeń jego każdy tekst?

Głos w sprawie zdecydował się zabrać prezes PZPN Zbigniew Boniek (za: onet.pl):

„Na początku sezonu sytuacja Wisły wcale nie była zła, przeszła przecież formalny proces licencyjny UEFA. Nie zapominajmy o tym, że jeśli PZPN daje komuś licencję, jest też ona ważna w rozgrywkach pucharowych. Należy jednak postawić pytanie, dlaczego w ciągu kilku miesięcy Wisła wpadła w tak poważne tarapaty? Wszyscy znamy odpowiedź. Żadną poważną firmą nie mogą zarządzać dyletanci, ludzie, którzy nie mają doświadczenia, a do tego są nieuczciwi. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że Wisłą zarządzano w sposób szalenie nieuczciwy i to pod każdym względem. Kilka razy dzwoniłem do pani Sarapaty i za każdym razem mnie oszukiwała”.

Szkoda, że Boniek zdecydował się tak późno na równie szczere i mocne wyznanie. Dlaczego dopiero teraz? Prawo nakłada na osoby zarządzające spółkami (taką jest sekcja piłkarska Wisły) określoną odpowiedzialność. Tylko, że pani Marzena Sarapata już prezesem klubu nie jest. I nawet jeśli potencjalni nowi właściciele nie wpłacą określonej sumy na jego konto, ponownie nim nie będzie. Czyli po mistrzowsku opuściła statek, który dryfuje nie wiadomo dokąd.

Najbliższe godziny przeniosą pewnie kolejne informacje na temat Wisły. Nawet, gdyby jakimś cudem została oficjalnie przejęta przez nowych właścicieli, trudno traktować poważnie kogoś, kto funduje na powitanie telenowelę, jaką mamy okazję oglądać od kilku dni w Krakowie. Choć z drugiej strony – jaka liga, taka telenowela.  

PS: Nadal nie doczekałem się zajęcia jakiegokolwiek stanowiska ze strony spółki Ekstraklasa S.A. Chciałbym się dowiedzieć, czy są jakiekolwiek podstawy prawne, by mogła pomóc Wiśle w najgorszym przypadku dokończyć sezon, zamiast wycofywać się z rozgrywek. Przecież klub z Krakowa jest jednym z udziałowców spółki!

▬ ▬ ● ▬