Jakaś epidemia?

Fot. Trafnie.eu

Po zakończonej w poniedziałek kolejce ligowej poznaliśmy pierwszego spadkowicza. Właściwie już dwóch, chyba że ktoś postanowił wierzyć w cuda.

Po remisie 1:1 w Krakowie z Cracovią spadła Miedź Legnica. Choć praktycznie spadła też Lechia Gdańsk, tylko teoretycznie zachowując szanse na utrzymanie (9 punktów straty do bezpiecznego miejsca na 4 kolejki przed końcem). Oczywiście wiem, że wszystko jeszcze możliwe i dopóki piłka w grze opowiadanie bajek nie jest karalne, jednak raczej nie idzie w parze ze skutecznym sposobem zaklinania rzeczywistości.

Jeden z takich sposobów mieliśmy okazję obserwować przed ostatnią kolejką. Zakończył się oczywiście spodziewaną niespodzianką, bo niespodziewaną tylko dla pomysłodawców. Mam na myśli niezwykle odkrywczy pomysł odstawiania od podstawowego składu dwóch kluczowych piłkarzy Lechii (Dušan Kuciak i Mario Maloča), co miało rzekomo pomóc w przełamaniu drużyny, by jakimś cudem zaczęła wygrywać.

Zakończyło się ciężkim łomotem 0:4, które Lechii zaaplikował w Częstochowie zmierzający po mistrzostwo Raków. Ponieważ wspomnianą decyzję podjął zarząd gdańskiego klubu, w naturalny sposób jest za nią odpowiedzialny wchodzący w jego skład, a mianowany niedawno, nowy prezes Zbigniew Ziemowit Deptuła.

Ma niestety tę wadę, że jego wiedza o piłce (bazuję na oficjalnej notce opublikowanej przez klub przy okazji niedawnej nominacji) jest odwrotnie proporcjonalna do liczby używanych imion.

Skoro jeszcze przed meczem z Rakowem w sposób nie pozostawiający żadnej wątpliwości napisałem jak skończy się majstrowanie w szatni Lechii, śmiem twierdzić, że posiadam nieco lepszą wiedzę na wspomniany temat od wyżej wymienionego. A skoro posiadam, po raz kolejny zaapeluję do piłkarskich decydentów, gdyby mieli do obsadzenia jakiś ważny stołek – weźcie mnie, bo po mnie trzeba będzie krócej sprzątać! Naprawdę proszę uwierzyć, że to apel tylko z pozoru efekciarski.

Dostrzegłem w polskiej piłce intrygującą tendencję. Otóż z ligi lecą kluby, które teoretycznie mają niemal wszystko, by odgrywać w niej nieprzeciętną rolę. Zaczęła przed rokiem Wisła Kraków. Oczywiście miała wcześniej ogromne problemy organizacyjno-finansowe, ale nie one zadecydowały o degradacji, lecz późniejsza radosna twórczość.

Teraz leci Lechia, która nie jest jakimś pierwszym lepszym klubikiem. Coś w polskiej piłce osiągnęła, piętnaście lat grała nieprzerwanie w Ekstraklasie. Do tego trzeba dodać piękny stadion i spore grono potencjalne kibiców, czyli odpowiednie zaplecze do działalności marketingowej, tak ważnej we współczesnym futbolu.

Tylko w nieco lepszej sytuacji (4 punkty straty do bezpiecznego miejsca na 4 kolejki przed końcem) jest Śląsk, który po porażce 0:1 we Wrocławiu z Radomiakiem znacznie utrudnił sobie walkę o utrzymanie. Można o nim napisać to samo (historia, stadion, potencjał, kibice…), co o Lechii. Jakaś epidemia?

Mam tylko nadzieję, że przed najbliższym meczem ligowym nikt we władzach Śląska nie wpadnie na genialny pomysł, by karnie odstawiać od drużyny czołowych piłkarzy rozpaczliwie jeszcze walczących o ligowy byt.

▬ ▬ ● ▬