Jeszcze się taki nie urodził

Fot. Trafnie.eu

Informacja wręcz sensacyjna – ten, który wszystko zamieniał w złoto, ma jednak wady! Miał rządzić żelazną ręką, a to raczej piłkarze nim rządzą. 

Chodzi oczywiście o Adama Nawałkę. Gdy reprezentacja Polski wróciła z EURO we Francji zapamiętałem jeden z tytułów jego dotyczący - że czego się nie dotknie, zamienia w złoto. Każdy przyzna, że tytuł dość łatwy do zapamiętania.

Selekcjoner konsekwentnie budował swój posągowy wizerunek. Wywiadów nie udziela. Udzielał tylko krótko na początku kadencji i to wyłącznie starannie wyselekcjonowanemu tytułowi. Na konferencjach opowiada różne banialuki. Mówi, co chce powiedzieć, a nie czego ktoś chciałby się dowiedzieć. Mają za niego przemawiać wyniki.

Awans do mistrzostw Europy miał to dobitnie podkreślić. Gdyby komuś ten argument nie wystarczał, pojawiały się inne. Wygraliśmy przecież z samymi mistrzami świata! To, że było to tylko pół przebudowywanej drużyny po zdobyciu tytułu i że zleli nas w rewanżu – już podnoszone za bardzo nie było. Najbardziej rozbawił mnie jednak lansowany przez część mediów argument, że Polska awansowała z prawdopodobnie najsilniejszej grupy z czterema mocnymi drużynami. Szczególnie postawa Szkocji w kolejnych eliminacjach jest tego „mocnym” dowodem.

Potem był występ we Francji. Jak na przeciętne możliwości polskiego futbolu wynik znakomity. Niestety został przyjęty w ojczyźnie ćwierćfinalistów bez najmniejszej dozy pokory. Można było odnieść wrażenie, że Portugalia tylko przez pomyłkę, zamiast Polski, została mistrzem Europy. Atmosferę narodowego święta w kraju, który tak rozpaczliwie potrzebuje piłkarskich sukcesów, budowano na założeniu, że na EURO 2016 piłkarzy bez wad posłał do boju genialny trener. Właśnie ten, który czego się nie dotknie…

Do niedawnego meczu z Armenią raczej nie dostrzegano u niego jakiś wad. Gdy w poprzednim z Danią zdecydował się na Thiago Cionka na środku obrony, też odtrąbiono to jako jego kolejny sukces. Zawsze dokonuje przecież trafnych wyborów personalnych.

A tu nagle sensacyjne informacje. Pan trener od dawna nie panuje nad zespołem! Jego orły zabalowały przy okazji spotkań z Danią i Armenią. Stąd podobno te męczarnie we wtorek na Narodowym. Okazuje się, że na obozie w Arłamowie też bywały dla niektórych ciężkie noce. Że w La Baule zaspali paparazzi-nieudacznicy, którzy przegapili w takiej dziurze wyjście w miasto piłkarzy. Ale sporo redaktorzy dobrze o tym wiedzieli już wtedy, dlaczego od razu nie pisali?

Jednym słowem Nawałka za bardzo poluzował, zawodnicy wchodzą mu na głowę. Prysnął mit trenera trzymającego zespół żelazną ręką. Z uśmiechem tę refleksję przyjął mój znajomy, który zjadł zęby na piłce. Zawsze mi powtarzał:

„Trener z żelazną ręką? Nie rozśmieszaj mnie. Trenerem zawsze rządzą piłkarze. Może najwyżej o tym nie wie. Jeszcze się taki nie urodził, który by z piłkarzami wygrał”. 

Teoria idealnie wpisywałaby się w początek pracy selekcjonera. Po objęciu posady zaczął wariować, próbując wprowadzić w kadrze reżim jak w karnej jednostce wojskowej. Czy później piłkarze pokazali mu miejsce w szeregu?

Najbardziej w tym zawirowaniu z kadrą rozśmieszyła mnie jedna z opinii… Józefa Wojciechowskiego. Przed kilkoma dniami wydał oświadczanie stanowiące element walki o stołek prezesa PZPN. Znalazł się w nim taki fragment:

„Widzę jak wiele radości przynosi kibicom polska reprezentacja i wiem, że nie byłoby to możliwe, gdyby nie skarb polskiej piłki, jakim jest trener Adam Nawałka. Gratuluje Zbigniewowi Bońkowi trafnej decyzji o wyborze selekcjonera”.

Być może ktoś mu doradził, jakiś specjalista od PR (?), że nie warto wyłącznie walić w Bońka jak w bęben. Jeśli wskaże się jakieś jego pozytywne działanie, może to paradoksalnie bardziej uwiarygodnić pozostałe zarzuty. Padło więc na zdanie o Nawałce. W wyjątkowo nieodpowiednim momencie, wyjątkowo...

Jeśli moje przypuszczenia są trafne, mogę tylko dodać – panie Józefie, znów ma pan złych doradców. Jak kiedyś w Polonii Warszawa.

▬ ▬ ● ▬