Na pochwałę tak, na pomnik nie

Polska piłka ma nową gwiazdę. Nie jest to refleksja zbyt optymistyczna biorąc pod uwagę, że wystarczyły do tego trzy mecze rozegrane w Ekstraklasie. 

Kacper Tobiasz za dwa tygodnie skończy dziewiętnaście lat. W ostatnią niedzielę wystąpił w bramce Legii w meczu z Lechem Poznań rozegranym w Warszawie. W doliczonym czasie gry obronił rzut karny egzekwowany przez Michaela Ishaka, no i się zaczęło…

Zmarnowany karny nie miał wpływu na wynik meczu. Ishak wcześniej pokonał Tobiasza, a Lech utrzymał jednobramkowe prowadzenie. O jego zwycięstwie zadecydował bardzo mocny strzał. Choć oddany z dość ostrego kąta, za trudny do obrony dla młodego bramkarza Legii. Piłka przeleciała tuż koło jego rąk. Czy mógł zareagować lepiej? Zdania są podzielone, więc niech na ten temat wypowiedzą się bramkarze. Nie zauważyłem jednak, by rodzime media specjalnie interesował. W odróżnieniu od obronionego karnego, a raczej Tobiasza, który tego dokonał i z miejsca stał się medialną gwiazdą. 

Przeczytałem już kilka tekstów na jego temat z dokładnym opisem kariery. Sprawdziłem – ten chłopak ma na koncie trzy występy w Ekstraklasie! Niewiele więc trzeba, by zaistnieć w rodzimym futbolu, co zauważył niedawno Robert Lewandowski (za: sport.pl):

„W ostatnich latach jest tak, że piłkarz zagra dwa-trzy dobre mecze, strzeli kilka goli i już wszyscy powołują go do kadry. Nie jest to zbyt dobre”.

Wystarczy w wypowiedzi zmienić „strzeli kilka goli” na „obroni kilka karnych”, by idealnie pasowała też do młodego bramkarza Legii, choć na razie jeszcze nikt do seniorskiej kadry nie chciał go powoływać. Na razie...  

Tobiasz sprawia wrażenie sympatycznego i rozsądnego młodego człowieka, co wróży mu jak najlepiej. Niczego jednak jeszcze nie dokonał. Nawet obroniony karny niczego nie dał w niedzielnym meczu jego drużynie. Jednak w przypadku Legii to wręcz nowa świecka tradycja, szczególnie w meczach z Lechem, choć nie tylko. Lista młodych piłkarzy kreowanych na gwiazdy po jednym udanym występie jest spora. Czy ktoś pamięta jeszcze Patryka Mikitę? Ja pamiętam, co o nim napisałem po inauguracyjnym meczu nowego sezonu w 2013 roku:

„W meczu z Widzewem strzelił dla Legii bramkę i zaliczył dwie asysty. Debiut bardzo udany, więc od razu zrobiono z niego bohatera. Czy zasłużył? Na pochwałę tak, na pomnik jednak trochę za wcześnie. Przykład Mikity pokazuje dobitnie jaka straszna w polskiej piłce panuje mizeria. Wystarczy naprawdę niewiele, by zostać gwiazdą”.

Co osiągnął przez osiem kolejnych lat, niech każdy sam sprawdzi. Potem, w 2019 roku, był Maciej Rosołek:

„Zadebiutował w sobotę w barwach Legii w meczu z Lechem Poznań. I trzy minuty po wejściu z ławki w drugiej połowie strzelił zwycięską bramkę dla warszawskiej drużyny. Tyle wystarczyło, by stać się bohaterem. Bo tak odbieram sposób w jaki przedstawiany jest od kilku dni w mediach wspomniany zawodnik”. 

I jeszcze przed rokiem Kacper Skibicki:

„Ma dziewiętnaście lat i zdobył wyrównującą bramkę dla Legii Warszawa w meczu zwanym „Derbami Polski” z Lechem Poznań. Bramkę piękną i dla siebie wręcz bezcenną skoro odbyło się to w niecałe dziesięć minut po wejściu na boisko w ligowym debiucie”.

Te przykłady dowodzą, że łatwiej zostać medialną gwiazdą po udanym debiucie, niż potem na taki status zapracować, dlatego przed rokiem dodałem jeszcze:

„Co poddaję pod rozwagę Skibickiemu, gdy w internecie znajdzie kolejne teksty na swój temat. I życzę mu, by były pierwszymi w kolekcji, a nie ostatnimi”.

To samo mogę napisać dziś o Tobiaszu. I naprawdę życzę mu jak najlepiej, mając nadzieję, że mecz z Lechem stanowić będzie początek wielkiej kariery młodego bramkarza Legii.  

 ▬ ▬ ● ▬