2019-05-30
Pierwszy raz od komunii
Reprezentacja Polski awansowała do 1/8 finału mistrzostw świata do lat dwudziestu. To pewne. Niestety reszta ciągle pozostaje niewiadomą.
Awans zawdzięcza bezbramkowemu remisowi z Senegalem, czyli dość skomplikowanemu regulaminowi imprezy rozgrywanej od tygodnia w Polsce. A to dzięki pomysłowi FIFA, by uczestniczyło w niej aż dwadzieścia cztery drużyny. Do następnej rundy awansuje szesnaście, więc z sześciu czterozespołowych grup automatycznie po dwie pierwsze i cztery najlepsze z trzecich miejsc.
I właśnie ten regulamin był mocnym tłem rywalizacji z Senegalem. Jeszcze zanim się zaczęła już było wiadomo, że Polska ma zagwarantowany awans z trzeciego miejsca, jeśli uzyska remis (Senegalowi gwarantował pierwsze miejsce). By nie zanudzać wspomnę tylko, że dzięki niemu z lepszym bilansem wyprzedzała przynajmniej dwie drużyny z trzecich miejsc w innych grupach.
Można więc przekornie stwierdzić, ze pół awansu dostała… awansem już lutym, gdy podczas losowania trafiła do grupy z egzotycznym Tahiti, które za cel postawiło sobie uniknięcie kompromitacji na mistrzostwach. Nie wiem czy dzielni piłkarze z Oceanii są swym występem usatysfakcjonowani, bo w ostatnim meczu Kolumbia strzeliła im aż sześć bramek. Trzy dni wcześniej tylko o jedną mniej zaaplikowali im gospodarze mistrzostw, co miało dla nich istotny wpływ na bilans w konfrontacji z drużynami z innych grup.
Na razie wiadomo, że Polska ma awans, ale ciągle nie wiadomo z kim zagra w 1/8 finału. Na to trzeba poczekać do piątku, gdy zakończą się wszystkie mecze grupowe i poznamy uczestniczący w tej fazie komplet szesnastu drużyn.
Wyniki i miejsce piłkarzy Jacka Magiery nie są dla mnie wielkim zaskoczeniem. Oczekiwano od niej minimum wyjścia z grupy i cel osiągnęła, choć dzięki zajęciu najniższego miejsca to gwarantującego. Chyba dlatego reakcję piłkarzy po meczu z Senegalem należy nazwać mocno powściągliwą. Trudno było zauważyć jakiekolwiek oznaki radości.
Jeszcze przed mistrzostwami nie wymagałem niczego szczególnego od tej drużyny, więc jej remis z Senegalem uznaję za cenny. Trudno było liczyć na więcej, skoro nie stwarza się sytuacji do strzelenia bramek. Trenera Magiery to nie zaskoczyło, bo stwierdził, że rywale potrafią się świetnie bronić, dlatego ich blok sześciu defensywnie ustawionych zawodników, czterech obrońców plus dwóch defensywnych pomocników, był praktycznie nie do przejścia.
Dlatego jego piłkarze mieli przede wszystkim skupić się na uważnej grze w obronie, skoro „zero z tyłu dawało awans”. Zadanie wykonali, co zawdzięczają głównie swojemu bramkarzowi Radosławowi Majeckiemu. Na początku drugiej połowy wybronił strzał Ousseynou Nianga, blokując piłkę po uderzeniu zaledwie z kilku metrów. To była najgroźniejsza sytuacja w meczu, a jej bohater miał świadomość roli jaką odegrał:
„Fajnie, że obroniłem. Cieszę się, bo to był na pewno ważny moment. Gdyby Senegalczycy zdobyli bramkę, to by się cofnęli i ciężko by było z nimi grać”.
Zaryzykuję twierdzenie, że prowadzenie dowieźli by do końca, pozbawiając Polaków punktu dającego im awans. Choć Majecki stwierdził jeszcze:
„Spodziewałem się, że wygramy”.
Sam miałem mniej optymizmu przed meczem, ale oczywiście życzyłem zwycięstwa moim rodakom. Nie zasłużyli na nie jednak. Senegal był za silnym rywalem. Równie silnych jest na tym turnieju jeszcze kilku, więc trudno oczekiwać cudów w kolejnych meczach.
Tymoteusz Puchacz przyznał, że wraz z innymi zawodnikami zdobywa każdego dnia nowe doświadczenia. Nawet takie, jak przyjeżdżanie na mecze w eleganckim garniturze, w które została wystrojona drużyna:
„Założyłem go pierwszy raz od komunii”!
Każde doświadczenie jest cenne. W meczu z Senegalem na pewno wyglądali lepiej niż na inaugurację z Kolumbią. Ale najcenniejsze nawet doświadczenie nie zastąpi umiejętności. A czy tych wystarczy w kolejnym meczu?
Polska zagra w 1/8 finału w niedzielę lub poniedziałek z jedną z trzech drużyn: Włochy, Nowa Zelandia lub Urugwaj. Z kim najlepiej? Majecki odpowiedział tak:
„Bez znaczenia. Proszę mi tylko powiedzieć z kim i o której godzinie”.
▬ ▬ ● ▬