Piłkarz, któremu zrobiono krzywdę

Fot. Trafnie.eu

W zimowym oknie transferowym codziennie pojawiają się informacje o zmianie klubu przez kolejnych zawodników, co nie powinno raczej nikogo dziwić.

Bohaterem dnia stał się Krzysztof Piątek, który może wrócić do Genoi. Chyba powinienem wpleść do tego zdania jeszcze słowo „niestety”, bo nie tak jego kariera miała wyglądać. Od pewnego czasu było wielce prawdopodobne, że polski napastnik może pożegnać się z Herthą Berlin. I pewnie się pożegna.

Przypomnę, że przychodził do niej, by się odbudować, po niezbyt udanym pobycie w Milanie. Wiązano z jego transferem spore nadzieje. To znaczy wiązał je sam piłkarz i jego nowy klub, który teraz chętnie chce go sprzedać. Bo na nadziejach się skończyło. Zamiast informacji ile bramek strzelił Piątek w Bundeslidze, częściej trzeba było sprawdzić ile minut grał, jeśli w ogóle zagrał.

Przypomnę jeszcze, że w odróżnieniu od wielu moich rodaków nie byłem entuzjastycznie nastawiony do jego transferu do Herthy. Odnosiłem się do niego ze sporą rezerwą, pomny zjazdu jaki zanotował w barwach Milanu po najlepszym w karierze okresie w Genoi.

Mam niestety wątpliwą satysfakcję, że podczas ostatnich ważnych momentów w jego karierze akurat potrafiłem przewidzieć dalszy jej ciąg. A dlaczego wątpliwą? Bo te przewidywania nie były dla niego zbyt pomyślne, a się sprawdziły. Gdy przeprowadzał się z Mediolanu do Berlina, napisałem:

„Czekam na występy Piątka w barwach Herthy i życzę mu, by zdobywał dla niej bramki jak kiedyś dla Genoi. Wątpię jednak, czy to możliwe. I piszę o tym teraz, tak jak pisałem i wtedy, gdy inni stawiali mu pomniki. I po raz kolejny przypominam, że przed rokiem zrobiono mu straszną krzywdę, robiąc z niego piłkarza lepszego niż jest”.

Sprawdziła się też wcześniejsza opinia, gdy wypisywano o nim rożne głupoty:

„Piątek ma być w Barcelonie następcą Luisa Suareza! Życzę mu, żeby był, bo chciałbym zobaczyć Polaka w barwach tak sławnego klubu. Jego instynkt strzelecki jest z pewnością w tym sezonie imponujący. Ale poza nim trzeba posiadać odpowiednie umiejętności, których niestety jeszcze nie posiada. I mojej opinii nie zmieni żadna informacja o zainteresowaniu nim największych nawet klubów. Wolę bazować na tym, co sam widziałem”.

Dlatego bez szaleńczej euforii, cechującej wtedy polskie media, oceniałem też jego przyszłość w Milanie:

„Życzę mu, by był równie skuteczny, jak w barwach Genoi! Oczekiwania wobec niego są wielkie, a litości, jeśli coś się nie powiedzie, nie będzie na pewno. Jednak czekam ze spokojem. Jeśli życzenia się spełnią, zdążę się go jeszcze nachwalić do woli”.

I przewidywałem, że „więcej niż teraz Genoa za niego już nigdy nie dostanie”, co niestety też się sprawdziło. Jak czytam, Genoa może go kupić za 17 milionów euro. Do Herthy poszedł za 24, a wcześniej do Milanu za 35.

Jak mogą potoczyć się jego losy w drugiej części sezonu? Nic już nie napiszę, bo pewnie znów nie byłaby to laurka, więc nie chcę, by się znów sprawdziła. Życzę mu dokładnie tego samego, co przed dwoma i trzema laty, by znów strzelał bramki jak wcześniej dla Genoi z regularnością wytrawnego rewolwerowca.

▬ ▬ ● ▬