Przegięcie i...

Fot. Trafnie.eu

W mocno subiektywnym podsumowaniu kończącego się tygodnia o wydarzeniu, którego ciąg dalszy z pewnością nastąpi i jednej intrygującej wypowiedzi.

Oba tematy związane są z Legią Warszawa. Po jej niedzielnej porażce 0:1 z Wisłą w Płocku, już dwunastej ligową w tym sezonie, w mediach pojawiły się od razu sensacyjne informacje o rezygnacji z pełnionej funkcji przez trenera Marka Gołębiewskiego. Gdy piszę te słowa na razie są jeszcze nieoficjalne. Jeśli się potwierdzą, Gołębiewski będzie mógł sobie pogratulować, bo jako pierwszy wywinął niezły numer prezesowi Dariuszowi Mioduskiemu – nie dał mu się zwolnić! Taki żart, raczej mało śmieszny jak sytuacja w klubie rządzonym przez wyżej wymienionego.

To nie koniec ciosów jakie na Legię ostatnio spadają. Otóż musi zapłacić 40 tysięcy uero za zachowanie swych kibiców podczas meczu pucharowego z Napoli, a konkretnie używanie środków pirotechnicznych i blokowanie przejść komunikacyjnych.

Kolejne problemy (następna kara do zapłacenia) pewnie wkrótce nadejdą. Podczas czwartkowego meczu ze Spartakiem Moskwa, przez jego rozpoczęciem na dwóch trybunach pojawiła się kartoniada. To nic nowego na stadionie Legii, raczej wieloletnia tradycja. Niektóre oprawy wzbudzały sporo kontrowersji, jak choćby dwie w europejskich pucharach w obecnym sezonie, by za długo nie szukać. Najpierw kaczka z łatwym do rozszyfrowania rebusem, a potem sektorówka „Kneel Before His Majesty”.

Ta w meczu ze Spartakiem wydaje się jednak być już, delikatnie mówiąc, przegięciem. Z kartonów ułożono wielki wulgarny napis na dwóch trybunach: „Jazda z k...i”. Z medialnych przecieków wynika, że UEFA zajmuje się już sprawą, więc należy się spodziewać kolejnej kary. Można ironicznie stwierdzić, że kary są taką samą lokalną tradycją jak wzbudzające sporo komentarzy meczowe oprawy.

Teraz drugi temat, też związany z Legią. Obejrzałem w telewizji Polsat program z udziałem byłego jej trenera Aleksandara Vukovicia. Poruszał wiele tematów dotyczących swojego miejsca pracy, bo chyba nadal pobiera pensje w klubie. Dla mnie najbardziej intrygujące były słowa dotyczące transferów zawodników do zagranicznych klubów.

Vuković przyznał, że nie bał się zupełnie o Sebastiana Szymańskiego. Odwrotnie niż o Michała Karbownika, o którym powiedział, że (cytat z pamięci) „był jeszcze dzieciakiem”. I dodał, że optował za tym, by przytrzymać go dłużej w klubie dając jasno do zrozumienia, że młody zawodnik nie był gotowy na wyjazd do angielskiego Brighton and Hove Albion! Zdecydowanie nie był, skoro nie zdołał nawet zadebiutować w Premier Legue, a już został wypożyczony do greckiego Olympiakosu Pireus.

Wypowiedź Vukovicia dowodzi niezbicie, że deklaracje różnych klubowych oficjeli i piłkarskich agentów o „budowaniu karier i trosce o” zawodników są jedynie kupą frazesów. Gdy pojawia się konkretna kasa, nikt o tym nie myśli, tylko stara się jak najszybciej sfinalizować transfer. A z jakim skutkiem, widać najlepiej analizując karierę Karbownika.

▬ ▬ ● ▬