To nie są czasy dla...

Fot. Trafnie.eu

Co zrobić, gdy trafi się na kilka informacji, które wydają się dziwne, czy wręcz niewiarygodne? Może niestety trzeba uznać je za zupełnie... normalne.

A właśnie na takie natrafiłem. Jedna bardziej zaskakująca od drugiej. Najbardziej chyba ta z Luisem Suarezem. W meczu Copa America Urugwaju z Chile znalazł się przed bramkarzem, trafiając piłką w jego rękę. Natychmiast poszukał wzrokiem sędziego i pokazał mu jednoznacznym i niezwykle ekspresyjnym gestem, że było zagranie ręką i do tego w polu karnym. 

Komedia? Kabaret? Błazenada? Niby tak, a może wręcz przeciwnie. Przecież główny aktor nazywany jest „nurkiem” (próby wymuszenia karnych), ewentualnie „gryzoniem” lub „kanibalem” (pogryzł podczas finałów mistrzostw świata w 2014 roku Włocha Giorgio Chielliniego). Nie cofnie się przed żadną możliwością oszustwa czy cwaniactwa, stanowiące wręcz składową część jego DNA, by tylko wyłudzić korzystną dla siebie decyzję sędziego.

Być może w meczu z Chile poszedł krok dalej. A może przestał już odróżniać rzeczywistość od świata ułudy i doszedł do wniosku, że zagranie ręką bramkarza rywali w jego polu karnym też powinno być karane?

Zachowanie Suareza trzeba uznać za normalne, bo tak niestety zachowuje się od lat i zachowywać będzie do ostatniej minuty ostatniego meczu, w którym wystąpi. I tylko naiwni niech wierzą, że kiedyś się zmieni.

Informacja druga z rodzimego podwórka. Wielkie zmiany w Widzewie. Ma nowego prezesa. Właściwie prezeskę, bo funkcję tę pełni Martyna Pajączek. Ta sama, która kiedyś rządziła Miedzią Legnica i całą drugą ligą, zwaną oficjalnie pierwszą.

Wraz z jej przyjściem w klubie z Łodzi zaczęła się prawdziwa rewolucja. Według medialnych spekulacji pracę ma stracić trener Zbigniew Smółka i dyrektor sportowy Łukasz Masłowski. Oczywiście, jeśli zatrudnia się kogoś do rządzenia, może rządzić jak chce. Problem polega jednak na tym, że trener pracuje w klubie zaledwie od kilku tygodni, a drużyna pod jego kierunkiem zdążyła zagrać raptem dwa mecze sparingowe. Kolega z Łodzi powiedział mi, że w tym ostatnim prezentowała się naprawdę dobrze.

Sytuacja wydaje się dziwna. Ale czy na pewno? Przecież w polskiej lidze trenerzy pracują najczęściej maksymalnie po kilka miesięcy. Dlaczego więc się dziwić, że ktoś może nie mieć możliwości popracować nawet miesiąca? Właściwie to tylko kolejny krok w pewnej tendencji utrzymującej się od lat, czyli coraz bardziej skracającej okres pracy trenera w jednym klubie. Albo poszerzającej listę powodów, dla których może zostać natychmiast z niego pogoniony. W tym przypadku powód był następujący – został zatrudniony przez nieodpowiednią osobę.

Jestem niemal pewny, że dożyję czasów, gdy trener zostanie zwolniony jeszcze zanim ktoś go zatrudni! Jeśli komuś wydaje się to niemożliwe, ma ubogą wyobraźnię. W polskiej piłce nie ma rzeczy niemożliwych.

I na koniec informacja z Rzymu - Francesco Totti rozstał się z klubem AS Roma. Wydawała się nieprawdopodobna. Jak to możliwe, skoro spędził w nim całą karierę i stał się jego żywą legendą? A jednak możliwe. Totti stwierdził, że czuł się w Romie jak piąte koło u wozu. Nie był nikomu potrzebny, nie traktowano go poważnie, więc sam postanowił odejść.

Czy tak powinno być? Pewnie nie, ale kto by się przejmował drobiazgami? Żyjemy przecież w korporacyjnych czasach, gdy człowiek jest traktowany jak g… - albo godzisz się na wszystkie nasze warunki, albo spadaj! To nie są czasy dla jakiś klubowych legend, co Totti chyba zrozumiał, dlatego sam opuścił ukochany klub.

▬ ▬ ● ▬