To zupełnie bez sensu

W mocno subiektywnym podsumowaniu tygodnia o dwóch wydarzeniach, które koncentrowały najbardziej moją uwagę. I kilka cytatów z nimi związanych.

Pierwszym był oczywiście wybór nowego selekcjonera reprezentacji Polski. Powiedziano już i napisano na ten temat tyle, że trudno być oryginalnym dodając coś jeszcze. Postanowiłem zaryzykować i podsumować go dwoma cytatami.

Jeden dotyczy głównego konkurenta w wyścigu o trenerski stołek. Przez ostatni miesiąc media prześwietliły na wylot nie tylko wybranego Czesław Michniewicza, ale i Adama Nawałkę, którego aż dwa razy zdążyły nominować na wspomniane stanowisko. Okazało się, że nie jest kandydatem bez wad. Oto fragment dotyczący jego pracy w Lechu Poznań w 2019 roku (za: meczyki.pl):

„W trakcie obozu w Turcji, Nawałka wymyślił, że po tygodniu należałoby przemieszać piłkarzy w pokojach. Psycholog stworzył portret osobowościowy każdego zawodnika. Potem siedzieli i próbowali dopasować, kto z kim powinien mieszkać. Parowanie prawie jak w reality show. Siedzieli do rana, rozpisywali to jak taktykę na kluczowy mecz, aż na koniec Nawałka miał stwierdzić, że to zupełnie bez sensu i ze wszystkiego się wycofał - opowiada były pracownik Lecha”.

I jeszcze nowy selekcjoner, zapytany, czy był zaskoczony telefonem od prezesa PZPN Cezarego Kuleszy, z którym kiedyś rozstał się w Jagiellonii Białystok (gdy ten był jej prezesem) w dość burzliwych okolicznościach (za: se.pl):

„Tak. Ale wiem, że prezes Kulesza jest nieszablonowy. Robi inaczej, niż wszyscy by chcieli. Pamiętam przykład Kamila Grosickiego, gdy wracał do Polski ze Szwajcarii i nikt go nie chciał. A przygarnął go Kulesza na własną odpowiedzialność i później klub na nim zarobił. Działa w ten sposób, ma intuicję. Dlatego jest dobrym biznesmenem. Zaryzykował z Grosikiem i tak samo zaryzykował ze mną. Oby efekt był równie dobry”.

Oby. I niech to będzie na razie puenta do mocno eksploatowanego w ostatnich dniach tematu.

A teraz kolejny, bo na początku tygodnia zakończyło się przecież zimowe okno transferowe. Przynajmniej w tych silniejszych ligach na zachodzie Europy. Pisząc niedawno o przejściu Mateusza Żukowskiego z Lechii Gdańsk do szkockiego Rangers FC, zamiast podniecać się transferem jak rodzime media, wyraziłem zaniepokojenie dalszymi losami młodego zawodnika (w niedzielę znów nie znalazł się w meczowej kadrze drużyny z Glasgow). Jeśli ktoś uważał, że przesadzam, polecam informację na temat innego utalentowane polskiego piłkarza, którego transferem podniecano się w jego ojczyźnie, wcale nie tak dawno, jeszcze bardziej.

Mowa o Michale Karbowniku, który, jak czytam, „wpadł z deszczu pod rynnę”. W 2020 roku sprzedano go z Legii Warszawa do Brighton and Hove Albion. Nie zdołał jednak zadebiutować w Premier League, więc przed obecnym sezonem został wypożyczony do greckiego Olympiakosu Pireus i… (za: wp.pl):

„Dużym zaskoczeniem jest fakt, że Karbownik nie został uwzględniony w kadrze Olympiakosu na 1/16 finału Ligi Europy”.

Oto dowód, że sztuką jest trafić w odpowiednim czasie w odpowiednie miejsce. Miejsce odpowiednie oczywiście na miarę posiadanych umiejętności. Nie jest to myśl zbyt odkrywcza, ale widać trudna do zrozumienia dla wielu zawodników, a szczególnie ich agentów.

▬ ▬ ● ▬