Trójkąt Bermudzki?

Fot. Trafnie.eu

Znów głośno o Wiśle Kraków. Doświadczenia ostatniego roku dowodzą, że nie wróży to niczego dobrego. Chodzi głównie o pieniądze, a pieniądze lubią ciszę.

Pod koniec ubiegłego i na początku obecnego roku Wisła stała się najbardziej intrygującym tematem w polskiej piłce. W zimowej przerwie nic się prawie nie działo, więc jej potencjalna sprzedaż wręcz spadła mediom z nieba.

Pamiętam transmisje na żywo z żenujących spotkań i wydarzeń śmiechu wartych. To była wręcz telenowela coraz mniej zabawna, ale jak mogło być inaczej skoro w głównych rolach wystąpili przebierańcy próbujący odgrywać biznesmenów?

Telenowela przekształciła się następnie w serial kryminalny, którego kolejne odcinki pojawiają się znacznie mniej regularnie, ale z pewnością jeszcze pojawiać się będą. Tu w głównej roli występuje była prezes klubu, wraz ze współpracownikami, starająca się od początku odgrywać swą rolę jak najpoważniej. Niestety okazało się, że według ukrytego scenariusza. Gdy jeden redaktor z TVN porównał go z tym oficjalnym, zaskutkowało to w kolejnych odcinkach aresztowaniem pani prezes i spółki. Co jakiś czas zaczęły się pojawiać jeszcze krótkie, choć wstrząsające wstawki o faktycznym zadłużeniu spółki zarządzającej piłkarskim klubem.

Równolegle prezentowany był serial bez czarnych charakterów z Jakubem Błaszczykowskim w głównej roli. Stał się twarzą grupy osób, która podjęła się uratowania klubu. Nie tylko za pomocą wspaniałych deklaracji, ale poprzez praktyczne działania.

Wydawało się, że dokonali niemożliwego. Wisła nie tylko odzyskała licencję na grę w Ekstraklasie, ale bez problemu się w niej utrzymała, choć jeszcze pod koniec ubiegłego roku jej sytuacja pod każdym względem wyglądała tragicznie.

Ale byłoby za pięknie szybko i sprawnie z bankruta stać się normalnie prosperującą firmą. Dlatego zaczął się kolejny serial o ratowaniu klubu. Jak najbardziej poważny, tylko scenarzyści nie mają na razie pojęcia, czy będzie miał szczęśliwe zakończenie.

Jarosław Królewski, obok Błaszczykowskiego jeden z głównych ratowników, zakomunikował za pomocą Twittera, że najbliższe tygodnie „zadecydują o przyszłości Wisły Kraków w wielu aspektach jej działalności, oraz głównym w walce o jej przetrwanie i funkcjonowanie”. O co chodzi dokładnie? O... (za: rp.pl):

„...rozmowy prowadzone z jednej strony z TSW, czyli Towarzystwem Sportowym Wisła (dla mniej zorientowanych: to podmiot, który został przejęty przez bandytów, a następnie doprowadził niemal do upadku klubu; to z ich rąk Królewski, Jakub Błaszczykowski i Tomasz Jażdżyński przejęli na razie nieformalnie Wisłę), a z drugiej z Tele-Foniką, czyli dawnym właścicielem, wobec którego wciąż istnieją pewne zobowiązania.

Rozmowy toczące się z TSW dotyczą przede wszystkim trzech kwestii: znaków towarowych, akademii piłkarskiej i kontroli nad długiem. TSW nie tylko ma zastrzeżony znak towarowy w postaci herbu, ale na pewnym etapie zastrzegło też nazwę »Wisła Kraków«. Trudno prowadzić biznes, nie mając prawa do tak podstawowej kwestii jak nazwa firmy. Nie mówiąc już o próbie zainteresowania kupca czy inwestora, by wyłożył pieniądze na klub, nie mając nawet pewności, czy będzie mógł produkować gadżety i pamiątki z nazwą »Wisła«”.

Mając tę wiedzę wierzę Królewskiemu, że naprawdę zaczyna się walka o przetrwanie klubu. Tym bardziej, że jesienią drużynie idzie znacznie gorzej niż wiosną i będzie się broniła przed spadkiem. Dopiero teraz zaczęły się prawdziwe schody, mogące okazać się bardzo strome, jak zawsze gdy chodzi (też) o pieniądze.

Bo choć oczywiście wszyscy Wiśle dobrze życzą, oby rozmowy toczące się w trójkącie nie okazały się Trójkątem Bermudzkim, w którym zniknie klub piłkarski, jak znikały wcześniej wyprowadzane przez zarząd pieniądze.

▬ ▬ ● ▬