Po co znów o nim piszę?

W zakończonym letnim oknie transferowym do ojczyzny postanowił wrócić Jarosław Jach. Z pewnością nie tak sobie ów powrót wyobrażał.

Gdy w styczniu ubiegłego roku odchodził do Crystal Palace z Zagłębia Lubin zastanawiałem się nad „samobójstwem polskiego Neymara”. Wyjaśnię tylko, że ochrzczono go tak ze względu na podobieństwo do brazylijskiej gwiazdy, ale niestety nie te, związane z umiejętnościami czysto piłkarskimi.

Jachowi odradzał transfer kto mógł. Bezskutecznie, a zaraz po przenosinach do Londynu deklarował (za: przegladsportowy.pl):

„Nie czuję, żebym odstawał, jestem takim samym zawodnikiem jak pozostali. Chcę na początku poczuć atmosferę Premier League. W drużynie są problemy zdrowotne, może się zdarzyć, że zaraz znajdę się w kadrze meczowej”.

Niestety się nie znalazł. Miał stanowić podobno „inwestycją w przyszłość” londyńskiego klubu. Wiara w powodzenie tej inwestycji musiała być równie wielka, jak wiara zawodnika w powodzenie w nowym zespole (za: przegladsportowy.pl):

„Po listopadowych meczach [debiucie w reprezentacji Polski] byłem z siebie bardzo zadowolony, wszedłem kilka poziomów wyżej, niż w Zagłębiu. Wiedziałem, że tak samo będzie w nowym klubie. Że jeśli rzucę się na głęboką wodę, to nie utonę”.

Nie utonął, ale od półtora roku potrzebuje nieustannie koła ratunkowego, by nie pójść na dno. Najpierw został wypożyczony do Turcji do zamykającego tabelę klubu Caykur Rize:

„Czuję się dużo lepszym zawodnikiem niż przed wyjazdem z Polski. Cóż, dziś gram w lidze tureckiej, ale uważam, że jestem w dobrym położeniu. Teoretycznie w Anglii straciłem pół roku, ale to nie jest nie wiadomo jak długo. Zyski zaprocentują w przyszłości”.

Nie zaprocentowały, ponieważ i tam sobie nie radził, choć miał na ten temat zgoła inne zdanie:

„Dla mnie to trochę dziwna, trudna i momentami niezrozumiała sytuacja. Uważam, że w ostatnich tygodniach byłem w dobrej formie i mógłbym dać drużynie coś pozytywnego. W Pucharze, oprócz gola, zagrałem na wysokim poziomie, byłem blisko zdobycia drugiej bramki. A od 70. minuty byłem lewym obrońcą, aktywnym z tyłu i z przodu”.

Przeniósł się więc do jeszcze słabszej ligi mołdawskiej, by się odbudować w drużynie Sheriff Tyraspol. Chyba znów nie do końca się udało, skoro właśnie wylądował w Rakowie Częstochowa na rocznym wypożyczeniu z Crystal Palace z opcją ewentualnego wykupu. Po co? Cel ciągle ten sam (za: wp.pl):

„Wracam do Polski po to, aby się odbudować. Mam nadzieję, że poprzez regularną grę, która jest dla mnie głównym celem na ten sezon, uda mi się wrócić na właściwą ścieżkę”.

Choćby ten krótki przegląd wypowiedzi Jacha dowodzi, że porusza się chyba w rzeczywistości równoległej. Zastanawiam się więc, po co o nim piszę i to już kolejny raz?! Muszę niestety samokrytycznie przyznać, że zamiast zajmować się tym, co naprawdę istotne, pochylam się nad kimś, kto z własnej nieprzymuszonej woli postanowił spaprać sobie karierę. Czyli pochylam się nad jednym z wielu chybionych transferów, którymi regularnie podniecają się rodzime media.

Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko dodać, że przynajmniej cel mam szczytny, bo starałem się odwodzić kogoś od bezsensownych działań, jak teraz staram się przestrzegać kolejnych zawodników przed popełnieniem takich samych błędów. Czy to dostateczne usprawiedliwienie? Oceńcie sami...

▬ ▬ ● ▬