Znów pojedziemy po medal?

Fot. Trafnie.eu

Trafiłem na tekst, którego zamiarem było zmierzenie się ze stanem polskiej piłki. Pretekstem miała być konferencja zwołana przez PZPN na wspomniany temat.

Tekst ukazał się w dość istotnym momencie, bo na chwilę przed ważnym meczem Lecha Poznań w europejskich pucharach i ogłoszeniem pierwszej kadry powołanej przez nowego selekcjonera reprezentacji Fernando Santosa. A ukazał się pod takim tytułem: „Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?” Jeśli dobrze zrozumiałem, wnioski płynące z konferencji miały tworzyć wrażenie, że nie jest tak źle, a będzie lepiej. Choć tekst odnosi się do takiej tezy mocno krytycznie. Oto jego początkowy fragment (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Choć czasem wmawia się nam, że z polską piłką jest coraz lepiej, to fakty są dość brutalne. W topowych ligach europejskich nie mamy wielu zawodników, którzy odgrywają znaczące role. Jest 35-letni Robert Lewandowski, 32-letni Wojciech Szczęsny, 29-letni Arkadiusz Milik i 28-letni Piotr Zieliński. Pojawiają się bardzo fajni młodzi zawodnicy, którzy mogą namieszać (np. Kiwior, Szymański, Kamiński, Moder), ale na razie niekoniecznie najwyższej klasy światowej. Nie mamy młodych zawodników, o których rywalizują topowe europejskie kluby. Wystarczy zestawić nas z mocnymi reprezentacjami i zobaczyć, w jakich klubach grają piłkarze, żeby zrozumieć różnicę.

Nasza kadra niby pierwszy raz od ponad 30 lat wyszła z grupy na mundialu, ale po pierwsze graliśmy żałosną piłkę niegodną 38-milionowego kraju, a po drugie, no właśnie... raczej liczymy na coś więcej, niż na wyjście z grupy na mundialu raz na 30 lat dzięki wywalaniu piłki jak najdalej od własnej bramki.

Cieszymy się z tego, że Lech Poznań może awansuje do 1/4 finału Ligi Konferencji Europy, ale jednocześnie z tyłu głowy mamy takie poczucie, że to jest wciąż puchar trzeciej kategorii. Nie powiem za Kamilem Kosowskim, że to Puchar Biedronki, bo to jednak solidne rozgrywki UEFA, ale jednak trzeciej kategorii. W ćwierćfinale w poprzednim sezonie grały drużyny z Grecji, Czech, Norwegii, obecnie w 1/8 są drużyny z Polski, Szwecji, Mołdawii, Słowacji, Cypru. Więc należy docenić wynik, ale i zachować spokój. Nie popadać w stany euforyczne, bo one raczej pokazują, jak przez lata obniżano nasz próg wymagań”.

Te uwagi prawie pokrywają się z moim stanowiskiem zajmowanym od lat w różnych tekstach. Prawie, bo czyż nie przekonywałem, że możliwości polskiej reprezentacji są od dawna zdecydowanie przeszacowane? Że media i kibice wymagają od niej regularnie wyników ponad stan? Czyż nie wyśmiewałem medialnej histerii po ostatnich mistrzostwach świata i bliżej niesprecyzowanego żądania wobec drużyny, by grała zdecydowanie bardziej ofensywnie?

A te bajki o zdolnej młodzieży. Czyż nie wyśmiewałem ich twierdząc, że w Polsce nie jest wcale więcej utalentowanych zawodników niż w innych krajach? Czyż nie analizowałem jak nie radzili sobie w ostatnich latach najzdolniejsi polscy piłkarze po transferze do silniejszych lig?

Czyż nie pisałem, że Lewandowski to największy wyrzut sumienia polskiego systemu szkolenia, skoro na progu dorosłej kariery Legia Warszawa oddała go za darmo jako zawodnika nie rokującego zbyt dobrze?

I jeszcze na koniec Lech. Czyż nie twierdziłem, że występuje w rozgrywkach, które UEFA stworzyła specjalnie dla przedstawicieli słabszych piłkarsko krajów, by też mogli się nacieszyć europejskimi pucharami?

Dobrze, że ktoś to wszystko także zauważa. Choć pewnie na jednym tekście się skończy, bo media zdecydowanie wolą pompować różne baloniki, które potem pękają z hukiem. A jeśli reprezentacja uzyska za tydzień w Pradze korzystny rezultat (oby!), pewnie znów przeczytam, że na mistrzostwa Europy do Niemiec jedziemy po medal.

▬ ▬ ● ▬